W samolocie dziewczyna domagała się, bym wysiadła przez moją nadwagę, ale zemściłam się i pokazałam, iż z ludźmi nie można tak postępować.

newsempire24.com 1 miesiąc temu

W samolocie dziewczyna żądała, żeby mnie wysadzono z powodu mojej wagi: ale zemściłam się na niej i pokazałam, iż nie można tak traktować ludzi

Zawsze starałam się nie sprawiać nikomu dyskomfortu. Tak, jestem pełniejszą kobietą — mam swoje problemy zdrowotne, z którymi żyję od lat. Ale żeby nie przyciągać uwagi, zawsze kupuję dwa bilety na samolot. Moja przestrzeń — moja sprawa. To nie fanaberia, a troska zarówno o siebie, jak i innych pasażerów.

Tak było i tym razem. Zajęłam swoje miejsce — dwa siedzenia przy oknie, rozsiadłam się wygodnie, założyłam słuchawki i przygotowywałam się do lotu. Wszystko przebiegało spokojnie, aż do momentu, gdy ona weszła do samolotu. Dziewczyna — urodziwa. Smukła, z wąską talią, długimi nogami, w obcisłych spodniach i jasnym topie. Włosy jak z reklamy. Cała wołała: jestem ideałem.

Nie zwróciłam na nią szczególnej uwagi, ale wyczułam, jak zwolniła kroku, mijając mój rząd. Nagle prychnęła i ostro rzuciła:

— Fu.

Powoli zdjęłam słuchawkę.

— Przepraszam, to do mnie?

Nie odpowiedziała, tylko spojrzała na mnie, jakbym była plamą na nieskazitelnej powierzchni.

— Nie zamierzam siedzieć obok ciebie.

Głęboko westchnęłam.

— Nikt cię o to nie prosi. To moje miejsca, oba. Oto bilety.

— Jak można tak się zaniedbać? Widziałaś się w lustrze?

Na sekundę świat pociemniał mi w oczach. Ileż razy słyszałam to samo. Na ulicy. W sklepach. W internecie. Ale nigdy tak — prosto w twarz, na żywo, w zamkniętej przestrzeni, gdzie nie było ucieczki.

— Mam problemy zdrowotne — odparłam spokojnie. — I nie mam obowiązku ci się tłumaczyć.

Odwróciłam się do okna, licząc, iż odejdzie. Ale nie ustępowała. Jej głos stawał się coraz głośniejszy, pasażerowie zaczęli się oglądać.

— Takie jak ty w ogóle nie powinny latać. To nienaturalne!

W środku zawrzałam. Byłam wściekła. I wtedy zrobiłam coś, czego ani trochę nie żałuję. Ta dziewczyna długo będzie pamiętać ten dzień.

Wstałam, drżącymi palcami nacisnęłam przycisk wezwania stewardesy. Podeszła niemal natychmiast — wysoka, pewna siebie kobieta w mundurze.

— Coś się stało?

— Tak. Chcę zgłosić nękanie i upokorzenie. — Pokazałam dwa bilety. — Ta dziewczyna obraża mnie i żąda mojego miejsca.

Stewardesa początkowo zdziwiła się, ale widząc moją spokojną twarz i drżące usta, spojrzała na „ideał”.

— Proszę pokazać swój bilet.

Tamta, skrzywiwszy wargi, podała swój. Jej miejsce wcale nie było obok mnie, ale kilka rzędów dalej. Po prostu… musiała oznajmić, iż „nie usiądzie przy kimś takim” jak ja.

Stewardesa stanowczo, ale grzecznie poprosiła ją, by zajęła swoje miejsce. Ale dziewczyna przewróciła oczami, zaczęła się kłócić, głośno narzekać na „dyskryminację szczupłych”. Wtedy zdarzyło się coś, czego zupełnie się nie spodziewałam.

Po kilku minutach podszedł starszy steward i oznajmił:

— Decyzją kapitana, prosimy panią o opuszczenie pokładu z powodu naruszenia zasad zachowania i niepodporządkowania się załodze. Proszę zabrać bagaż.

Zbladła. Krzyczała. Groziła skargami. ale po dziesięciu minutach wyprowadzono ją. A do mnie podszedł ten sam steward i cicho powiedział:

— Przepraszamy za incydent. Dziękujemy za opanowanie.

Po starcie przyniesiono mi choćby darmowy deser i kartkę od załogi: „Jesteś silna. I godna szacunku. Dziękujemy za twoją dobroć.”

Nie szukam aprobaty. Po prostu zmęczyło mnie życie według cudzych standardów.

Idź do oryginalnego materiału