Warto się odważyć

swidnik.pl 5 dni temu
Niektórzy nie wyobrażają sobie życia bez sportu, inni bez muzyki. Są też tacy, którzy najchętniej nie schodziliby z parkietu, ciągle udoskonalając swoje taneczne umiejętności i eksplorując nowe gatunki tańca. Wśród takich osób znajduje się Tomasz Lizak, którego niektórzy mieli już okazję poznać podczas wakacyjnego kursu tańca towarzyskiego, który zorganizował Miejski Ośrodek Kultury.

Wszystko wskazuje na to, iż wakacyjny kurs przerodzi się w nieco dłuższą przygodę, bowiem od września chętni będą mogli dołączyć na regularne, cotygodniowe zajęcia. Dlaczego warto spróbować swoich sił w tańcu? Czy do podjęcia takiej aktywności potrzebne są jakieś specjalne predyspozycje? I wreszcie… jak się odważyć do wykonania tych pierwszych kroków? Spytaliśmy o to znawcę tematu, który już dziś zachęca do podjęcia decyzji o rozpoczęciu swojej tanecznej przygody.

– Czy o tym, iż chcesz tańczyć, wiedziałeś już od dziecka?

Tomasz Lizak: Odkąd pamiętam, będąc na imprezach czy weselach, lubiłem obserwować tańczących ludzi. Zawsze mi to imponowało, choć sam raczej nie miałem odwagi, by wstać, pójść na parkiet i zatańczyć. Wydawało mi się to jako coś trudnego. Nastał jednak moment, iż postanowiłem coś z tym zrobić. Przyznam, iż musiałem trochę sam siebie do tego zmusić, ale zapisałem się na kurs tańca i poszedłem na pierwsze zajęcia. Lepiej późno, niż… później, bo podjąłem tę decyzję dopiero po studiach. Z ciekawością oglądałem też „Taniec z gwiazdami”, co również nie pozostało bez wpływu na podjęcie decyzji o rozpoczęciu kursu. W programie można zobaczyć dostojność, eleganckie stroje – to także wyglądało zachęcająco.

– Jak wspominasz swoje początki?

T. L.: W pierwszej szkole tańczyłem przez miesiąc. Było pięciu wolnych partnerów, co sprawiło spore wyzwanie dla instruktorki, także… nie zaczęło się to tak, jak mogłem sobie wymarzyć. Szukałem więc dalej, aż, po kolejnej nie do końca udanej próbie, trafiłem na zajęcia przy jednej z lubelskich uczelni. I tak zostałem, na około osiem lat. Najpierw była grupa początkująca, potem coraz bardziej zaawansowane, aż po grupę reprezentacyjną. Występowałem na koncertach, zacząłem też sam prowadzić zajęcia.

– Można więc powiedzieć, iż z czasem było już tylko lepiej, a Ty coraz bardziej utwierdzałeś się w przekonaniu, iż taniec to jest to.

T. L.: Myślę, iż zdecydowanie mogę tak powiedzieć. Ostatnie dwa lata trenowałem taniec towarzyski sportowo. Ten różni się nieco od rekreacyjnego, jest znacznie bardziej wymagający. Startowałem w ogólnopolskich turniejach, wśród których był też Ogólnopolski Turniej Tańca Towarzyskiego o Puchar prof. Mariana Wieczystego. To największa i najstarsza impreza taneczna w Polsce, która obejmuje rywalizację nie tylko w tańcu towarzyskim, ale również w nowoczesnym i narodowym. Brałem też udział w zagranicznych festiwalach, odwiedzając takie kraje, jak Grecja, Czarnogóra, Macedonia, Włochy czy Ukraina.

– Jak wyglądają festiwale taneczne?

T. L.: Głównym celem wyjazdu jest oczywiście zatańczenie na festiwalu i zaprezentowanie tego, czego uczyliśmy się podczas zajęć. Jest to jednak forma rekreacji, zawsze jest okazja, by pozwiedzać, zapoznać się z kulturą danego regionu, poznać ludzi. Na takich wydarzeniach występują zespoły z różnych stron świata, które prezentują tańce charakterystyczne dla swoich stron. Przeważnie nie są to festiwale jednego konkretnego stylu, ale biorą w nich udział grupy prezentujące tańce towarzyskie, ludowe i wiele innych.

– Jakie masz plany na przyszłość, jeżeli chodzi o taniec?

T. L.: Na pewno zostanę w tańcu towarzyskim. To mój pierwszy i póki co ulubiony styl, choć cały czas próbuję swoich sił również w innych tańcach, takich jak bachata, tango argentyńskie czy west coast swing. Chcę wrócić do tańca sportowego i na turnieje, gdzie czeka na mnie kategoria seniorska, czyli 30+. Jedno jest pewne, taniec zostanie ze mną na zawsze.

