W beskidzkim raju Karola Wojtyły… To już 19. lat od śmierci św. Jana Pawła II

supernowosci24.pl 7 miesięcy temu
Karol Wojtyła w Beskidzie Niskim – lata 50. Jedno ze zdjęć, które można zobaczyć w Centrum Pamięci w Pastwiskach.

Tutaj tygodniami chłonął przyrodę, zagłębiał się w lekturze, oddawał modlitwie i kontemplacji. Z gronem zaufanych przyjaciół odpoczywał od kardynalskich obowiązków oraz miejskiego powietrza. W Rudawce Rymanowskiej nabierał sił, nieświadomy życiowego wyzwania, jakie miało przed nim stanąć. Ostatnie wakacje w jego prywatnym raju przerwał telegram zawiadamiający o śmierci Pawła VI. Dwa miesiące później – 16 października 1978 r. Karol Wojtyła został papieżem…

Po raz pierwszy przyjechał w Beskid Niski w 1952 r. Wraz z grupą studentów z kościoła św. Floriana „Środowisko”, przemierzał tutejsze szlaki. Księżom nie wolno było wtedy przebywać ze swoimi parafianami poza kościołem, więc dla niepoznaki nazywali go „wujkiem”.

Zdjęcia Karola Wojtyły z beskidzkich wędrówek, jakie odbywał w latach 50. zdobią ściany Centrum Pamięci w Pastwiskach.
Zdjęcia Karola Wojtyły z beskidzkich wędrówek, jakie odbywał w latach 50. zdobią ściany Centrum Pamięci w Pastwiskach.

W latach 50. i 60. Karol Wojtyła wielokrotnie wracał w te okolice, podobnie jak i w Bieszczady. Dekadę później, już jako kardynał szczególnie upodobał sobie jedno miejsce – Rudawkę Rymanowską.

– 0d 1973 r. do 1978 r. co roku spędzał tu wakacje w towarzystwie przyjaciół – państwa prof. Wandy i Andrzeja Półtawskich. Odpoczywali 2-3 tygodnie – opowiada Małgorzata Kosiarska, kustosz Regionalnego Centrum Pamięci Kardynała Karola Wojtyły w Pastwiskach. – Było to dla przyszłego papieża miejsce szczególne, co niejednokrotnie podkreślał w rozmowach ze znajomymi. Do Rudawki Rymanowskiej nawiązuje także w pięknym wierszu pt. „Źródło”, który można znaleźć w „Tryptyku Rzymskim”.

Kardynała Wojtyłę pociągało w tych terenach nie tylko piękno przyrody. Znalazł tu również wspaniałe ustronie, w którym jako anonimowy turysta mógł odpocząć od codziennych obowiązków. Skąd więc wiadomo jak wyglądały jego wizyty? Po latach, rąbka tajemnicy uchylili państwo Półtawscy oraz Stefan Kosiarski, z którym kardynał zaprzyjaźnił się podczas pobytów w Rudawce Rymanowskiej.

Przypadkowe spotkanie…

W 1973 r. Stefan Kosiarski pracował w Instytucie Zootechniki w Odrzechowej, który miał swoje tereny i pola uprawne m.in. w Rudawce Rymanowskiej. Tam właśnie podczas jednego z obchodów spotkał dwóch turystów, nieświadomych, iż rozbili obozowisko na terenie instytutu.

– Inżynier tylko się do nich uśmiechnął. Powiedział, iż przyjdzie po południu i zaprowadzi ich w miejsce, gdzie nie będą nikomu przeszkadzać, a także im nikt nie zakłóci spokoju. Słowa dotrzymał – opowiada Małgorzata Kosiarska, prywatnie synowa Stafana Kosiarskiego.

– Gdy dokonano prezentacji okazało się, iż mój teść na łące spotkał kardynała Karola Wojtyłę i prof. Andrzeja Półtawskiego. Zaprowadził ich do cichego zakątka nad Wisłokiem, które odkrył podczas licznych wędrówek po lesie. Duchownemu tak bardzo spodobała się ta polanka, iż w przyszłości przyjeżdżał – jeżeli chodzi o Beskid Niski – wyłącznie tutaj.

