W dniu mojej ceremonii zaślubin otrzymałam wiadomość od syna szefa: „Jesteś zwolniona. Szczęśliwego dnia ślubu!”

polregion.pl 1 dzień temu

Hej kochana, muszę Ci opowiedzieć, co się stało w moim wielkim dniu. W samą porę ceremonii dostałam wiadomość od syna mojego szefa: Zwolniona. Szczęśliwego wesela. Pokazałam to Krzysiowi nie podniosła mu brwi, tylko uśmiechnął się łagodnie, złapał mnie za ręce i szepnął: Sprawdź później, dziś jest nasz dzień. Nie mogłam uwierzyć, iż właśnie w chwili, kiedy stałam w białej sukni z bukietem w ręku, mój telefon wyświetlał te zimne słowa.

Zaraz po tym, trzy godziny później, nasz świadek zawołał: Zuzia, telefon nie przestaje dzwonić, masz sto osiemnaście nieodebranych połączeń! Na ekranie migotały numery z biura, koledzy, a siedemnaście z jednego, znanego numeru właściciela firmy, ojca Kacpra, który właśnie mnie zwolnił. To nie był zwykły zwolnienie, to był początek czegoś większego.

Nazywam się Zuzanna Nowak. Do tego momentu byłam sercem Kreska Projekt w Warszawie, znana jako żywa baza danych pamiętałam każdy projekt, termin, każdą zmianę. Pan Marek, właściciel, zatrudnił mnie dwa lata temu, żeby wprowadzić porządek w zarządzaniu. Stworzyłam system, który skrócił czas realizacji o trzydzieści procent i Marek mawiał, iż jestem najlepszą inwestycją w historii firmy.

Wtedy pojawił się Kacper, jego syn. Po częściowym przejściu na emeryturę ojca, Kacper został moim bezpośrednim przełożonym. Zaczęło się od tego, iż ignorował moje sugestie, a potem kradł moje pomysły i podawał je za własne. Anulował szkolenia, które organizowałam, nazywając je zbytecznym wydatkiem. Wtedy do mojego życia wpadł Krzysztof urzędnik w miejskim wydziale pozwoleń budowlanych. Spokojny, zrównoważony, inteligentny. Zaczęliśmy od rozmów o pracy, przeszliśmy do kawy, a potem do kolacji. Był dla mnie azylem w świecie, który się walił.

W sali weselnej słuchałam wiadomości od pana Marka. Jego głos drżał: Zuzia, zadzwoń natychmiast. Kacper nie ma prawa mnie zwalniać. Mamy problem nikt nie może wejść do Twojego systemu. Termin w poniedziałek, bez Ciebie stoimy w miejscu. Następne sześć wiadomości było coraz bardziej rozpaczy. Zrozumiałam wtedy, iż władza jest w moich rękach mój system nie działa bez mnie.

Krzysztof wszedł cicho i powiedział: Muszę Ci coś wyznać. Projekty, które Kacper przedkładał urzędowi, są sfabrykowane. Usuwał zabezpieczenia, podmieniał materiały na tańsze, zmieniał rysunki po zatwierdzeniu. To przestępstwo wyszeptałam. Mam dowody, zamierzam zgłosić to za tydzień. Spojrzałem w jego oczy i po raz pierwszy zrozumiałam, dlaczego był tak spokojny. To nie był koniec, to była nasza szansa.

Co robimy? zapytałam.
Nic dziś. Najpierw tańczmy. Jutro jedziemy na Majorkę, a potem zmienimy zasady gry odparł.

Podczas miesiąca miodowego telefon nie przestawał dzwonić. Pan Marek zostawiał coraz bardziej rozpaczliwe wiadomości, obiecywał potrójną pensję, udziały w firmie, błagał, żebym wróciła. Usuwałam je po kolei. To nie chodziło już o pieniądze, ale o szacunek.

Kiedy wróciliśmy, Krzysztof zaproponował:
W urzędzie jest wolne stanowisko konsultanta. Szukają kogoś, kto rozumie architekturę i może wprowadzić nowe standardy kontroli.
A może założę własną firmę konsultingową, a oni będą pierwszym klientem? odparłam.
Dokładnie. Zbuduj system, który będzie wykrywał oszustwa takie jak te Kacpra.

Do końca lotu miałam gotowy biznesplan. Trzy dni później zarejestrowałam Precision Protocol Consulting. Minuty później zadzwonił pan Marek: Zuzia, wróć, zapłacę, co tylko zechcesz! odrzekłam spokojnie: Już nie pracuję dla Was. Moja pierwsza klientka to miasto. Zamilkł. Wiedział, co to oznacza: przy współpracy z urzędem odkryję wszystkie nielegalne zmiany Kacpra.

Zuzia, proszę, on żałuje. Naprawmy to błagał.
Niektóre mosty, raz spalone, nie odbuduje się odrzekłam i zamknęłam rozmowę.

Rok później mój biznes rozkwitał, współpracowałem z kilkoma gminami, a firma Marka była pod śledztwem. Kacper stracił licencję, reputacja Kreska Projekt runęła w miesiąc. Dostałam list na grubym papierze: Niektóre długi nie da się spłacić, ale przyznanie się to początek odkupienia. Zaproszenie na spotkanie.

W sali konferencyjnej Kacper siedział obok ojca, tym razem bez zarozumiałego uśmiechu, tylko przytłumiony. Muszę Cię przeprosić powiedział cicho. Zrobiłem coś okropnego. Pan Marek podał mi teczkę z nowymi protokołami i propozycją umowy. Kacper wyciągnął kopertę i pendrive. To czek za kwotę Twojego wesela powiedział. I kopię systemu, który stworzyłaś. Bez Ciebie nigdy nie działał tak, jak powinien. To Twój.

Spojrzałam na nich i zrozumiałam: prawdziwa zemsta nie zawsze wymaga działania. Czasem wystarczy przetrwać i odnieść sukces. Rozważę ofertę powiedziałam. Ale mój honorarium będzie potrójne, zapłacone z góry, i warunek Kacper musi przejść każde moje szkolenie, aż do ostatniego testu. On przyblakł, ale skinął głową.

Na wyjściu odwróciłam się: Nie potrzebuję czeku. Największy prezent to fakt, iż Wasz syn w końcu zrozumiał wartość uczciwości. Prawdziwa siła nie tkwi w destrukcji, ale w wyborze, by nie niszczyć, kiedy można coś naprawić. Nie zniszczyłam ich, zbudowałam świat, w którym muszą się wspinać, by mnie dogonić. I to była moja prawdziwa wygrana.

Idź do oryginalnego materiału