Wspominając czasy PRL-u, mówi się głównie o wszechobecnej szarzyźnie i kolejkach do sklepu. - Swoje trzeba było wystać. Nie było tak, iż wszystko było podane na tacy. Były kartki i limity. Czasem też wielkie rozczarowanie, bo kiedy dochodziło się do lady, to towaru już nie było - wspomina pani Maria. Jednak nie wszystko w tym okresie było szare i smutne. Starsze pokolenia z nostalgią w oku wspominają tamten czas. Przede wszystkim pod kątem mody i ekstrawaganckich fryzur, które na dobre odeszły już do lamusa.
REKLAMA
Zobacz wideo Tatiana Okupnik wróciła do dawnej fryzury. "Krótkie włosy są dla mnie siłą"
Fryzura "na czeskiego piłkarza"
"Krótko z przodu, długo z tyłu i wąsy na przedzie" to nazwa fryzury spopularyzowanej m.in. przez Kazika Staszewskiego w jego piosence "12 groszy". Utwór został wydany w 1997 roku, jednak jego treść odnosi się zasadniczo do wydarzeń z początków lat 90. XX wieku (chociaż jest też sporo nawiązań do wcześniejszych okresów w historii Polski i świata). Pojawia się w nim także wątek fryzury modnej u schyłku PRL-u, znanej również jako "na czeskiego piłkarza" lub ang. mullet. Charakteryzuje się krótkimi włosami z przodu i po bokach, a długimi z tyłu.
To był taki charakterystyczny pejs z tyłu głowy. Każdy chłopak o tym marzył, a dziś, gdy na to patrzę, czuję ciarki zażenowania i lekkiego wstydu. Tak jak inni koledzy, zapuszczałem włosy, by mieć taką kitę. To było coś
- wspomina Jacek, mój rozmówca, który przyszedł na świat pod koniec lat 70. XX wieku i jako młody chłopak zdążył nieco poczuć ducha tamtych czasów. - Ta fryzura miał tak naprawdę różne określenia. Był dywan, płetwa. Mniej popularna nazwa to enerdowiec - dodaje.
Nazwa "czeski piłkarz/czeski hokeista" pojawiła się głównie za sprawą niektórych zawodników czechosłowackich noszących taką fryzurę (nosił ją np. Jaromír Jágr). W Polsce przez wiele lat fryzurę tę nosił piłkarz Jacek Ziober, więc chłopcy i mężczyźni odwiedzający salony fryzjerskie często prosili, by ostrzyc ich "na Ziobera". Oczywiście, to nie była moda obecna tylko w Polsce. Z dumą nosił ją również aktor Richard Dean Anderson, odtwórca tytułowej roli w serialu MacGyver.
Szczyt popularności tego dość interesującego męskiego strzyżenia przypada na lata 80. XX wieku.
A kobiety? U schyłku lat PRL-u królowała "trwała ondulacja i tapir"
- Moje włosy przeszły naprawdę wiele. Za czasów mojej młodości liczył się przede wszystkim dobry tapir. Włos praktycznie sterczał dęba. Mam mało podatne włosy na stylizacje, ale na mój ślub fryzjerka zrobiła mi trwałą ondulację - wspomina z nostalgią pani Wanda.
Trwała ondulacja, czyli zabieg trwałego kręcenia włosów, była prawdziwym hitem lat 80. XX wieku. W procesie stylizacji włosów domowymi sposobami niezbędny był także lakier, zastępowany w latach 80. wodą z cukrem. Potem pojawiły się specjalne termowałki i żel do włosów. Popularne były lotiony, czyli płyny do stylizacji włosów. - Tu trzeba było bardzo uważać, bo zamiast fryzury na tzw. mokrą Włoszkę można było mieć popalone włosy i wyglądać niczym pudel po przejściach - dodaje ze śmiechem moja rozmówczyni.
A Ty? Masz może jakieś wspomnienie z minionych czasów, którym chciałbyś/chciałabyś się podzielić? Napisz: [email protected].