W budynku gdzie dziś mieści się Regionalne Centrum Pamięci Kardynała Karola Wojtyły przed laty był sklep, w którym przyszły papież wielokrotnie robił zakupy. (Fot. Aneta Jamroży)

Kardynał potrzebował wyciszenia, spokoju, miejsca, gdzie będzie mógł w odpoczywać samotności, modlić się, kontemplować przyrodę… Nie było o to łatwo, tym bardziej, iż śledzili go agenci ówczesnych władz. Dlatego o tych pobytach wiedzieli jedynie państwo Kosiarscy.

– Zawarli umowę z kurią biskupią, iż na ich adres będzie przysyłana, specjalnie oznakowana korespondencja do kardynała, którą później wozili do lasu – wyjaśnia Małgorzata Kosiarska. – Podczas jednego z późniejszych już spotkań w Watykanie, Jan Paweł II powiedział, iż „takiego konspiratora jak pan Stefan Kosiarski, to on jeszcze nigdy nie spotkał”.

Ostatnie wakacje kardynała Wojtyły

A jaki był prywatnie Karol Wojtyła?

– Tato podkreślał, iż słuchał każdego człowieka, szanował go i akceptował – wspomina kustosz Regionalnego Centrum Pamięci. – Połączyło ich także zamiłowanie do książek, a szczególnie do literatury romantycznej i uwielbienie do przyrody oraz lasu. Teść – leśnik, chętnie dzielił się swoją wiedzą z kardynałem. Obaj świetnie władali łaciną i nieraz prowadzili rozmowy w tym języku.

Podczas biwaków odsłaniały się kolejne talenty Karola Wojtyły.

– Jak wspominała prof. Wanda Półtawska, która z nim przyjeżdżała, mieli zwyczaj, iż on jedną książkę czytał po cichu, a ona mu drugą na głos – w tym samym czasie. Kiedyś z ciekawości sprawdziła, czy zapamiętuje te teksty. Okazało się, iż tak. Miał tak niesamowitą podzielność uwagi! – opowiada pani Kosiarska.

Mówi się iż Jan Paweł II szczególnie ukochał Tatry. Jednak Beskid Niski, a zwłaszcza Rudawka Rymanowska były mu równie bliskie, jeżeli nie bliższe… (Fot. Aneta Jamroży)
Świadectwo dojrzałości Karola Wojtyły. Jakie oceny miał przyszły papież można dowiedzieć się w Pastwiskach. (Fot. Aneta Jamroży)

Początkowo znamienici turyści rozbijali obozy pod namiotem. – Teściowa często przygotowywała dla nich posiłki, podawała mleko. Kardynał rozsmakował się też w miodzie z pasieki teścia – potwierdza mieszkanka Pastwisk.

W 1978 r. prof. Wanda Półtawska wybudowała tu drewniany domek letniskowy, który zachował się do dziś. W nim, Karol Wojtyła spędził swoje ostatnie wakacje w Rudawce Rymanowskiej.

Najpierw były to dwa tygodnie lipca. Później przyjechali jeszcze raz w sierpniu. – Ten odpoczynek przerwał telegram, jaki 7 sierpnia otrzymał kardynał. Pismo zawiadamiało o śmierci papieża Pawła VI. Wiem, iż dostarczał je wtedy do lasu mój przyszły mąż, wtedy 13-letni. Nie był świadomy, jaką rolę spełnia – uśmiecha się pani Kosiarska. – Dzień później Karol Wojtyła wyjechał z Rudawki i niestety, już nigdy tutaj nie wrócił.

Gdy dwa miesiące później świat obiegła radosna informacja o wyborze polskiego kardynała na Głowę Kościoła, Stefan Kosiarski zwołał przed telewizor całą rodzinę. W ten sposób jego dzieci dowiedziały się z jak niezwykłą osobą miały do czynienia.

