Marie Kondo w swojej książce "Magia sprzątania" namawia nas do tego, byśmy uwolnili swoją podłogę. Chodzi o to, by w taki sposób posprzątać swoje mieszkanie / dom, by każdy przedmiot miał swoje miejsce. Jest jeden warunek: tym miejscem nie ma być podłoga. Ona ma być wolna od jakichkolwiek przedmiotów. Przyznam się szczerze, iż po książkę Marie sięgnęłam dwa razy. Pierwszy raz miałam z nią styczność dwa lata temu, drugi raz przeczytałam ją niedawno. Dopiero za drugim razem zwróciłam uwagę na tę radę i zabrałam się do działania. Co prawda, często powtarzam na blogu, by każda rzecz miała swój własny kąt i by nie stawiać niczego na podłodze, ale...
Złe nawyki z nami zostają.
Dwa lata temu, gdy wykrywano u nas pierwsze przypadki covid, każdy z nas czuł obawę przed tym wirusem i na różne sposoby starał się uniknąć zarażenia. Zarówno moi domownicy, jak i dalsza rodzina czy znajomi, zaczęli robić zapasy żywności / chemii i stosować "kwarantannę" również dla zakupów. Koleżanka zamówienia, które odbierała od kuriera, zanosiła od razu na balkon, by "wirus się wywietrzył". Teściowa, z racji tego, iż mieszka w większym domu (i ma do tego warunki), wyznaczyła jedno pomieszczenie, w którym bezpiecznie składowała zapasy na wypadek zamknięcia wszystkich sklepów. Natomiast my w mieszkaniu wyznaczyliśmy trzy takie miejsca, w którym zaczęliśmy odkładać nasze zakupy, jeżeli nie było one potrzebne od zaraz. W łazience, miejsce obok pralki nadawało się do tego idealnie, by odkładać tam środki czystości. Kącik w kuchni, nie widoczny na pierwszy rzut oka, przy przekroczeniu progu kuchni, służył jako magazyn artykułów spożywczych. No i na sam koniec korytarz. Tam, w torbach na zakupy, zostawialiśmy pozostałe produkty. Efekt tego był taki, iż po tych dwóch latach pandemii wyrobiliśmy sobie właśnie taki nawyk zostawiania toreb z zakupami na podłodze, zaraz po przekroczeniu progu mieszkania. Nie widząc, w czym jest problem, próbowałam znaleźć przyczynę wiecznego bałaganu w naszym mieszkaniu. Poza zakupami, na ziemi zaczęło pojawiać się coraz więcej przedmiotów i wszędzie, gdzie nie weszłam, zawsze miałam poczucie zagraconego mieszkania. Umycie podłogi nie zajmowało chwili, ale wydłużało się w nieskończoność, ponieważ ciągle coś musiałam przestawiać. A przecież, by sprzątać się chciało, to powinno być ono łatwe i szybkie.
Dlatego szukając wyjścia z tego całego bałaganu, sięgnęłam po książkę "Magia sprzątania" po raz drugi i wtedy mnie olśniło, iż to właśnie problemem jest podłoga. Nie pozostało mi nic innego, jak zakasać rękawy i wziąć się do roboty. Codziennie zajmowałam się innym pomieszczeniem, szukając miejsca w szufladach, szafkach, dla rzeczy pozostawionych bez opieki na podłodze. Efekty mojego sprzątania przerosły moje oczekiwania. Wiem, iż to brzmi, jak najzwyklejszy banał, ale po tym, jak pozbyłam się dwa lata temu wielu niepotrzebnych rzeczy, myślałam, iż nie natrafię na żadne niespodziewane znaleziska, a tu niespodzianka. Okazało się, iż na przykład w łazience, w jednej z szafek zostawiłam popsute klamerki do prania, które miałam naprawić. Oczywiście nie zrobiłam tego i po czasie o tym zapomniałam. Gdy przy sprzątaniu najwyżej położonej szafki, natknęłam się na to znalezisko, to oczywiście od razu wylądowało ono w koszu. choćby nie chciało mi się dotykać takiego zakurzonego worka, a co dopiero robić porządek z jego zawartością.
Co daje posprzątanie podłogi raz, a dobrze?
Przede wszystkim, by przedmioty, które leżą pozostawione bez opieki, miały swoje miejsce, trzeba im najpierw to miejsce znaleźć. Dlatego zaczęły się u mnie wielkie porządki całego mieszkania. Szafka, po szafce przeglądałam zawartość, segregowałam i robiłam miejsce na "podłogową rzecz". Po takim generalnym uprzątnięciu podłogi, choćby buty w korytarzu znalazły miejsce w garderobie, a skrzynki z owocami czy orzechami, zmieściły się na półkach właśnie tam (półki w garderobie wykorzystujemy bardziej jako schowek do różnych przedmiotów, ze względu na to, iż ubrań nie mamy zbyt wiele i mieszczą się one w szufladach, w sypialni). Posprzątanie podłogi dało mi motywację do zrobienia porządków w szafkach / szufladach i na półkach.
Jakie są plusy uwolnienia podłogi od niepotrzebnych rzeczy?
Przede wszystkim pozbyłam się efektu wizualnego bałaganu. Uwolniłam podłogi, zyskałam przestrzeń, a rzeczy choćby jeżeli są upchane w szafkach, czy na półkach, nie rzucają się aż tak w oczy, jak wcześniej, gdy leżały bez opieki, na podłodze. Poza tym pozbyłam się innych niepotrzebnych i zużytych przedmiotów z szafek i szuflad, a co najważniejsze, odkurzanie i mycie podłogi nie stanowi już takiej czasochłonnej pracy, jak wcześniej. Dlatego jeżeli czujecie, iż wasz dom nie jest do końca czysty i choćby po cotygodniowych porządkach, czujecie, iż nie jest tak, jak należy, to polecam przyjrzeć się waszym podłogom. Może zbyt dużo rzeczy leży właśnie tam, bez wyznaczonego dla siebie miejsca?
Do następnego!