Wampir z Rokitek. Gwałciciela i mordercę powieszono

nieustanne-wedrowanie.pl 1 tydzień temu

Nazwano go wampirem z Rokitek. Gwałcił i mordował młode kobiety. Na swoje polowania wyjeżdżał trabantem i proponował podwózkę autostopowiczkom. Potem wywoził je do lasu i na pola, żeby je skrzywdzić. Henryk Czyżewski — bo o nim mowa — pierwszy raz zabił w 1981 roku. Swoją ofiarę, Krystynę R. udusił paskiem, a potem ukrył jej ciało w studzience kanalizacyjnej. W tym samym roku zamordował również Elżbietę L. i Janinę C. Dwa lata później odebrał życie kolejnej dziewczynie…

Czy wiedziałyśmy o tym, kiedy zjechałyśmy do Rokitek na nocleg po całym dniu włóczęgi rowerami z psem w koszyku? Nie wiedziałyśmy! Pierwszy raz w życiu zawitałyśmy do tej miejscowości i wszelkie nasze informacje o niej były sielankowe. Cudne plaże, czysta woda, morski niemal mikroklimat. We wsi wynajęłyśmy pokój. Nietrudno tam o nocleg, gdyż w Rokitkach działają ośrodki wypoczynkowe. Piękna to miejscowość, otoczona z wszech stron krajobrazem Doliny Czarnej Wody. To teren znajdujący się pod ochroną. Dobrze się tam oddycha i resetuje umysł.

Plaża w Rokitkach na Dolnym Śląsku. Powiat legnicki, gmina Chojnów

Rokitki na Dolnym Śląsku. Powiat legnicki, gmina Chojnów

Do Rokitek przyjechałyśmy od strony Modła. Jechałyśmy stamtąd do naszego celu cały czas przez las. To trochę ponad 8 kilometrów trasy, bardzo miłej i odludnej. Znalazłyśmy się tam późnym popołudniem i choć byłyśmy już konkretnie wyeksploatowane, Ines koniecznie chciała jeszcze zahaczyć o ruiny dawnego uzdrowiska niemieckiego -Gasthause, które znajdowało się gdzieś głęboko w tym lesie, blisko akwenów.

Wiedziałyśmy, iż tak naprawdę niczego konkretnego już tam nie zastaniemy. Co najwyżej cegły i kawałki murów. Może jakieś piwnice, nic więcej. Nie miałam już siły biegać w kniejach po zmroku za całkiem zniszczoną i prawie niewidoczną historią, dlatego odwiodłam Ines od tych poszukiwań. Obie byłyśmy wykończone drogą w upale i marzyłyśmy o chłodnej kąpieli, zimnym piwie i czystym łóżku, a więc nie było to wcale trudne. Teraz, z perspektywy czasu trochę żałuję, bo na pewno miejsce to jest urokliwe. Do dziś wybijają tam czyste źródła, które Niemcy na swoich mapach nazwali: Diana Qelle (źródło Diany) i Silber Qelle (srebrne źródło). Poza tym w kniejach tych znajduje się dobrze zachowane grodzisko średniowieczne. Jednak co się stało, to już pozamiatane. Minęłyśmy leśną drogę prowadzącą do rzeczonego uzdrowiska i podążałyśmy do Rokitek.

Trasa z Modła do Rokitek

Co jakiś czas zatrzymywałam się, żeby zrobić fotografie. Podczas krótkich postojów głośno zachwycałam się tym cudnym lasem, gdzie rosło mnóstwo jagodowych krzaków. Powietrze tam czyste, zieleń głęboka i cisza! Cudowna, magiczna okolica! Na trasie wypuszczałyśmy z kosza naszego psa. Miał wówczas okazję, żeby wyprostować łapki. Wszyscy byliśmy zmęczeni, ale bardzo szczęśliwi.

Las pomiędzy Modła a Rokitkami
Las pomiędzy Modła a Rokitkami

Pomimo iż nie była to długa droga, trochę nam zeszło na jej pokonanie. Byłyśmy na urlopie i pozwalałyśmy na to, aby czas po prostu płynął. Kiedy dojechałyśmy na miejsce, do naszej noclegowni, było już późno. Dostałyśmy pokój na parterze, co było dla nas bardzo dogodne, gdyż zabrałyśmy do niego rowery. Dom, w którym się zakwaterowałyśmy, znajdował się w środku wsi, ale otaczały go gęsto drzewa. Na piętrze znajdowała się kuchnia, gdzie można było zrobić sobie kawę czy herbatę albo podgrzać posiłek. Z niczego tam jednak nie korzystałyśmy, jedynie piwo bezalkoholowe wstawiłyśmy do lodówki.

