Najnowszy projekt duetu artystycznego The Self Preservation Society pt. „W międzyczasie” odnosi się do miejsca (Galerii Entropia), jego artefaktów i do entropii, która występuje w międzyczasie. Duet tworzą artyści multidyscyplinarni Mira Boczniowicz i Dariusz J. Gorski. Realizacja site specific, która składa się z obiektów rzeźbiarskich, w tym repliki kolumny z XVI w. będącej częścią przestrzeni galeryjnej oraz z fotografii, jest dedykowana upływowi czasu zarówno w kontekście historycznym, psychologicznym, jak i estetycznym.
Tytuł wystawy stanowi jednocześnie jej konstytutywny element umieszczony centralnie na głównej ścianie ekspozycyjnej: napis „w międzyczasie”, który pod wpływem wilgoci intensywnie czernieje, a wysychając blaknie i zanika. „Międzyczas”, potocznie rozumiany jako czas pomiędzy dwoma wydarzeniami, jest czasem nieistotnym, pomijanym przez historię koncentrującą uwagę na wydarzeniach i jednocześnie jest chyba najbardziej esencjalnym czasem egzystencji podmiotów i przedmiotów, jest ich rozciągniętą, nieskończenie elastyczną i pojemną teraźniejszością.
„Międzyczas” w przestrzeni Galerii ma swoje punkty graniczne – czy ujmując rzecz bardziej obrazowo – słupy milowe w postaciach dwóch stojących naprzeciwko siebie kolumn: oryginalnej kolumny z piaskowca datowanej na rok 1539 i jej gipsowej kopii wytworzonej przez artystyczny duet na tę wystawę w roku 2023.
Paradoks kopii umieszczonej vis-à-vis oryginału generuje intensywne napięcia i relacje zarówno pomiędzy tymi pojęciami, jak i obiektami mającymi w Entropii wspólne „tu” i w międzyczasie wystawy wspólne „teraz”. Swoją drogą ujawnia też intrygującą pod względem poznawczym sytuację. Walter Benjamin uważał, iż masowa reprodukcja techniczna pozbawiając oryginał jego niepowtarzalnego istnienia jednocześnie wychodzi naprzeciw odbiorcy i aktualizuje przedmiot zreprodukowany. Tymczasem na wystawie w Entropii pojedyncza, manualnie wytworzona kopia, niczego oczywiście nie ujmując z niepowtarzalności oryginału i nie wyrywając go z ciągu jego własnej historii, wyszła naprzeciw kilku osobom, które od lat wizytując Galerię, nie zauważały istnienia niebagatelnego przecież elementu architektury tego miejsca. Kopia wyszła naprzeciw, stanęła vis-à-vis i zaktualizowała oryginał. Dzieło sztuki bywa określane jako teraźniejszość, wieczna teraźniejszość, czy – jak w ujęciu Hansa-Georga Gadamera – ponadczasowa współczesność będąca strefą spotkania podmiotowych i przedmiotowych momentów czasu. Na wystawie znajduje to spełnienie także w sensie fizycznym w rozpiętej między kolumnami, subtelnej, organicznej linii z połączonych włosów współautorki wystawy.
Gipsowa kopia jest dokładnym powtórzeniem kolumny z piaskowca, posiada te same proporcje, te same uszczerbki, blizny i zadrapania. Odróżniają ją, pomijając materiał, z którego została wykonana, tylko drobne szczegóły na tarczy gmerku. Gmerk pełnił niegdyś funkcję znaku własnościowego i produkcyjnego, był czymś w rodzaju dzisiejszego podpisu i firmowego logo.
Gmerk kreskowy z monogramem, umieszczony na tarczy zdobiącej kapitel oryginalnej kolumny, przedstawia strzałę zwróconą do góry z tylko jedną – lewą stroną grotu, u dołu rozdwojoną, przez środek zaś przekrzyżowaną krzyżem w prawo; po dwóch stronach grotu widnieją litery E i S – prawdopodobnie inicjały właściciela. Na tarczy gmerku kopii, po dwóch stronach pręta strzały widnieją jeszcze cyfry 3 i 5, co niewątpliwie ma związek z 35-leciem Galerii Entropia obchodzonym w tym roku. (Nawiasem mówiąc, post factum i zupełnie z przymrużeniem oka, może to upoważniać do dalszych refleksji i reinterpretacji monogramu E S jako literowca Entropii Sztuki, czyli wieloletniego artystyczno-badawczego programu Galerii.)