Jak rozbawić papieża

Jan Paweł II nie zapomniał jednak o swoim przyjacielu z Beskidu Niskiego. Wielokrotnie zapraszał go do Watykanu. W sumie widzieli się tam dziewięć razy. Dwukrotnie towarzyszyła mu żona.

– Były to wesołe spotkania, okraszone różnymi anegdotami. Zresztą Ojciec Św. znany był z tego, iż potrafił śmiać się i z siebie i innych – mówi pani Kosiarska. – Papież zawsze chłonął wszystkie informacje związane z Rudawką Rymanowską. Był bardzo interesujący czy coś się zmieniło, czy jakieś drzewo wyrosło… O wszystko wypytywał teścia, z uwagą słuchał kolejnych opowieści.

Jan Paweł II i państwo Janka oraz Stefan Kosiarscy.

Kiedyś rozbawiła go jedna z pszczelarskich przygód pana Stefana. – Pewnego dnia zbierał roje osiadające na czubkach drzew. Podczas wspinaczki w jednej ręce trzymał kij zakończony kartonem, do którego zbierał pszczoły, a drugą ręką podtrzymywał się gałęzi. W pewnym momencie guzik się poluzował i… spadły mu spodnie – opowiada pani Kosiarska. – Ojciec Św. śmiejąc się zapytał tatę: „A czy, panie inżynierze, nie było jakiegoś zgorszenia w tej sytuacji?”. Tato uśmiechnął się i odpowiedział: „Nie. Był to okres stanu wojennego i wszyscy chodzili z głowami pochylonymi w dół”…

Grzyby z Pastwisk w papieskiej szufladzie

Miód z pasieki pana Stefana regularnie „jeździł” do Watykanu. Podobnie jak inne lokalne przysmaki.

– Jan Paweł II bardzo lubił typowo polskie dania – siostry mu je gotowały. Przepadał m.in. za potrawami związanymi ze świętami Bożego Narodzenia jak np. uszka do barszczu. Specjalnie, w tym okresie mieszkańcy Pastwisk przekazywali mu grzyby z okolicznych lasów – opowiada nasza rozmówczyni. – Kiedyś gdy spotkał się z tatą, wyznał mu konspiracyjnie: „Panie inżynierze, nie dałem wszystkich grzybów siostrom. Część schowałem do szuflady. Jak zatęsknię za domem, za lasem to ją otwieram, by nacieszyć się ich zapachem.”

Papież dobrze utrwalił rodzime smaki. Potwierdza to miejscowa anegdota. – Prawdopodobnie jeszcze w latach 60., wędrując po Beskidzie Karol Wojtyła zatrzymał się w Pastwiskach. Wstąpił do jednej z gospodyń – nieżyjącej już pani Golowskiej. Poprosił o wodę. Ta poczęstowała go domowym obiadem – mówi Małgorzata Kosiarska. – Już w latach 80., inna mieszkanka uczestniczyła w spotkaniu z Ojcem Św. Udało jej się podejść bardzo blisko, przedstawić, z jakiej jest miejscowości. Papież, który miał fenomenalną pamięć oczywiście od razu skojarzył Pastwiska. „Tak, tak” – powiedział. „Podczas jednej z wędrówek poczęstowano mnie tam kwaśnym mlekiem z ziemniakami. Zapamiętałem ten smak”.

Małe, żółte na podwórku

Jan Paweł II bardzo tęsknił za Rudawką Rymanowską. Po wyborze na papieża wręcz zalecał pani prof. Półtawskiej, by spędzała tam każdą wolną chwilę, a później relacjonowała mu, co tu się zmienia. Nic dziwnego, iż podczas wizyty w Dukli i w Krośnie w 1997 r. bardzo chciał wylądować w ukochanym miejscu. Plany te jednak nie doszły do skutku. Gdy przelatywał nad Beskidem Niskim, wielu mieszkańców patrzyło w niebo. Była wśród nich pani Janka Kosiarska.

