W Ciechocinku nie ma "wagonika, którego nie da się odczepić". Jak kocha się w uzdrowisku
Zdjęcie: Kuracjusze w Ciechocinku
Blondynka, która maluje usta na ławce w Parku Zdrojowym, tłumaczy mi ze śmiechem, iż choć przyjechała do uzdrowiska na zabiegi, nie wyobraża sobie nie "korzystać tutaj z życia". Kiedy rozmawiamy, czeka właśnie na pana, którego imienia nie chce mi zdradzić, na wypadek, gdyby ten miał "gdzieś w domu jakąś żonę".