Mając 49 lat, miałam dwóch dorosłych dzieci i ukochanego męża a on wybrał młodość i wszystko zniszczył.
Żyliśmy w spokojnej wsi niedaleko Krakowa, gdzie Wisła leniwie wije się między polami. Moje życie, które wydawało się idealne, rozpadło się na kawałki. Nazywam się Weronika i w wieku 49 lat stanęłam przed zdradą, która paliła mi serce. Mój mąż, z którym budowaliśmy wszystko, porzucił mnie dla młodszej kobiety, zostawiając po sobie tylko ból i pustkę.
**To szczęśliwe życie, które prowadziłam**
W wieku 49 lat czułam się na szczycie świata. Ja i mój mąż, Krzysztof, mieliśmy dwoje dorosłych dzieci córkę Kingę i syna Kamila. Kinga już wyszła za mąż, a Kamil kończył studia. Mieliśmy przestronne mieszkanie z trzema pokojami, na nasze nazwiska. Żyliśmy dla siebie, ciesząc się owocami lat ciężkiej pracy. Wierzyłam, iż nasze małżeństwo to niezłomna twierdza.
Krzysztof zawsze był moją ostoją. Przeżyliśmy razem trudności, wychowaliśmy dzieci, zbudowaliśmy kariery. Pracował jako inżynier w fabryce, ja byłam księgową w lokalnej firmie. Nasze wieczory wypełniało ciepło: wspólne kolacje, rozmowy, plany na przyszłość. Uwielbiałam jego uśmiech, troskę i poczucie bezpieczeństwa. Wydawało się, iż wiele szczęśliwych lat jeszcze przed nami. Ale nie zauważyłam, jak zdrada zaczęła kłaść się cieniem.
**Prawda, która złamała mi serce**
Wszystko zaczęło się od drobnych oznak. Krzysztof zostawał dłużej w pracy, przy kolacji był zamyślony, milczący. Zrzucałam to na zmęczenie wiek, pracę, zwykłe troski. Ale pewnej nocy wrócił późno, pachnąc obcymi perfumami. Instynkt podpowiadał mi, iż coś jest nie tak, ale zignorowałam to: To niemożliwe. Wątpliwości rosły jednak jak burza. Postanowiłam zajrzeć do jego telefonu, gdy spał. I tam była ona Marta, młoda, promienna, obca.
Krzysztof nie zaprzeczył. Gdy go oskarżyłam, powiedział spokojnie: Weronika, potrzebuję innego życia. Marta jest młodsza, ładniejsza, z nią czuję, iż żyję. Jego słowa ciąły jak nóż. Nie przeprosił, nie błagał. Po prostu ogłosił, iż odchodzi. Wtedy zrozumiałam: człowiek, którego tak kochałam, już do mnie nie należy.
**Rozpad mojego świata**
Krzysztof spakował swoje rzeczy i wyszedł, zostawiając mnie w naszym mieszkaniu pełnym wspomnień. Dzieci były w szoku. Kinga płakała, oskarżając ojca o egoizm. Kamil milczał, ale widziałam ból w jego oczach. Starałam się być silna dla nich, ale we mnie wrzało poczucie niesprawiedliwości. Jak mógł to zrobić? Po 25 latach małżeństwa, po wszystkim, co razem przeszliśmy? Nie byłam tylko jego żoną byłam jego towarzyszką, przyjaciółką, matką jego dzieci. A on zamienił mnie na kobietę, która mogłaby być jego córką.
Mieszkanie stało się pułapką. Każdy kąt przypominał mi o Krzysztofie: jego fotel, nasze zdjęcia, wspólnie wybrane talerze. Ciężko było oddychać. Ale najgorsze były plotki. W naszej miejscowości wieści rozchodziły się szybko, i niedługo wszyscy szeptali: Weronika nie potrafiła utrzymać męża, znalazł sobie nową. Sąsiedzi patrzyli z politowaniem, koledzy z pracy wymieniali znaczące spojrzenia. Czułam się upokorzona, porzucona, bezwartościowa.
**Walka o siebie**
Krzysztof zaproponował podział mieszkania, ale odmówiłam.
