– Teściowa chciała przypomnieć Ojcu św. w którym miejscu był ich dom. Ubrała się więc na żółto, do ręki wzięła żółtą flagę i biegała z nią po podwórku – wspomina nasza rozmówczyni. – Jak się okazało, papież ją zauważył. Mówił później do prof. Półtawskiej: „Tak, tak widziałem. Takie małe żółte biegało po podwórku”.

Właśnie podczas tej wizyty w 1997 r. państwo Kosiarscy po raz ostatni osobiście spotkali się z Janem Pawłem II. Udało się to podczas obiadu po Mszy Św. w Krośnie, na który ich zaproszono. Ojciec Św. ucieszył się na ich widok i wyciągnął z tłumu. – Powiedział wtedy do taty: „Panie inżynierze, jak tam nasze góry?”. On się uśmiechnął i odpowiedział: „Ojcze Święty, rosną i rosną”. Ten się trochę zdziwił i pyta „Ale jak to rosną?”. Usłyszał: „No bo kiedyś wchodziłem gwałtownie na szczyt, a teraz idę, idę i dojść nie mogę” – przytacza ich rozmowę pani Małgorzata. – W późniejszych latach już tylko do siebie pisali.

Pamiątki rodziny Kosiarskich – m.in. korespondencja z Janem Pawłem II. (Fot. Aneta Jamroży)

Jak podkreśla, niezwykłą relację, jaka połączyła jej teścia z papieżem śmiało można nazwać przyjaźnią. – Nie będzie to przesadne słowo. Mimo iż Ojciec Św. miał wielu przyjaciół – bliższych dalszych, na pewno byli też ważniejsi. Ze strony taty był to jednak najważniejszy człowiek, jakiego w życiu spotkał, który ugruntował jego wiarę i ukierunkował na przyszłość – mówi.

Jak dodaje, przez te wszystkie lata nie przeszli na „ty”. – Nigdy ta granica nie została przekroczona. Teść, który był wychowany w starym duchu wielkiego szacunku dla osób duchownych zawsze zwracał się „Wasza Eminencjo”, a później „Wasza Świątobliwość”. Ojciec Święty mówił do taty „panie inżynierze”.

„Taki sam jak tata, tylko nadmuchany”

Także pani Małgorzata dostąpiła zaszczytu osobistego spotkania z papieżem.

– Mój mąż Wojciech i synowie: Kacper, Paweł i Bartosz w 2003 r byliśmy u Jana Pawła II w Castel Gandolfo. Jako jedni z nielicznych mieliśmy ogromny zaszczyt podejść blisko niego – opowiada. – Było to dla nas najważniejsze spotkanie w życiu, dające dużo siły i energii na przyszłość. Ojciec Święty był już bardzo chory, nie chodził o własnych siłach, nie mógł wiele mówić. Oficjalne słowo, czytał w jego imieniu sekretarz. Gdy uklękliśmy przed nim mąż, który po raz ostatni raz widział się z Karolem Wojtyłą 25 lat temu, przedstawił się i przekazał pozdrowienia od taty. Ojciec Święty uśmiechnął się do niego i powiedział: „Taki sam jak tata, tylko nadmuchany”.

Małgorzata Kosiarska z rodziną podczas spotkania z Janem Pawłem II. (Fot. Aneta Jamroży)

Zdjęcie z tego spotkania jest dziś jednym z eksponatów działającego od 6 lat Regionalnego Centrum Pamięci Kardynała Karola Wojtyły w Pastwiskach. Znajdziemy tu nie tylko rodzinne skarby państwa Kosiarskich jak zdjęcia z Janem Pawłem II, fragmenty korespondencji (Stefan Kosiarski najpierw pisał „na brudno”), czy kasetę ze wspólnego kolędowania.

