Vukovar – wizyta w chorwackim mieście-symbolu walki o niepodległość

balkanyrudej.pl 1 rok temu

Vukovar chcieliśmy odwiedzić od dawna. Ale jeżeli już pojawialiśmy się na północnym wschodzie Chorwacji, to zwykle po to, by gwałtownie przejechać przez nią w drodze do Bośni i Hercegowiny. Ale w końcu udało nam się wygospodarować czas na wizytę w tym symbolicznym dla Chorwatów mieście. Bowiem Vukovar wiele wycierpiał podczas wojny z lat 90. i stał się synonimem walki o niepodległość, zawziętości oraz ogromnego ducha walki. Przekonajcie się, dlaczego warto tam zajrzeć, choćby na krótki spacer.

Vukovar i wojenne perypetie

Nie da się ukryć, iż Vukovar większości osób kojarzy się z jednym. A mianowicie z wojną. Od sierpnia do listopada 1991 roku to położone nad Dunajem miasto było pod ciągłym oblężeniem ze strony Jugosłowiańskiej Armii Ludowej oraz najróżniejszych, paramilitarnych, serbskich sił. Przez 87 dni chorwaccy żołnierze oraz ochotnicy próbowali odeprzeć ataki. I biorąc pod uwagę dysproporcję sił (36 000 Serbów vs. 1800 Chorwatów) to i tak długo im się to udawało. W szczególności, iż w stronę miasta wystrzeliwanych było do kilkunastu tysięcy pocisków dziennie. Vukovar dość gwałtownie został doszczętnie zniszczony. Jednak swoistym symbolem chorwackiej zaciętości stała się wieża ciśnień, stojąca na niewielkim wzgórzu nad Dunajem. W tę betonową konstrukcję 640 razy uderzyły pociski. A mimo to przetrwała. 18 listopada 1991 miasto się poddało. Mieszkańcy zostali wypędzeni, a pozostali na miejscu chorwaccy żołnierze zabici. Szacuje się, iż podczas całego konfliktu zbrojnego, czyli między 91 a 95 r. w Vukovarze zginęło niemal 3000 osób. Po tym, jak Serbowie je przejęli, utworzyli tam nowe „państwo” (oczywiście przez nikogo nieuznawane), czyli Republikę Serbskiej Krajiny. Vukovar ponownie został włączony do Chorwacji 7 lat później, w 1998 roku.

Zwiedzanie miasta

Biorąc pod uwagę położenie Vukovaru, można mieć poczucie, iż znajduje się trochę na końcu chorwackiego świata. Z dala od najpopularniejszych turystycznie miejsc, oddzielony od Serbii przez spokojne wody Dunaju. Trafiła nam się dość pochmurna pogoda, która potęgowała nieco przygnębiającą atmosferę vukovarskich obrzeży. W centrum panował jednak spory ruch. Od razu jednak skierowaliśmy się ku wieży ciśnień, obok której postanowiliśmy zostawić auto na bezpłatnym parkingu i stamtąd ruszyć na eksplorowanie miasta.

Wieża Ciśnień

Pobyt w Vukovarze rozpoczęliśmy od wizyty w Wieży Ciśnień. W 2020, po częściowej odbudowie, została ona udostępniona zwiedzającym, jako miejsce pamięci. Na jej szczyt dostać się można na dwa sposoby: windą (10 €/osoby) lub schodami (8,50 €/osoby). Wybraliśmy opcję numer dwa. Dość szybko, przy akompaniamencie wycia wiatru, dotarliśmy do wnętrza wieży. A dokładniej do miejsca, gdzie gromadzono wodę. A tej Vukovarski vodotoranj mógł pomieścić aż 2200 m3. Tam możemy na multimedialnych ekranach zobaczyć, jak przebiegało oblężenie miasta oraz jak prezentowała się skala zniszczeń. Stamtąd, korzystając z wspinającego się ku góry chodnika dotarliśmy do wyjścia na taras widokowy, który utworzono na szczycie wieży. Będąc na zewnątrz można podejść do powiewającej na wietrze chorwackiej flagi. Jak na dłoni widać niemal całe miasto, płynący tuż obok Dunaj oraz położoną na jego drugim brzegu Serbię. W sobotę nie spotkaliśmy tam tłumów, ale nie byliśmy też jedynymi osobami, które zdecydowały się odwiedzić wieżę. Byliśmy natomiast jedynymi turystami z zagranicy.

Wokół wieży, oprócz wspomnianego parkingu, zrewitalizowano park, który istniał tu lata temu. Powstał amfiteatr, kawiarnia oraz toalety (darmowe). Można posiedzieć z widokiem na Dunaj, można podziwiać z oddali samą wieżę.

Spacer wzdłuż Dunaju

Po krótkim spacerze po parku postanowiliśmy zejść bezpośrednio nad brzeg Dunaju. Skorzystaliśmy ze ścieżki, która przebiega poniżej parku i wieży, a pomiędzy skałami, które powstały dzięki rzecznym osadom. Po chwili wyszliśmy na nabrzeże. Byliśmy tam praktycznie sami. Możemy poprzyglądać się sunącym powoli barkom. Na wysokości ul. Vladimira Nazora zwracamy uwagę na budynek mocno zdewastowanego hotelu. Choć urbexowe klimaty nas kręcą, to jednak odpuszczamy. Zamiast tego kierujemy się ku wzgórzu, na którym wznosi się klasztor franciszkański.

