— Na lotnisku wszyscy mieli nas gdzieś, rezydenci już przed nami uciekali, mówili, iż nie rozmawiają ani po angielsku, ani po rosyjsku, ani po włosku — wyjawia w rozmowie z Onetem pani Natalia, która wykupiła wycieczkę z biurem podróży do Egiptu. Jak podkreśla, lot zarówno z Rzeszowa, jak i z Szarm el-Szejk był opóźniony. Touroperator zapewnił swoim klientom nocleg w hotelu w związku z przesuniętym na kolejny dzień rejsem. — Niestety hotel był jedną wielką tragedią, w pokojach było tak zimno, iż musieliśmy spać w ciuchach i kurtkach pod kołdrą — zaznacza pani Natalia.