“Nie chcesz dziecka? To je sobie weź, nie szkoda mi. choćby patrzeć na nie nie mogę. Ale w zamian daj mi pieniądze” – rzuciła Wiktoria.
Ksenia miała podłużną twarz z brązowymi, lekko wyłupiastymi oczami, duże zęby i ciężką szczękę. Ale włosy – gęste, ciemne, falujące bujnymi lokami. Gdy spinała je z tyłu, tworzyły okazałą fryzurę, ale wtedy niedoskonałości jej twarzy jeszcze bardziej rzucały się w oczy. Dlatego zawsze nosiła je rozpuszczone.
Figura też nie była idealna, jakby lepił ją nieudolny rzeźbiarz. Ale ciało dało się ukryć pod ubraniem, twarzy – nie.
Czasem na ulicy któryś z chłopaków krzyczał za nią: “Hej, panienko, możemy się poznać?”. ale gdy się odwracała, bełkotał wymijające przeprosiny i uciekał.
“Po co takiej brzyduli takie włosy?” – wzdychały zazdrosne koleżanki ze szkoły. Ksenia chętnie zamieniłaby je na cienkie i bezbarwne, byle tylko twarz była choć trochę ładniejsza.
Przyjaciół nie miała. Ale podkochiwała się w jednym chłopaku. Siedział w rzędzie obok i czasem prosił o ściągnięcie pracy domowej albo podpowiedź podczas klasówki. Uczyła się świetnie.
Pewnego dnia ten sam chłopak zaprosił ją do kina. Ksenia była w siódmym niebie z radości. Po seansie wracali razem, rozmawiając. On jednak co chwilę oglądał się za siebie.
“Kogo wypatrujesz? Boisz się, iż ktoś cię zobaczy ze mną?” – spytała wprost. Zaczerwienił się i zmieszał.
Pod domem niezdarnie ją pocałował. I wtedy zza rogu rozległ się chichot jego kumpli. Ksenia od razu zrozumiała – założyli się, czy uda mu się pocałować “brzydulę”.
“Co ci obiecali w zamian?” – krzyknęła mu w twarz i uciekła.
Więcej na niego nie spojrzała, nie dawała też przepisywać zadań.
“Nie przejmuj się, znajdziesz sobie faceta. Ja wyszłam za mąż, i ty wyjdziesz” – pocieszała ją równie nieurodziwa matka.
Ksenia skończyła szkołę z wyróżnieniem i dostała się na ekonomię. Studiowała łatwo, zdobywając czerwony dyplom. Ale zazdrościła ładniejszym koleżankom, które chodziły na randki, wychodziły za mąż, a choćby rodziły dzieci podczas studiów.
Po studiach ojciec – dość znany prawnik – załatwił jej pracę w poważnej firmie.
Koledzy spieszyli się po pracy do rodzin, a Ksenia zostawała, kończąc ich zadania. Nie miała dokąd iść. Za to współpracownicy ją lubili, a szefowie cenili. Zawsze punktualna, dokładna, niezawodna.
W ramach wdzięczności próbowali ją swatać ze swoimi znajomymi – najczęściej rozwiedzionymi mężczyznami, którzy oddali mieszkanie ex-żonom. Byli zmęczeni wynajmowaniem pokoi i chętnie przycupnęliby przy stabilnym brzegu. choćby takim, jak Ksenia. Ale ona nie chciała. Marzyła o miłości. Płakała w nocy, przeklinając los, który dał jej taką twarz.
Potem zmarł ojciec, a dwa lata później matka. Późne małżeństwo, jedyne dziecko. Została sama. Czas płynął, wiek zbliżał się do granicy, po której szanse na zdrowe dziecko gwałtownie malały.
Jedna z koleżanek namówiła ją na wakacje nad morzem.
“Nasz dyrektor miał podobny problem” – szepnęła. – “Mąż przystojny, ale bezpłodny. Żona marzyła o dziecku, ale nie chciała rozwodu. W końcu lekarze delikatnie zasugerowali urlop w ciepłych krajach…”
“Pojechali do Turcji. Ona znalazła przystojnego kelnera, sprawdziła jego grupę krwi… I tyle. Wszyscy szczęśliwi. Oni mają syna, kelner – napiwek. Rozumiesz, do czego zmierzam?”
“A skąd to wiesz?” – spytała szeptem Ksenia.
“Nieważne. Ważne, iż działa. na urlopie wszyscy faceci są wolni, choćby z pierścionkiem. Znajdź przystojnego, popraw geny.”
“Jak psa z rodowodem?” – oburzyła się.
“Właśnie. Tu łatwo o problemy – żona, awantury. A tam? Wszyscy obcy, nikt nie będzie szukał.”
Ksenia nie wierzyła w sukKsenia westchnęła ciężko, patrząc na śpiącego Jurka, i pomyślała, iż chociaż życie nie dało jej miłości, to dało coś ważniejszego – drugą szansę, by kochać i być kochaną.