Coolcationing jest coraz silniejszym trendem w świecie turystyki. To świadomy wybór miejsc o łagodnym, a choćby chłodnym klimacie jako celu podróży. W rezultacie, kierunki takie jak Turcja, Grecja, a choćby Włochy i Francja ustępują pola norweskim fiordom, surowym pustkowiom Islandii, bezkresnym lasom lub zacisznym wioskom w Laponii.
Okazuje się jednak, iż turyści, którzy wolą spędzić urlop nie nad ciepłym Morzem Śródziemnym, ale np. w Skandynawii, niedługo będą musieli głębiej sięgnąć do kieszeni.
Norwegia wprowadza podatek dla turystów
Norwegia zdecydowała się bowiem na wprowadzenie podatku turystycznego w odpowiedzi na rekordową liczbę odwiedzających i narastające problemy związane z tzw. overtourismem. Władze tłumaczą, iż zjawisko to, nasilające się szczególnie w regionach takich jak Lofoty, powoduje m.in. zanieczyszczenie środowiska, przeciążenie infrastruktury oraz pogarszającą się jakość życia mieszkańców.
Rząd norweski chce, by dochody z nowej opłaty były przeznaczone na ochronę przyrody oraz poprawę infrastruktury turystycznej. Jak podaje niemiecki "Tagesschau", w najbliższym czasie władze najbardziej uczęszczanych przez turystów gmin w Norwegii zaczną pobierać opłatę w wysokości kilku euro. Na początek nowy podatek turystyczny ma objąć osoby nocujące w hotelach oraz pasażerów statków wycieczkowych.
Lofoty to archipelag na północy Norwegii, położony za kołem podbiegunowym, znany z surowych, skalistych szczytów, głębokich fiordów oraz malowniczych plaż. Ten niezwykle atrakcyjny region przyciąga corocznie tysiące turystów z całego świata, którzy przyjeżdżają tu, aby podziwiać te spektakularne krajobrazy.
Problem overtourismu dotyka jednak nie tylko Norwegii, ale również inne popularne kierunki w Europie, takie jak Hiszpania czy Włochy. W tych krajach nadmierna liczba turystów również prowadzi do przeciążenia infrastruktury, wzrostu cen oraz pogorszenia warunków życia mieszkańców.
Hiszpania i Włochy też walczą z turystami
W naTemat.pl wielokrotnie pisaliśmy, iż miastach, takich jak Barcelona czy Wenecja, domagają się ograniczenia napływu turystów i wprowadzenia bardziej zrównoważonych rozwiązań.
W niektórych hiszpańskich miastach i regionach rośnie niezadowolenie mieszkańców z napływu turystów – niektórzy Hiszpanie zostawiają choćby odwiedzającym kartki z wiadomościami, w których wyrażają, iż nie chcą ich w swoim kraju.
Co więcej, na Kanarach regularnie realizowane są protesty wymierzone w podróżnych. Zmieniane jest też lokalne prawo, aby móc przekształcić mieszkania, które aktualnie są wynajmowane krótkoterminowo, w te dostępne długoterminowo.