Varya przybyła do teściowej 30 minut wcześniej i przypadkowo usłyszała słowa męża, które zmieniły wszystko.

newsempire24.com 1 tydzień temu

Kasia zatrzymała samochód przed dobrze znanym domem i spojrzała na zegarek. Trzydzieści minut przed czasem – stanowczo za wcześnie. „Nic nie szkodzi” – pomyślała. – „Teściowa zawsze się cieszy, jak przyjeżdżam”.

Poprawiła włosy w lusterku wstecznym i wysiadła, trzymając w ręce pudełko z tortem. Dzień był słoneczny, a powietrze pachniało kwitnącym bzem. Kasia uśmiechnęła się, przypominając sobie, jak niegdyś spacerowała po tych spokojnych podwórkach z Tomkiem, zanim jeszcze się pobrali.

Podchodząc do drzwi, wyjęła klucz – teściowa od dawna nalegała, aby synowa miała swój. Cicho przekręciła zamek, nie chcąc przeszkadzać Elżbiecie, gdyby ta akurat odpoczywała.

W mieszkaniu panowała cisza, tylko stłumione głosy dobiegały z kuchni. Kasia rozpoznała głos teściowej i już miała się przywitać, gdy nagle usłyszała słowa, które sprawiły, iż zamarła w miejscu.

„Jak długo jeszcze możemy to ukrywać przed Kasią?” – Elżbieta brzmiała zatroskana. – „Tomek, to nie fair wobec niej.”

„Mamo, wiem, co robię” – odpowiedział głos jej męża, który rzekomo miał być na ważnym zebraniu w biurze.

„Naprawdę? Myślę, iż popełniasz błąd. Widziałam te dokumenty. Naprawdę planujesz sprzedać rodzinną firmę i wyjechać do Ameryki? Przez tę… jak ona się tam nazywa… Jessikę z funduszu inwestycyjnego? Co obiecuje ci góry złota w Kalifornii? A co z Kasią? choćby nie wie, iż przygotowujesz papiery rozwodowe!”

Pudełko z tortem wypadło z zdrętwiałych rąk Kasi i z hukiem uderzyło o podłogę. W kuchni zapadła cisza.

Sekundę później w przedpokoju pojawił się zmieszany Tomek. Jego twarz zbladła na widok żony.

„Kasia… przyjechałaś wcześniej…”

„Tak, wcześniej” – jej głos drżał. – „Wcześniej, by poznać prawdę. A może… akurat w samą porę?”

Elżbieta stanęła za synem, jej oczy pełne były łez i współczucia.

„Córko…”

Ale Kasia już odwróciła się w stronę drzwi. Ostatnie, co usłyszała, to głos teściowej:

„Widzisz, Tomek? Prawda zawsze wyjdzie na jaw.”

Kasia wsiadła do samochodu i odpaliła silnik. Jej ręce trzęsły się, ale myśli były dziwnie jasne. Wyjęła telefon i wybrała numer swojej prawniczki. Skoro Tomek przygotowywał papiery rozwodowe, ona też się przygotuje. W końcu połowa rodzinnej biznesu prawnie do niej należała, i nie pozwoliłaby, by o jego losie decydowano bez niej. Sieć ekskluzywnych salonów jubilerskich „Złoty Kwiat” została założona przez ojca Tomka trzydzieści lat temu. Zaczęło się od małego warsztatu, tworzącego biżuterię na zamówienie, a dziś to prestiżowa marka z piętnastoma sklepami w kraju.

Kasia dołączyła do firmy sześć lat temu jako specjalistka od marketingu i tam poznała Tomka. Po ślubie całkowicie zaangażowała się w rodzinny interes, wprowadziła nowe pomysły, uruchomiła sprzedaż online i wysyłki międzynarodowe. Dzięki niej zyski firmy podwoiły się w ciągu ostatnich trzech lat. A teraz Tomek chciał to wszystko sprzedać?