Autorzy zinterpretowali strzałę z gmerku jako „strzałkę czasu” i stworzyli niewielki, ruchomy obiekt, który ujęty tylko w jednym punkcie i zawieszony na cienkiej nici w pobliżu napisu „w międzyczasie”, swobodnie obraca się wokół osi wskazując nieskończenie wiele kierunków upływu czasu. Jest to kolejny paradoks tej wystawy, iż strzałka czasu będąca synonimem entropii szaleje niczym igła magnetyczna w składzie metalu. Fakt, niektórzy fizycy sugerują, iż na poziomie zderzających się cząstek nie ma czasu ani przestrzeni, a strzałka czasu może wskazywać w dowolnym kierunku. Nie da się jednak tego dowieść bez odróżniania kolejnych stanów i pomiaru czasu ich trwania. Z kolei inni fizycy zakładają, iż właśnie na poziomie kwantowym procesy ujawniają się jako termodynamiczna strzałka czasu, a zachowanie kaonu – subatomowej cząstki – łamie źle pojmowaną zasadę odwracalności w czasie. Tak czy owak, fizykom jak dotychczas nie udało się stworzyć tzw. Teorii Wszystkiego. Natomiast wglądy w istnienie i czas XIII-wiecznego mistrza zen Dogena, nie odbiegające znacznie od poglądów na temat czasu i przestrzeni formułowanych przez współczesnych mikro i makro fizyków, doprowadziły go do Urzeczywistnienia i uwolnienia od niepokojów ludzkiej egzystencji. Jak dotąd nie dysponujemy żadnymi przekazami naukowców, by ich odkryciom towarzyszyła wewnętrzna przemiana duchowa. Przejście od kaonu do koanu będącego paradoksalnym pytaniem, które wybija myślenie z kolein, dobrze oddaje krótki fragment rozdziału „Istnienie-czas” z dzieła Dogena Shobogenzo: „Ponieważ nie ma innego czasu niż ten, każde istnienie-czas jest całym czasem: jedno źdźbło trawy, każdy przedmiot jest czasem. Każdy moment czasu zawiera w sobie każde istnienie i każdy świat. […] Nie uważaj czasu po prostu za upływający; nie myśl, iż upływanie jest jego jedynym działaniem. Aby czas mógł upływać, musiałoby istnieć rozdzielenie [między nim a rzeczami].”*
Dwa elementy techniczne pozostałe po procesie wytwarzania kopii kolumny są „W międzyczasie” prezentowane jako indywidualne, auratyczne artefakty. Udrapowana na platformie silikonowa forma negatywowa spoczywa na podłodze w centralnym miejscu większej sali ekspozycyjnej przywodząc na myśl porzucone na łożu płótna. Podświetlona od wewnątrz, półprzezroczysta rynna usztywniająca formę stoi w mniejszej sali galerii niczym świetlista kolumna. Śladami blisko półrocznego procesu powstawania kolumny są także wysmakowane fotografie – wiszące na ścianach i ujęte w unikatowym autorskim albumie. Otwiera go rozkładana reprodukcja oryginalnej kolumny, a zamyka analogiczna reprodukcja kopii. Obie prezentują swoją jedyność i niepowtarzalność wyłaniającą się z głębokiej czerni tła. Cykl fotografii pomiędzy rozkładówkami odsłania fascynujące, wręcz intymne momenty jakby organicznego procesu, bliższego raczej narodzinom niż technologii wytwarzania kopii.
Alicja Jodko
*/ TRZY FILARY ZEN. Wybór, opracowanie, komentarz: Philip Kapleau, Wydawnictwo Pusty Obłok, Warszawa 1988, s.273, 274