– Pokazujemy tu drogę Karola Wojtyły do papiestwa i świętości. Głównie skupiamy się na okresie, w którym był on kapłanem, biskupem, arcybiskupem i kardynałem – tłumaczy kustosz niezwykłej Izby Pamięci. – Oczywiście nie mogło zabraknąć też wielu informacji oraz pamiątek związanych z wycieczkami. Papież przywiązywał ogromną wagę do ewangelizacji turystycznej, spotkań z ludźmi w górach, w sytuacjach innych niż tylko oficjalne uroczystości kościelne.

Zobacz namiot kardynała

Namiot i krzesło turystyczne Karola Wojtyły. (Fot. Aneta Jamroży)

Ściany centrum zdobią m.in. zdjęcia Karola Wojtyły z beskidzkich wędrówek, jakie odbywał w latach 50. Niemożliwe okazało się jednak odnalezienie wakacyjnych fotografii z Rudawki Rymanowskiej.

– To było tak wyjątkowe, szczególne i prywatne miejsce dla kardynała Wojtyły, iż podczas tych pobytów nie powstało żadne zdjęcie, co potwierdza prof. Półtawska. Taka była ich decyzja – zdradza Małgorzata Kosiarska.

Rekompensatą tego mogą być unikatowe eksponaty w postaci namiotu oraz krzesełka turystycznego należące do Karola Wojtyły, z których korzystał właśnie tutaj. Na odtworzonym biwaku turystycznym widać ołtarz polowy, a przed namiotem leży książka Juliusza Słowackiego, nawiązująca do literackich upodobań duchownego.

Przez 1,5 roku w Izbie Pamięci można było podziwiać udostępnione przez Muzeum Archidiecezji Krakowskiej, piuskę biskupią naszego słynnego Rodaka oraz jego tenisówki z lat. 50.

Buty za buty

Buty papieskie – turystyczne. (Fot. Archiwum Regionalnego Centrum Pamięci Kardynała Karola Wojtyły w Pastwiskach)

Cennym eksponatem izby były też buty papieskie, które Karol Wojtyła otrzymał przed Wielkanocą 1995 r.

– Przez tydzień próbował w nich chodzić, ale okazały się za ciasne – opowiada Małgorzata Kosiarska. – Aby się nie zmarnowały poprosił prof. Półtawską, by przekazała je komuś potrzebującemu. Trafiły do Andrzeja Roga, szwagra mojego męża. Na niego okazały się z kolei za duże, więc schował je do pudełka i tak przeleżały 25 lat. Ostatecznie przekazał je nam.

Z kolei „dzięki” tym butom centrum wzbogaciło się o kolejne pamiątki.

– W 2022 r. zgłosił się do mnie pewien ksiądz, z wielką prośbą. Zaproponował, iż w ramach wymiany za „nasze” buty papieskie, przekaże kilka nowych eksponatów związanych z Janem Pawłem II. Buty te miały trafić w dobre miejsce, bo do nowo budowanego kościoła w okolicach Sandomierza, gdzie powstanie kaplica z postacią naturalnej wielkości Jana Pawła II. Tam też nasz eksponat miał być umieszczony – opowiada pani Małgorzata. – Z jednej strony wiedziałam, iż dla muzeum jest to strata. Z drugiej jednak strony ksiądz zaoferował m.in. inne buty papieża – turystyczne, w których spacerował po Alpach. Świetnie nawiązują więc one do „górskiej” tematyki naszego muzeum. Zostały przywiezione z Włoch. Potwierdzone są certyfikatem z pieczęcią kardynała Dziwisza podpisanym przez papieską garderobianą, siostrę sercankę posługującą u boku Ojca Świętego w Rzymie.

Różaniec i bulionówka

Izba Pamięci wzbogaciła się także o inne, bardzo interesujące eksponaty – m.in. bulionówkę z talerzykiem, które były częścią zastawy obiadowej podczas wizyty Ojca Świętego w Sandomierzu 12.06.1999 r. Centrum otrzymało także różaniec poświęcony osobiście przez Jana Pawła II podczas pobytu 10.06.1997 r. w Krośnie, medal beatyfikacji biskupa Józefa Sebastiana Pelczara przez Papieża Polaka 2.06.1991 w Rzeszowie oraz szklankę z herbem papieskim używaną przez tzw. „orszak papieski”. To pamiątka obiadu podczas wizyty Jana Pawła II w Tarnowie w 1987 r.

