Violetta Villas była nazywana polską Marylin Monroe. Obie panie wyróżniały się pięknym głosem, niezwykłą urodą, ekstrawaganckim wizerunkiem i charyzmą. Życie artystek było także naznaczone tragedią. Villas zmarła w skrajnej biedzie i zapomnieniu w 2011 roku. Wokalistka miała bardzo burzliwe życie miłosne, ale żaden z jej związków nie przetrwał próby czasu. Miała zaledwie 17 lat, kiedy wyszła za mężczyznę, którego wybrał jej ojciec. Po latach uciekła od męża i zajęła się jedną ze swoich największych pasji - muzyką.
REKLAMA
W latach 60. Villas zakochała się w Jerzym Ekiercie. Mężczyzna złamał jej serce, kiedy podczas jej pobytu za oceanem poślubił niespodziewanie inną kobietę. W dojrzałym wieku artystka ponownie się zakochała. Wyszła za Teda Kowalczyka. Para celebrowała swoją miłość na trwającym pięć dni weselu. Zaledwie kilka miesięcy później ich relacja zaczęła się psuć. Poznajcie historię jednego z najgłośniejszych związków Violetty Villas.
Zobacz wideo Ukochany rzucił Gessler w dniu osiemnastki. "Jeden związek się kończył, a miał być małżeństwem. Drugi się zaczynał"
Violetta Villas swojego ostatniego męża poznała podczas koncertu. Zakochała się bez pamięci
Violetta Villas była artystką, która w czasach żelaznej kurtyny robiła zawrotną karierę za granicą. U szczytu kariery wjeżdżała na scenę białym sportowym samochodem, a kreacje projektował dla niej Dior. Swego czasu w jej występy przychodziła cała towarzyska śmietanka, a artystka śpiewała u boku takich gwiazd muzyki jak Frank Sinatra i Barbara Streisand. Mówiono, iż Polska czasów PRL nie była jeszcze na gwiazdę takiego formatu i to właśnie ludzie najbardziej zniszczyli artystkę.
Violetta Villas w latach 80. przeżywała renesans kariery. Artystka zbliżała się wtedy do pięćdziesiątki i ponownie ruszyła podbijać zagraniczne sceny. Wraz z Teatrem Syrena poleciała do Stanów Zjednoczonych w trasę koncertową do Chicago, gdzie miała grać dla tamtejszej Polonii. Podczas jednego z koncertów poznała Tadeusza "Teda" Kowalczyka, bogatego Amerykanina polskiego pochodzenia, który był właścicielem restauracji "Orbit". Był od niej starszy o siedem lat i bardzo gwałtownie zawrócił jej w głowie.
Tadeusz zobaczył mnie w trakcie koncertu. Posłał wielki kosz z różami do garderoby, pięćdziesiąt czerwonych róż, a później wszedł kelner i wniósł srebrną wazę pełną aromatycznego ponczu. W załączonym bileciku zaproszenie na kolację. Gdy go zobaczyłam, niepotrzebne były słowa, wystarczyło jedno spojrzenie, on mnie kocha, ja go kocham
- wspominała Villas w rozmowie z "Faktem". Wokalistka zasypywana komplementami i czułymi wyznaniami była szaleńczo zakochana. Podczas jednego z występów zaśpiewała do ukochanego: "Tadeusz, ja kocham tylko ciebie!". Kiedy trasa Villas dobiegła końca, wokalistka zdecydowała się przedłużyć swój pobyt za oceanem o dwa tygodnie. Jeszcze przed powrotem do Polski usłyszała oświadczyny.
Kupił mi pierścionek i powiedział: "Nie pojedziesz do Polski bez pierścionka!". To było romantyczne! Gdy się oświadczał, kupił kwiaty i padł na kolana (...) On dobrze wiedział, jak mnie uwodzić. Codziennie dawał mi czerwone róże, przysyłał śniadanie do apartamentu, zapewniał o miłości, na kolanach błagał, żebym za niego wyszła. Zakochałam się
- wspominała Villas w rozmowie z "Faktem". Zakochani stanęli na ślubnym kobiercu 6 stycznia 1988 roku. Na ich spektakularnym weselu pojawiło się 1,5 tys gości, a sama impreza trwała pięć dni. Uroczystość została zarejestrowana na kasetach VHS, które sprzedawano w amerykańskich kioskach po 70 dolarów. Villas zmieniała tylko kreacje, które przygotowała na tę okazję. Miała ich ponad dwadzieścia. W prezencie ślubnym od męża dostała czarnego cadillaca, futro z białych norek i drogą suknię. Po wystawnym weselu para udała się do Honolulu, gdzie spędziła miesiąc miodowy. Niedługo po ślubie w ich relacji zaczęło się jednak coś psuć. Viillas wspominała, iż zaborczość jej męża bardzo gwałtownie sprawiła, iż zaczęła się dusić w tym związku.
Małżeństwo Violetty Villas rozpadło się kilka miesięcy po ślubie. "Kochałem ją, ale nie mogłem jej znieść"
Violetta Villas wspominała w rozmowie z "Faktem", iż bardzo gwałtownie zaczęła się czuć w tej relacji jak ptak w złotej klatce. Zrozumiała, iż więcej ich dzieli niż łączy. Partner miał być o nią chorobliwie zazdrosny. Nie chciał, aby jego żona spędzała czas z innymi ludźmi i pragnął kontrolować każdy jej krok. "Nigdzie nie mogłam przebywać zbyt długo. choćby jak byłam w łazience, długo tam siedziałam - czesałam się czy kąpałam, to też było złe" - wspominała Villas. Kowalczyk czuł się nieustannie odrzucony.
Bardzo ją kochałem, ale nie mogłem znieść, iż mnie odpycha, iż nigdy nie ma ochoty na bliskość
- wspominał w wywiadach. Jak wspominał Bogusław Kaczyński momentem, kiedy Villas w końcu zdecydowała się odejść, było nieporozumienie kochanków w kwestii zwierząt. Wokalistka podczas pobytu w USA dokarmiała kaszą szopy, które przychodziły pod jej dom. Za oceanem te zwierzęta nie są pod ochroną. Kiedy nagle przestały się zjawiać, wokalistka oskarżyła partnera, iż je zamordował. "I to był gwóźdź do trumny, chociaż po tygodniu szopy wróciły" - wspominał Kaczyński.
Villas jednego dnia spakowała walizki i podjęła decyzję o rozstaniu. "W jednej chwili się odkochałam. Co miałam robić? Spakowałam się i wróciłam do Polski" - wyznała po latach. Podobno jej mąż, aby ją zatrzymać, miał pociąć walizki nożem. To wtedy Villas zwróciła się o pomoc do sąsiadów, którzy pomogli się jej skontaktować z konsulem generalnym. To on kupił jej bilet powrotny do Polski. W październiku 1988 roku Ted Kowalczyk złożył pozew o rozwód. Po rozstaniu z Violettą Villas udzielał prasie licznych wywiadów, gdzie bardzo niepochlebnie wypowiadał się o żonie.
Życie z Violettą było jak granie w filmie sensacyjnym. Cały czas akcja! Żaden facet czegoś takiego nie przeżył. Nie wiem, cholera jasna, za jaki grzech Bóg mnie pokarał Violettą?!
- powiedział w rozmowie z "Super Expressem". Po rozwodzie z Kowalczykiem Villas podjęła decyzję, iż nie chce się już wiązać z żadnych mężczyzną. Całą swoją miłość przelała na zwierzęta, którymi opiekowała się do końca swoich dni.