Pokój okazał się całkiem niezły. Najważniejsza była łazienka i miejsca do spania, telewizora choćby nie włączałyśmy. Zanim jednak się rozpakowałyśmy, ruszyłyśmy na poszukiwanie sklepu. Potrzebowałyśmy wody i prowiantu, ponieważ o świcie następnego dnia planowałyśmy ruszyć dalej. Rokitki są bardzo turystyczne, jednak naszym celem nie był wypoczynek stacjonarny, ale nieustanne przemieszczanie się, dlatego zwiedzanie tej miejscowości zostawiłyśmy sobie na rano. Lonek był z tego bardzo zadowolony.

Rokitkowe dzieje

Sioło to powstało mniej więcej w latach 1290 – 1295 jako kasztelania legnickiego księstwa. A więc najsampierw Rokitki należały do księcia Henryka V Brzuchatego. Od połowy XIV stulecia do połowu kolejnego wieku wieś była majątkiem familii Schellendorfów i znano ją wówczas Reysecht. W roku 1530 rządzili tam już kolejno Axlebenowie, Bibranowie i Tschammerowie. Wszyscy z „von” przed nazwiskiem. Ten okres w dziejach miejscowości to również historia Czarnego Krzysztofa, słynnego rycerza, który parał się rabowaniem. Mówi się, iż miał on w Rokitkach swoją tajemną metę.

Kościół w Rokitkach

Legend o Czarnym Krzysztofie jest wiele, ale chyba najciekawsza z nich opowiada o nim, jako o czarnoskórym niewolniku, którego kupił Ludwik II, książę brzeski w czasie pielgrzymowania po Ziemi Świętej. Krzysztof był wówczas małym chłopcem. Jego pan pozwalał mu mieszkać w zamku, ale chyba nie żyło mu się tam zbyt dobrze, gdyż uciekł stamtąd przy pierwszej nadarzającej się okazji. Od tamtej pory ukrywał się w lasach okalających Legnicę. Podanie głosi, iż działał on niczym Janosik albo Robin Hood, gdyż grabił bogatych, żeby obdarowywać biednych. Miał on swoją wierną kompaniję, z którą napadał majętnych łajdaków. Podczas tych akcji z całą pewnością mordował bez litości. O postaci tej mówiono na legnickiej ziemi przez pokolenia i trwało to bez końca. Wśród badaczy historii istnieje opinia, iż Czarny Krzysztof przejął dzieje innej persony, żyjącej na długo przed nim, która również zajmowała się szlachetnym rabowaniem. Tak więc legenda o nim to najprawdopodobniej zlepek życia dwóch mężczyzn egzystujących w różnych epokach1. Jednak co by nie było, Krzysztof został schwytany i stracony przez powieszenie na jednej z bram wjazdowych Legnicy w roku 1513.

Jedna z ulic w Rokitkach

Czy rzeczywiście w Rokitkach ukrywał się przed sprawiedliwością? Moim zdaniem: dlaczego nie, skoro podobną dziuplę miał także w niedalekiej Olszanicy, gdzie podobno przechowywał część zrabowanych przez siebie skarbów? Co bardziej zawzięci miłośnicy historii przez cały czas tropią w dziejach tego Raubrittera, ja jednak tylko czasami o nim myślę. Z tych procesów wyłania mi się całkiem logiczne podsumowanie, iż skoro wokół Rokitek znajduje się kilka znanych grodzisk, gdzie stały wieże rycerskie a teren otaczały fosy i bagna, to jak najbardziej możliwe jest, iż w którymś z nich ukrywał się Czarny Krzysztof. Parając się grabieżą i ciągle uciekając przed stryczkiem, musiał mieć w tej okolicy kilka takich miejsc. Jednak historia jego zbójowania już zawsze podawana będzie przez pryzmat podań, bo choć jego istnienie nie wydaje się niemożliwe, to twardych dowodów na to nie ma. Natomiast dokładnie 473 lata później inny zbrodniarz, który także miał metę w Rokitkach i działał na tym terenie, został schwytany, osądzony w Legnicy i powieszony. O nim jednak wiemy znacznie więcej…

Czy wiecie drodzy Czytelnicy, iż w naszym sklepie pojawiły się rozszerzone o trzy nowe rozdziały i w zupełnie innej okładce „Mroczne tajemnice Dolnego Śląska”? o ile nie, to czym prędzej zerkajcie poniżej, bo tam znajdziecie więcej o tym informacji.

