W biznes klasie panowała napięta atmosfera. Pasażerowie rzucali wrogie spojrzenia na starszą panią, gdy zajmowała swoje miejsce. Jednak kapitan samolotu zwrócił się do niej pod koniec lotu.

polregion.pl 3 godzin temu

Na pokładzie samolotu panuje napięta atmosfera. Pasażerowie rzucają w starszą kobietę nieprzyjazne spojrzenia, gdy zajmuje swoje miejsce. Mimo to kapitan samolotu zwraca się do niej pod koniec lotu.

Zuzanna z niepokojem zajmuje swoje siedzenie. Natychęgle wybucha spór.

Nie będę siedzieć obok niej! wznosi głos mężczyzna w okolicach czterdziestu lat, wpatrując się w skromny strój starszej kobiety i zwracając się do stewardesy.

Mężczyzna nazywa się Wiktor Sokołowski. Nie chowa swojego gniewu i pogardy.

Przepraszam, ale pasażer ma dokładnie to miejsce, które zostało mu przydzielone. Nie możemy go przenieść odpowiada spokojnie stewardesa, choć Sokołowski wciąż wpatruje się w Zuzannę z pogardliwym wzrokiem.

Te miejsca są za drogie dla takich jak ona drwi, rozglądając się, jakby szukał poparcia.

Zuzanna milczy, choć w środku czuje się przytłoczona. Ma na sobie najładniejszy, choć prosty strój, który wybrała na tę istotną okazję.

Kilku pasażerów wymienia spojrzenia, a niektórzy kiwają głową Wiktorowi.

W końcu starsza kobieta podnosi delikatnie rękę, nie może dłużej wytrzymać i przemawia:

Dobrze, jeżeli w klasie ekonomicznej jest wolne miejsce, wejdę tam. Całe życie czekałam na ten lot i nie chcę nikomu przeszkadzać

Zuzanna ma osiemdziesiąt pięć lat. To jej pierwszy lot samolotem. Trasa z Gdańska do Warszawy wiąże się z długimi korytarzami, pośpiechem w terminalach i niekończącymi się kolejkami. choćby pracownik lotniska towarzyszy jej, by nie zgubiła się w tłumie.

Teraz, gdy spełnienie marzeń jest już w zasięgu kilku godzin, musi zmierzyć się z upokorzeniem.

Stewardesa jednak nie ustępuje:

Przepraszam, proszę, ale pani zapłaciła za ten bilet i ma pełne prawo tu siedzieć. Nie pozwólcie nikomu ją obrażać.

Spojrzała surowo na Wiktora, po czym chłodnościa dodała:

jeżeli nie przestanie pan, wezwę ochronę.

Wiktor milczy, zaciśnięty w sobie.

Samolot wznosi się w niebo. Zuzanna, w ferworze emocji, upuszcza torbę, a Wiktor po cichu podchodzi i pomaga jej podnieść rzeczy.

Kiedy zwraca torbę, jego wzrok przyciąga naszyjnik z czerwonym kamieniem.

Ładny naszyjnik mówi. Rubin, prawda? Trochę znam się na antykach. Taki nie jest tani.

Zuzanna uśmiecha się.

Nie wiem, ile jest wart Ojciec podarował go matce przed wyjazdem na wojnę. Nie wrócił. Matka przekazała go mnie, gdy miałam dziesięć lat.

Otworzyła naszyjnik, w którym ukryte były dwie stare fotografie: jedna przedstawiała młodą parę, druga uśmiechniętego chłopca.

To moi rodzice szepcze. A to mój syn.

Czy leci do niego? pyta niepewnie Wiktor.

Nie odpowiada Zuzanna z opuszczoną głową. Oddałam go do domu dziecka, gdy był jeszcze niemowlęciem. Nie miałam męża, nie miałam pracy, nie mogłam mu zapewnić normalnego życia. Dopiero niedawno, po teście DNA, odkryłam, kim jest. Napisałam mu list, ale nie chciał mnie poznać. Dziś ma urodziny i chciałam choć na chwilę być przy nim.

Wiktor jest zaskoczony.

Po co więc leci?

Starsza kobieta uśmiecha się słabo, w oczach błyszczy gorycz:

On jest dowódcą tej załogi. To jedyny sposób, by choć na moment być blisko niego. Przynajmniej spojrzeć.

Wiktor milczy, czerwieni się ze wstydu i spuszcza wzrok.

Stewardesa, po usłyszeniu tej historii, cicho wraca do kokpitu.

Po kilku minutach głośno rozbrzmiewa głos dowódka w kabinie:

Szanowni pasażerowie, niedługo rozpoczniemy lądowanie na lotnisku WarszawaOkęcie. Najpierw chciałbym zwrócić się do jednej wyjątkowej pani na pokładzie. Mamo proszę, po lądowaniu poczekaj. Chcę cię zobaczyć.

Zuzanna zastyga. Łzy spływają po jej policzkach. Cisza zapada w kabinie, po czym słychać oklaski i uśmiechy ukryte w łzach.

Kiedy samolot dotyka pasa, dowódca łamie zasady: wybiega z kokpitu, nie ocierając łez, i rzuca się w ramiona Zuzanny, przytulając ją tak, jakby chciał odrobić stracone lata.

Dziękuję, mamo, za wszystko, co dla mnie zrobiłaś szepcze, trzymając ją mocno.

Zuzanna jęczy:

Nie ma za co. Kocham cię zawsze

Wiktor odsuwa się, spuszcza głowę. Czuł wstyd, ale też zrozumiał, iż za prostym strojem i zmarszczkami kryje się historia wielkiej ofiary i miłości.

Ten lot nie był zwykłym przelotem. To spotkanie dwóch serc, które rozdzielił czas, a jednak odnaleźły się ponownie.

Idź do oryginalnego materiału