Odtworzony fragment kaplicy w Pałacu Arcybiskupów Krakowskich. (Fot Aneta Jamroży)

Na ekspozycji w Pastwiskach podziwiać można także odtworzony fragment kaplicy w Pałacu Arcybiskupów Krakowskich – miejsce mocno związane z Karolem Wojtyłą, gdzie przyjął święcenia kapłańskie. Są książki na jego temat, ścianka poświęcona państwu Półtawskim. Do refleksji wzbudzają rozsiane na ścianach, widoczne już od drzwi wejściowych, niezwykłe myśli Jana Pawła II. Która jest dla pani Małgorzaty najcenniejsza? – „Wymagajcie od siebie, choćby inni od was nie wymagali” – odpowiada od razu. – Przypomina, iż Karol Wojtyła był tytanem pracy. Cały jego czas wypełniały praca i modlitwa. Może dlatego ten czas w Rudawce był dla niego tak cenny? Bo zaznał tu nielicznych chwil odpoczynku, odnajdował spokój ducha.

A drewniany domek wciąż stoi

Miejsce Regionalnego Centrum Pamięci Kardynała Karola Wojtyły nie jest przypadkowe. W budynku, w którym się mieści kiedyś znajdował się sklep, o czym informuje zamieszczona na jego ścianie tablica. Kardynał wielokrotnie robił w nim zakupy. Jednak Izba Pamięci, której pomysłodawcą był prof. Roman Kuźniar, to nie jedyna forma upamiętnienia wizyt naszego wielkiego Rodaka w Beskidzie Niskim.

Pamiątkowy obelisk w Rudawce Rymanowskiej. Aby do niego dotrzeć trzeba przejść przez rzekę. (Fot. Aneta Jamroży)

– W 2011 r. profesor wymyślił także piękny żywy pomnik ku czci Ojca Św., który prawdopodobnie by mu się spodobał. To „Rajd śladami dwóch kardynałów”. Co roku, w pierwszy weekend sierpnia wychodzimy z Komańczy do Pastwisk lub na odwrót, przemierzając ok. 36-kilometrową trasę szlakiem zielonym i czerwonym, który niegdyś wędrował Karol Wojtyła – wyjaśnia pani Kosiarska. – Ponadto przy ścianie Olzy w Rudawce Rymanowskiej, niedaleko miejsca, gdzie przed laty biwakował kardynał i gdzie wciąż stoi drewniany domek, postawiono pamiątkowy obelisk. Aby do niego dotrzeć, należy jednak przejść rzekę. Zatem trzeba włożyć od siebie trochę trudu, by stanąć w miejscu tak ukochanym przez papieża…

– Jego uwielbienie dla naszych okolic potwierdził arcybiskup Mieczysław Mokrzycki, Metropolita Lwowski, który był blisko Jana Pawła II na końcu jego ziemskiej drogi – mówi nasza rozmówczyni. – Powiedział, iż Ojciec Święty przed śmiercią miał dwa niespełnione pragnienia: nie udało mu się odwiedzić Rosji i wylądować w 1997 roku w Rudawce Rymanowskiej…

  • Godziny otwarcia Regionalnego Centrum Pamięci Kardynała Karola Wojtyły w Pastwiskach: wt. i czw. godz. 9.00 – 16.00; sob. godz. 9.00 – 15.00. Możliwość wejścia w innych terminach po kontakcie telefonicznym (661 814 442) lub mailowym ([email protected]). Wstęp bezpłatny.
  • Więcej informacji na fb Regionalnego Centrum Pamięci Kardynała Karola Wojtyły
Idź do oryginalnego materiału