Książka „Mroczne tajemnice Dolnego Śląska” Wydanie drugie (rozszerzone)

69,00

WYSYŁKA: Kurier lub Paczkomat – tylko 10 zł! (na terenie Polski)

Wydanie 2, z 3 nowymi rozdziałami!

ilość Książka "Mroczne tajemnice Dolnego Śląska" Wydanie drugie (rozszerzone)
Dodaj do koszyka
Kategoria: Książki
Słynne plaże w Rokitkach

Wampir z Rokitek. Henryk Czyżewski

Był podobno przystojnym mężczyzną. Miał żonę i troje dzieci. Z wyuczonym zawodem budowlanego cieśli i wykonywanym operatora spycharki. Nieźle mu się żyło, dobrze powodziło. Stać go było na trabanta, co w tamtych czasach było bardzo na plus. Rokitki to jego rodzinna miejscowość. Mieszkał tam niemal przez całe swoje niedługie życie. Ci, którzy znali go osobiście, mówili o nim, iż był z niego spokojny gość, choć nieco skryty. Pierwszą swoją ofiarę zaatakował w 1971. Miał wtedy 18 lat. Nie jeździł jeszcze samochodem, ale poruszał się rowerem. Na trasie z Zamienic do Rokitek spotkał dziewczynę, która samotnie szła przez las. Czyżewski zszedł z roweru, chwycił ją za głowę i wciągnął za linię drzew. Tam zaczęła się walka, bo młoda kobieta zaciekle się broniła. Jej oprawca jednak powalił ją na ziemię i rozebrał. Wtedy zobaczył, iż jest ona w ciąży i odpuścił. Tych prób było więcej, zanim przeistoczył się w gwałciciela i mordercę. Po swojej porażce z ciężarną kobietą zdecydował się napaść na dwie ofiary naraz. One również szły poboczem drogi na odludziu. Jedna z nich od razu uciekła, ale drugą zaciągnął do rowu. Chciał ją zgwałcić, jednak nie podołał temu, bo i ta dziewczyna podjęła walkę. Wtedy Czyżewski również dał za wygraną.

Las niedaleko Rokitek. Okolica, gdzie grasował wampir z Rokitek

Kolejna próba nastąpiła kilka miesięcy potem, późną nocą. Henryk wracał rowerem z Biskupina do Rokitek. Na drodze tej spotkał samotną kobietę. gwałtownie zszedł z pojazdu i schował go w lesie, a potem rzucił się na swoją ofiarę. To wydarzyło się blisko szosy i na szczęście przejeżdżało tamtędy auto. Czyżewski wystraszył się i uciekł z miejsca zbrodni. Przypadek sprawił, iż ani nie zgwałcił, ani nie zabił tej kobiety. W latach 70 ubiegłego stulecia wielokrotnie podejmował próby gwałtów, ale mu to nie wychodziło. Dopiero się rozkręcał, poznawał swoje możliwości. Jedna z jego ofiar, której udało się uniknąć nieszczęścia, zeznała, iż podczas szamotania się z napastnikiem, on mówił do niej: „Nawet Bóg ci nie pomoże, bo ja cię dzisiaj i tak na śmierć zar**am”.

Rokitki

Po jakimś czasie zbrodniarz zrobił sobie dłuższą przerwę od swojego grasowania w lasach wokół Rokitek. Trwała ona do roku 1981. Od tego momentu bowiem nie tylko napadał, żeby zgwałcić, ale również, żeby zabić. Stał się prawdziwym potworem.

Plaża przy jednym z akwenów. Rokitki

Ofiary śmiertelne: Krysia, Ela, Janka, Bożena

Podczas śledztwa ustalono, iż w 1981 roku w związku małżeńskim Henryka Czyżewskiego nie działo się dobrze. Kryzys obejmował wszystkie sfery życia. To wtedy właśnie w Henryku obudziła się bestia. Posiadał wówczas doskonałe narzędzie do chwytania swoich ofiar w pułapkę. Było to jego słynne auto — trabant 610.