Klasztor i kościół św. Filipa i św. Jakub

Obok wieży ciśnień, kompleks budynków należących do franciszkańskiego zakonu jest jednym z bardziej charakterystycznych w całym Vukovarze. Kościół o białej fasadzie, ze strzelistą dzwonnicą, dość mocno wybija się na tle niższej, szarej zabudowie. A iż stoi na wzgórzu, tu dodatkowo potęguje jego dominację nad całą okolicą. Na miejscu działa dość świeżo otwarte muzeum. My jednak skoncentrowaliśmy się na spacerze po terenie kompleksu. Między innymi wyszliśmy na taras, z którego rozciąga się panorama Dunaju. To tam znajduje się też szklana, długa tablica, na której umieszczono nazwiska wszystkich ofiar, które zginęły podczas oblężenia miasta w 1991 roku.

Spomen-park Dudik

Ponieważ tego samego dnia musieliśmy dotrzeć do Sarajewa, to odpuściliśmy spacer po ścisłym centrum oraz wizytę w działających tam muzeach. Nie mogliśmy jednak nie zajrzeć do kolejnego, jugosłowiańskiego spomenika, jaki wznosi się na obrzeżach Vukovaru. Wskoczyliśmy więc do auta i pomknęliśmy do Spomen-parku Dudik.

Historia pomnika

Pomnik powstał dla upamiętnienia 455 osób (cywilów, członków ruchu oporu), które zostały rozstrzelane na łące na obrzeżach Vukovaru w okresie od lipca 1941 do lutego 1943. Miejscem rzezi był właśnie Dudik, gdzie odkryto 9 masowych grobów. Zaraz po zakończeniu II wojny światowej, w 1945 dokonano ekshumacji, w ramach badania zbrodni dokonywanych podczas tego konfliktu zbrojnego. Część szczątków przeniesiono do pamiątkowej krypty, którą zbudowano na Trgu žrtava fašizma w Vukovarze. Następnie podjęto decyzję o stworzeniu parku pamięci, w miejscu odkrycia mogił. Najpierw postawiono tam jeden pomnik, ale gwałtownie uznano, iż to za mało. O przygotowanie nowego projektu poproszono Bogdana Bogdanovića (tego samego, który stworzył Cmentarz Partzancki w Mostarze). Ten miał wiele pomysłów (bardziej lub mniej trafionych). Ale we wszystkich, centralnym elementem pomnika było pięć, wysokich stożków. Ostatecznie pomnik został ukończony 26 czerwca 1980 roku, gdy nastąpiło jego oficjalne odsłonięcie. Oprócz wspomnianych, 18-metrowych stożków, na pomnik składał się też amfiteatr mogący pomieścić 3000 osób oraz 27 kamiennych bloków uformowanych w kształcie łódek i nieregularnie rozmieszczonych w przestrzeni (podobno Bogdanović poprosił vukovarskie dzieciaki o pomoc w ich rozplanowaniu).

Oczywiście podczas wojny pomnik został poważnie uszkodzony. Polityczne zawirowanie również później nie pomagały w jego ewentualnej odbudowie. Ostatnia renowacja miała miejsce w 2013 roku.

Spomen-park Dudik obecnie

Aktualnie pomnik stoi niedaleko ostatniej linii domów, a tuż obok niego powstało boisko do gry w piłkę nożną. Kiedy tam dotarliśmy, wokół panowała cisza i spokój. Na gruntowej drodze, jaka przebiega obok monumentu, minęliśmy tylko jednego rolnika. Stan, w jakim jest pomnik, nie jest najlepszy. O ile stożki zachowały w miarę swoją pierwotną formę, o tyle część kamiennych bloków została poniszczona. Widać jednak, iż ktoś tu czasem zagląda, o czym świadczą ścieżki wydeptane w trawie oraz pozostałości po wieńcach leżących pomiędzy stożkami. Spomen-park Dudik jest miejscem o ciekawej architekturze, któremu jednak przydałaby się lekka renowacja. Warto też dodać, iż po istniejącym tu kiedyś amfiteatrze nie ma choćby śladu. prawdopodobnie po wojnie nikomu nie chciało się go odbudowywać. Trochę szkoda, ale były wtedy ważniejsze inwestycje, jakie należało poczynić w mieście.

Vukovar – czy warto?

Naszym zdaniem – TAK. W szczególności, gdy interesuje Was historia konfliktu na Bałkanach. Vukovar wraz z wieżą ciśnień są jednym z symboli tych wydarzeń. Oczywiście oprócz wymienionych w artykule miejsc w mieście znajdziecie też Gradski muzej (muzeum miejskie), Vukovarska bolnica (muzeum w szpitalu) czy Muzej vučedolske kulture (stanowisko archeologiczne). My wybierając się do Vukovaru z góry wiedzieliśmy, iż chcemy głównie skupić się na pomniku oraz wieży, dlatego pominęliśmy z premedytacją muzea. Ale jeżeli Wy będziecie mieć więcej czasu, to pewnie i im warto poświęcić chwilę.

Idź do oryginalnego materiału