Weszłam do rodziny męża i zobaczyłam, iż są rodziny z innymi zasadami. Moja teściowa jest kategorycznie przeciwna temu, by jej syn wykonywał, jak to ona nazywa, kobiece prace. I jeżeli na początku naszego małżeńskiego życia Jarosław mógł spokojnie wstać i umyć po sobie talerz, to teraz, pod wpływem swojej matki, również mi wspomniał, iż to nie wchodzi w zakres jego męskich obowiązków. To mnie już zainteresowało, więc poprosiłam go o wyjaśnienie

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

– Marta, ile razy ci mówiłam, żebyś nie zmuszała mojego syna do wykonywania kobiecej pracy? – powiedziała mi kiedyś teściowa.

Spojrzałam na nią zdziwionym wzrokiem:

– Kobiecej – czyli jakiej?

– No właśnie, na przykład, przyszłam i zastałam go myjącego naczynia. A teraz wysłałaś go wynieść śmieci i dałaś mu listę rzeczy, które ma kupić w sklepie – nie ustępowała teściowa.

– I co w tym złego? Oboje jedliśmy, wczoraj ja zmywałam naczynia, a dziś mąż. Teraz, jak widzisz, gotuję, więc wysłałam Jarosława do sklepu. Naprawdę nie rozumiem, o co ci chodzi, przecież jesteśmy jedną rodziną.

– Rozumiesz, Marto, w rodzinie są obowiązki męskie i kobiece. Ja z moim mężem przeżyłam 30 lat, on do kuchni wchodził tylko po to, żeby zjeść.

A żeby stał przy kuchence czy mył naczynia, to w ogóle nie mogło być mowy. I syna swojego tak wychowałam, zawsze mu mówiłam, iż jest mężczyzną, a talerze i garnki to nie jego zmartwienie.

Patrzyłam na teściową wielkimi oczami i nie rozumiałam, o czym ona mówi. Z Jarosławem jesteśmy małżeństwem prawie dwa lata, mieszkamy osobno, a przez cały ten czas teściowa przychodzi do mnie do domu i próbuje mnie pouczać.

To nie ugotowałam smacznej zupy, to źle wyprałam bieliznę, i zawsze milczałam, bo nie chciałam psuć relacji ani z nią, ani z mężem, ale to już za wiele.

Wychowałam się w rodzinie, gdzie tata spokojnie mógł przygotować dla nas wszystkich kolację, a potem jeszcze pozmywać naczynia, i nigdy nie uważał, iż wykonuje nie swoją, nie męską pracę.

Mama też pracowała i wychowywała nas dwie z siostrą, więc często wracała do domu zmęczona, a wtedy tata pomagał. Dla naszej rodziny to było normalne.

I oto trafiam do rodziny męża i rozumiem, iż są rodziny z innymi zasadami. Moja teściowa jest kategorycznie przeciwna temu, aby jej syn wykonywał, jak to ona mówi, kobiece prace.

I jeżeli na początku naszego małżeństwa Jarosław mógł spokojnie stanąć przy zlewie i umyć po sobie talerz, to teraz, pod wpływem swojej matki, również mi wspomniał, iż to nie wchodzi w zakres jego męskich obowiązków.

To mnie już zaciekawiło:

– A co wchodzi, Jarosławie, w twoje męskie obowiązki? – pytam.

Na chwilę mąż się zawahał, a mamy nie było obok, żeby mu podpowiedziała.

– Zarabiać pieniądze i chronić cię. A jeszcze przybić gwóźdź, coś naprawić – w końcu przypomniał sobie, jakie rodzaje męskiej pracy istnieją.

Tutaj już nie wytrzymałam i postanowiłam przedstawić mu kilka argumentów.

– Oboje zarabiamy pieniądze i przynoszę do domu nie mniej niż ty – mówię. – A przed kim zamierzasz mnie chronić? Czy po ulicach biegają lwy jak w czasach jaskiniowych? A co zamierzasz naprawiać? Mieszkamy w nowym mieszkaniu z idealnym remontem i nowymi meblami. Więc wyjaśnij mi, Jarosławie, o jakiej to męskiej pracy mówisz mi ty i twoja mama?

– To mi teraz wypominasz, iż nic nie zarabiam i przyszedłem do ciebie na gotowe? Taka to twoja miłość? jeżeli tak, to zbieram rzeczy i odchodzę od ciebie – oznajmił Jarosław, a po kilku minutach naprawdę poszedł pakować walizki.

Nie zatrzymywałam go, jeżeli zdecydował, niech idzie. Ja też nie jestem koniem, żeby wszystko na sobie ciągnąć.

Moi rodzice podarowali mi na ślub dwupokojowe mieszkanie w nowym budownictwie. Tak więc tutaj “męska” praca gwałtownie się nie pojawi. Ani mąż, ani jego rodzice nic tu nie włożyli.

Nie wypominam tego, ale nie można też tego lekceważyć. I co w tym złego, jeżeli mąż przygotuje coś prostego na kolację, a potem umyje po sobie talerz? Mamy zmywarkę, ale włączamy ją, gdy nazbiera się dużo naczyń, a po kolacji umyć po sobie jeden talerzyk, jak dla mnie, to wcale nie jest trudne.

Mąż poszedł do swojej mamy, do tego rajskiego miejsca, gdzie nie zmuszają go do wykonywania kobiecej pracy. Ale nie był tam długo i już po tygodniu prosił się z powrotem.

Mówi, iż wszystko zrozumiał i jeżeli jesteśmy rodziną, to wszystko powinniśmy robić razem. I iż swojej mamy więcej nie będzie słuchał. Daj Boże.

A jakie jest wasze zdanie? Kto z nas ma rację – ja czy teściowa? I czy macie w domu podział na męskie i kobiece prace?

Idź do oryginalnego materiału