Rokitki. Biwak nad wodą

Do tego samochodu wsiadła 1 kwietnia 1981 roku Krystyna R. Śliczna była z niej dziewczyna. Jej przyszły oprawca zaproponował, iż ją podwiezie. Według jego relacji z tego wydarzenia to było tak, iż para zatrzymała się w ustronnym miejscu i uprawiała seks na obopólną zgodą. Jednak w trakcie tego aktu kobieta dostała ataku epilepsji. To wytrąciło Czyżewskiego z równowagi i wtedy ją zabił. Udusił paskiem od płaszcza. Kiedy było po wszystkim, postanowił ukryć ciało zamordowanej Krysi. Pojechał w tym celu do Złotoryi i wrzucił zwłoki do studzienki kanalizacyjnej.

Rokitki. Plaża

Czyżewski bardzo się rozochocił po tym, co zrobił z pierwszą swoją ofiarą śmiertelną. Już 12 maja tego samego roku wyruszył ponownie na polowanie. To była kolejna autostopowiczka, którą namierzył na trasie z Legnicy. Elżbieta L. miała 28 lat. Była piękną kobietą o szlachetnych rysach twarzy i bujnych, długich włosach. Ona również wsiadła do trabanta zbrodniarza, który niedługo potem skręcił do lasu. Tam oprawca wytargał ją przerażoną z samochodu i zgwałcił brutalnie. Ją także udusił, tyle iż nie paskiem od płaszcza, a jej własnymi rajstopami.

Na plaży w Rokitkach

Niedługo po tym morderstwie, bo już 2 lipca 1981 roku morderca skupił swoją uwagę na młodziutkiej, osiemnastoletniej Janinie C. Czekała w Chojnowie na dworcu na swój autobus. Zapytał, czy ją podwieźć, a ona się zgodziła. Henryk podobał się kobietom, więc najwyraźniej zrobił dobre wrażenie na tej dziewczynie, skoro uległa jego propozycji. W miejscowości Czernikowice zmienił kurs i skierował się w gruntową dróżkę. Tam się zatrzymał i zgwałcił Janinę, a potem ją udusił. Jej ciało zostawił po prostu na polu zboża. Od tamtej chwili milicja była już pewna, iż ma do czynienia z seryjnym zabójcą.

Plaża Rokitki o poranku

Po zamordowaniu osiemnastolatki, Czyżewski uspokoił się i przestał „polować”. W tym czasie nawiązał romans z pewną kobietą i prawdopodobnie dlatego odstąpił od gwałtów na nieznajomych. Ta cisza trwała przez dwa lata. Przerwał ją 3 września 1983 roku, kiedy jego kochanka od niego odeszła. Tej zbrodni — jako jedynej — dokonał na terenie Rokitek. Napadł wówczas Bożenę C. Zaciągnął ją na pola, gdzie najpierw zgwałcił, a potem udusił. Dziewczyna walczyła i podczas szamotania mocno podrapała twarz Henryka. Kiedy skończył z Bożenką, zostawił ją tam, gdzie umarła, ale nie dawało mu to spokoju, dlatego wrócił do tego miejsca nazajutrz i zakopał ją3.

Biwak na plaży w Rokitkach

Kara śmierci

Ostatecznie Czyżewski został namierzony i schwytany 10 października 1983 roku. Został rozpoznany między innymi przez jedną z niedoszłych jego ofiar, której udało mu się wyrwać. Kobieta poznała go w pociągu. Podczas przesłuchań przyznał się do wszystkiego, co zrobił. Do początkowych prób gwałtów, pobić, okradania swoich ofiar i ostatecznie do czterech zabójstw na tle seksualnym. Podczas wizji lokalnej o wszystkim opowiadał i wskazał miejsca swoich zbrodni oraz te, w których ukrył zwłoki. Mówił też, iż kiedy zabił po praz pierwszy miał wyrzuty sumienia i choćby rozmyślał o tym, aby oddać się w ręce sprawiedliwości, ale martwił się o żonę i trójkę swoich maleńkich dzieci, iż zostaną bez jego opieki. Jednak kiedy nadszedł czas rozprawy sądowej, wyparł się tego, co wcześniej mówił. Wykorzystał fakt, iż nagrania, które zostały zrobione podczas wizji, zostały utracone przez awarię sprzętu. Może myślał, iż te okoliczności go uratują, ale tak się nie stało.

Wampir z Rokitek. To jego rodzinna miejscowość.