„Spotkajmy się za godzinę” – powiedziała do prawniczki. – „Mam interesujące informacje o planowanej sprzedaży biznesu. Chodzi o „Złoty Kwiat”.”

Rozłączyła się i uśmiechnęła. Może nie przyjechała za wcześnie, a akurat we właściwym momencie. Teraz jej przyszłość leżała w jej rękach.

Następne sześć miesięcy zamieniło się w wyczerpującą batalię prawną. Później Kasia poznała całą historię: pół roku wcześniej, na międzynarodowej wystawie biżuterii w Mediolanie, Tomek poznał Jessikę Brown, przedstawicielkę wielkiego amerykańskiego funduszu inwestycyjnego. Jessica dostrzegła potencjał w „Złotym Kwiecie” i zaproponowała Tomkowi sprzedaż firmy, obiecując mu miejsce w zarządzie nowej spółki w Dolinie Krzemowej.

Tomek, który zawsze czuł się przyćmiony sukcesami żony i zmęczony rodzinną tradycją jubilerską, zrzucił z siebie jarzmo i marzył o własnej karierze. Poza tym romans z Jessiką kwitł, a ona już choćby znalazła mu dom w San Francisco.

W sądzie Tomek był przekonany, iż przejmie kontrolę nad firmą, argumentując, iż „Złoty Kwiat” to spadek po ojcu. Nie przewidział jednak zaradności Kasi, która zachowała dokumenty potwierdzające jej wkład w rozwój biznesu.

Na trzeciej rozprawie przedstawiono raporty finansowe, które pokazywały, iż dzięki strategii Kasi zyski wzrosły o 200%. Umowy międzynarodowe, które podpisała, potroiły wartość firmy. Jej prawniczka sprawnie wykorzystała te dowody, udowadniając, iż współczesny „Złoty Kwiat” to w dużej mierze zasługa Kasi.

Elżbieta, ku zaskoczeniu syna, stanęła po stronie synowej. Przyniosła do sądu stare księgi rachunkowe, pokazujące, iż przed przyjściem Kasi firma była na skraju bankructwa.

Proces trwał prawie rok. W końcu zapadło salomonowe rozstrzygnięcie: firmę podzielono. Tomek dostał siedem salonów działających w starym stylu, a Kasia – osiem nowych punktów, w tym platformę online i wszystkie kontrakty zagraniczne.

„Wiesz” – powiedziała Elżbieta po ogłoszeniu wyroku – „mój mąż zawsze mówił, iż w biznesie ważniejsze od spadku jest, co z niego zrobisz. Udowodniłaś, iż potrafisz go rozwijać.”

Rok po rozwodzie magazyn „Biznes Polska” opublikował artykuł o dwóch firmach jubilerskich. Okazało się, iż wyjazd Tomka do Ameryki nie doszedł do skutku – fundusz wycofał się z transakcji po głośnym rozwodzie, a Jessica gwałtownie straciła zainteresowanie niedoszłym magnatem z Doliny Krzemowej. Tradycyjny „Złoty Kwiat” Tomka Wiśniewskiego trzymał się stabilnie w swojej niszy.

W życiu Kasi zaszły jednak duże zmiany. Na wystawie w Dubaju, gdzie prezentowała swoją kolekcję, poznała Marka Steina, właściciela znanego niemieckiego domu jubilerskiego. Jego podziw dla jej pracy przerodził się najpierw we wspólną firmę, a potem w coś więcej. Elżbieta, która przez cały czas utrzymywała ciepłe relacje z byłą synową, jako pierwsza zauważyła, jak oczy Kasi błyszczą, gdy mówi o nowych projektach z niemieckim partnerem.

„Zasługujesz na szczęście, córko” – powiedSiedząc w ogrodzie teściowej, popijając herbatę i patrząc na kwitnący bez, Kasia uśmiechnęła się do siebie – życie potrafi zaskakiwać, ale czasem warto przyjechać trzydzieści minut za wcześnie.

Idź do oryginalnego materiału