– Dlaczego warto tańczyć? Myślę, iż możemy tu wspomnieć o planowanych przez Miejski Ośrodek Kultury zajęciach z tańca towarzyskiego, które od września poprowadzisz. Jak zachęcić niezdecydowanych?

T. L.: Taniec jest umiejętnością, która przyda się na resztę życia. I wcale nie jest ważne, czy podejmiemy naukę w młodości, czy na dalszym etapie życia. Warto się odważyć. To forma rozwoju artystycznego, pomysł na interesujące spędzenie czasu, możliwość poznania innych ludzi. Podczas zajęć można oderwać się od codziennej pracy i obowiązków. Tańcząc dbamy też o rozwój fizyczny swojego ciała.

– Czy aby wziąć udział w spotkaniach, trzeba mieć jakieś specjalne predyspozycje?

T. L.: Na zajęcia może przyjść każdy, kto poczuje, iż chce spróbować. Zostaną utworzone dwie grupy zaawansowania – dla tych, którzy dopiero będą stawiać swoje pierwsze kroki na parkiecie, a także dla osób, którym nieobce są podstawy cha-chy czy walca. Wiadomo, iż niektórym nauka będzie wychodziła z większą łatwością, a inni będą potrzebowali nieco więcej czasu w przyswojenie jakiegoś kroku czy figury. Nie można się jednak zrażać. Dużo zależy też od instruktora i od tego, w jaki sposób poprowadzi zajęcia. Ja staram się podchodzić do każdego indywidualnie. Kusząca jest też niewątpliwie możliwość wystąpienia na scenie, zobaczenie tego od drugiej strony – nie jako widz, ale jako wykonawca. Przy okazji, po takim występie przeważnie zaczynamy bardziej doceniać innych wykonawców, niekoniecznie tanecznych, ale również z innych dziedzin. Mamy okazję na własnej skórze przekonać się, ile pracy trzeba włożyć, by osiągnąć jakiś efekt. Często okazuje się, iż do trzyminutowego występu trzeba przygotowywać się przez kilka miesięcy. Po zatańczeniu odczuwa się jednak ogromną satysfakcję, która rekompensuje cały stres i ewentualne wcześniejsze obawy.

– Podczas spotkań będzie można poznać różne rodzaje tańca towarzyskiego.

T. L.: Taniec, w ramach którego poprowadzę zajęcia, dzieli się na style standardowe oraz latynoamerykańskie. Wśród standardowych znajdują się walc angielski oraz wiedeński, tango, quickstep i fokstrot. jeżeli chodzi o tańce latynoamerykańskie, wyróżniamy cha-chę, rumbę, sambę, jive oraz pasodoble. Podczas spotkań będzie można poznać kroki każdego z nich, rozpoczynając oczywiście od podstaw, a kończąc na całych układach.

– Masz swój ulubiony styl tańca? Który zaliczyłbyś do najtrudniejszych?

T. L.: Zawsze bardziej odpowiadały mi tańce balowe, niż typowo dyskotekowe. Wśród ulubionych wskazałbym zatem całą grupę tańców standardowych, jednak gdybym miał wybrać tylko jeden – byłby to walc wiedeński. Myśląc o tańcu, który jest najbardziej wymagający, wskazałbym sambę. To bardzo szybki styl, w krótkim czasie trzeba wykonać wiele akcji ciała. To taniec bardzo techniczny, by oddać jego charakter i czuć się w nim dobrze, trzeba poświęcić naprawdę dużo czasu.

– Czy masz spostrzeżenia dotyczące tego, jakich tańców najchętniej uczą się kursanci?

T. L.: Raczej nie ma reguły. Dużo zależy od tego, jak dana osoba poczuje konkretny styl tańca, czy odnajdzie się w danych ruchach i figurach. Wiadomo, iż jak coś nam wychodzi, to raczej to lubimy, bo jest przyjemnie, udaje się i czujemy satysfakcję. Ludzie preferują tańce, które lepiej czują, woleliby przy nich zostać. To jednak może się zmieniać, ponieważ gdy pouczymy się czegoś nowego, osoba poczuje dany krok, to może zdarzyć się, iż nagle ten inny taniec stanie się ulubionym. Wiem to na swoim doświadczeniu, też przechodziłem przez wiele gatunków – ten taniec, który najlepiej wychodził mi w danym momencie, był moim ulubionym.

– Jak przygotować się do zajęć?

T. L.: Na nasze spotkania należy przygotować się podobnie jak na każde inne zajęcia sportowe – przydadzą się buty na zmianę. Nie muszą być specjalistyczne, wystarczy, iż będą wygodne, mogą to być zwykłe buty sportowe lub tenisówki. Do tego bez wątpienia odpowiedni strój, który nie będzie krępował ruchów, a także butelka wody. Zajęcia zawsze rozpoczynamy od rozgrzewki, która przygotowuje nasze ciało do większego wysiłku.

Piotr Ślęp

Idź do oryginalnego materiału