Podczas procesu sędzia wysłuchał zeznań świadków. Było ich kilkudziesięciu. Zapoznał się także z wynikami badań oskarżonego, wykonanych przez psychiatrów. Byli oni jednogłośni, iż Czyżewski był poczytalny w chwili popełniania zabójstw. 14 maja 1985 roku w Legnicy w Sądzie Wojewódzkim zapadł wyrok w sprawie Wampira z Rokitek. Karę śmierci wykonano we Wrocławiu. Kiedy go wieszano, miał tylko 32 lata. Jego obrońca do ostatniej chwili próbował go ratować, ale wszystko to na nic, gdyż nie było wątpliwości, iż był on winny zbrodni, których dokonał ze szczególnym okrucieństwem.

Więcej podobnych historii, gdzie sprawy kryminalne toczą się wokół prawdziwych wydarzeń, znajdziecie w naszej najnowszej książce „Mroczne tajemnice Wrocławia”. Poniżej znajdziecie więcej informacji. Polecamy do wglądu, bo naprawdę warto!

Książka „Mroczne tajemnice Wrocławia”

69,00

PREMIERA! Wysyłka 12.11.2025! Kurier lub Paczkomat – tylko 10 zł! (na terenie Polski)

ilość Książka "Mroczne tajemnice Wrocławia"
Dodaj do koszyka
Kategoria: Książki

Magiczne Rokitki

Miejscowość wydała mi się magiczna, zwłaszcza o poranku, kiedy fotografowałyśmy plaże. Cisza, która wypełniała powietrze była prawdziwie kojąca. Buszowałyśmy wokół akwenów, ciesząc się pięknym dniem, który właśnie się obudził. Słońce ogrzewało nas, otulając złotymi promieniami. Na brzegach mijaliśmy biwaki. Wszyscy tam jeszcze smacznie spali.

Plaża w Rokitkach

Byliśmy upojeni wakacjami. Wędrowaliśmy od wielu dni we troje polnymi i leśnymi drogami, często znajdując się na całkowitym odludziu i nie było w nas ani odrobiny strachu. Teraz jednak, kiedy opowiadam Wam tę historię o mordercy i gwałcicielu, który mieszkał w Rokitkach, gdzie tak nam się podobało, przeszywa mnie lodowaty dreszcz. Żadna z tych młodych kobiet, których życie brutalnie i gwałtownie przerwał ten zwyrodnialec, nie myślała, iż może jej się przytrafić coś złego. Inaczej nie wsiadły do tego auta. Nikt z nas przecież tak naprawdę nie wierzy, iż może stać się obiektem dla mordercy.

Cmentarz w Rokitkach

Sprawa Wampira z Rokitek z czasem odeszła w zapomnienie. Jego zbrodnie przyćmiły „wyczyny” innych zabójców, którzy przyszli po nim. On jeszcze załapał się na karę śmierci, a kilka brakowało, żeby tak się nie stało. Czyżewski siał zło i przyszedł czas, aby zapłacić za swoje czyny. Całkiem niedawno jego historia zainteresowała filmowców i już niedługo przekonamy się, jak uporali się oni z tym trudnym tematem. W Siedliskach niedaleko Legnicy kręcone są zdjęcia do filmu pod tytułem „Potwór jest wśród nas”.

Jeżeli Was zainteresowałam, to koniecznie zerknijcie poniżej. W tej książce znajdziecie więcej podobnych historii. „Mroczne tajemnice Wrocławia” to nasze najnowsze dzieło. Zawiera ono brutalną i chwilami obrzydliwą prawdę o straszliwych morderstwach, które miały miejsce w stolicy Dolnego Śląska. To publikacja dla ludzi o mocnych nerwach.

Książka „Mroczne tajemnice Wrocławia”

69,00

PREMIERA! Wysyłka 12.11.2025! Kurier lub Paczkomat – tylko 10 zł! (na terenie Polski)

ilość Książka "Mroczne tajemnice Wrocławia"
Dodaj do koszyka
Kategoria: Książki
1 "Średniowieczna warownia rycerza-rabusia Czarnego Krzysztofa w świetle badań archeologicznych i historycznych." Anna Bober-Tubaj Jelenia Góra, 2005 2 https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/wroclaw/wampir-z-rokitek-gwalcil-i-mordowal-sasiadki-henryk-czyzewski-kara-smierci/wz28dfz# 3https://pl.wikipedia.org/wiki/Henryk_Czy%C5%BCewski_(morderca)

Ten artykuł zawiera autoreklamę

Idź do oryginalnego materiału