„Chcesz, to sobie weź dziecko, nie szkoda mi go. Nie mogę na niego patrzeć. Ale w zamian daj mi pieniądze” – powiedziała Wika.
Ksenia miała podłużną twarz z brązowymi, lekko wyłupiastymi oczami, duże zęby i ciężką szczękę. Za to włosy miała gęste, ciemne, kręcone w duże loki. Gdy spięła je z tyłu, tworzyła się bujna fryzura, ale wtedy niedoskonałości twarzy stawały się jeszcze bardziej widoczne. Dlatego Ksenia zawsze chodziła z rozpuszczonymi włosami.
Figura też nie była jej mocną stroną, jakby ulepiona przez niezdarnego rzeźbiarza. Ale figurę można ukryć pod ubraniem, twarzy – nie.
Czasem na ulicy któryś z chłopaków wołał za nią:
– Hej, dziewczyno, chodź się poznać!
Ale gdy się odwracała, bełkotał przeprosiny, iż się pomylił, i uciekał.
– Po co takiej brzyduli takie włosy? – wzdychały zazdrosne koleżanki.
Ksenia z chęcią wymieniłaby je na cienkie i płowe, byle tylko twarz była choć trochę ładniejsza.
Przyjaciół nie miała. Ale jeden chłopak jej się podobał. Siedział w sąsiedniej ławce i czasem prosił o odpisywanie zadań albo podpowiedzi na klasówce. Uczyła się świetnie.
Pewnego dnia zaprosił ją do kina. Ksenia była w siódmym niebie. Po seansie szli do domu, rozmawiając. Chłopak co chwilę oglądał się za siebie.
– Kogo wypatrujesz? Boisz się, iż ktoś cię widzi ze mną? – spytała wprost.
Zaczerwienił się i zmieszał.
Pod domem niezdarnie ją pocałował. Wtedy zza rogu rozdzW tej samej chwili rozległ się chichot jego kolegów – Ksenia zrozumiała, iż to tylko zakład, i serce pękło jej na zawsze.