Wpadłam w prawdziwe tarapaty, powiem wam – stałam się niewolnicą w rodzinie męża.
W małej wsi pod Lublinem, gdzie wiatr niesie zapach świeżo skoszonego siana, moje życie, które zaczęło się od miłości, zamieniło się w nie do zniesienia niewolnictwo. Nazywam się Kinga, mam 28 lat, a trzy lata temu wyszłam za mąż za Dominika. Myślałam, iż znalazłam rodzinę, ale zamiast tego stałam się współczesną służącą – dla męża, jego rodziców i całej rodziny. Moja dusza krzyczy z rozpaczy i nie wiem, jak wydostać się z tej pułapki.
**Miłość, która oślepiła**
Gdy poznałam Dominika, miałam 25 lat. Pochodził z sąsiedniej wsi – wysoki, z dobrym uśmiechem i ciepłymi oczami. Spotkaliśmy się na jarmarku, a jego prostota mnie urzekła. Mówił o rodzinie, dzieciach, życiu na wsi, gdzie wszyscy trzymają się razem. Ja, dziewczyna z miasta, marzyłam o takim cieple. Po roku wzięliśmy ślub, a ja przeprowadziłam się do jego wsi. Wtedy nie wiedziałam, iż ten krok stanie się moim wyrokiem.
Dominik mieszkał z rodzicami, Haliną i Janem, w dużym domu. Jego starszy brat z rodziną i cała reszta krewnych często nas odwiedzali. Myślałam, iż wtopię się w ich życie, stanę się częścią rodziny. Ale od pierwszego dnia zrozumiałam: oczekują ode mnie nie miłości, tylko pracy. „Jesteś młoda, sprawna, więc bierz się do roboty” – powiedziała teściowa, a ja, głupia, kiwnęłam głową, nie rozumiejąc, w co się pakuję.
**Niewolnictwo zamiast rodziny**
Moje życie zamieniło się w niekończący się ciąg obowiązków. Rano wstaję o piątej, żeby ugotować śniadanie dla wszystkich. Teść lubi kaszę, teściowa jajecznicę, Dominik kanapki. Potem sprzątanie całego domu, pranie, ogródek. W południe przychodzą krewni, a ja gotuję obiad dla tłumu: żurek, kotlety, kompot. Wieczorem kolacja, zmywanie, a nocą padam bez sił. I tak codziennie, bez wolnego, bez odpoczynku.
Teściowa wydaje rozkazy jak generał: „Kinga, źle obierasz ziemniaki. Kinga, podłoga lśnić ma, a nie tylko być umyta”. Teść milczy, ale jego spojrzenie mówi: „Ty tu jesteś nikim”. Krewni męża, przychodząc w gości, choćby nie witają się – po prostu siadają do stołu i czekają, aż ich obsłużę. Dominik, mój mąż, zamiast mnie bronić, powtarza: „Słuchaj mamy, ona wie lepiej”. Jego obojętność to jak nóż w serce. Myślałam, iż będzie moją obroną, a stał się częścią systemu, w którym ja jestem niewolnicą.
**Moment rozpaczy**
Ostatnio wybuchłam. Kiedy Halina znów skrytykowała moją zupę, a krewni zostawili stos brudnych naczyń, krzyknęłam: „Nie jestem służącą! Ja też jestem człowiekiem!”. Wszyscy zamarli, a teściowa zimno odparła: „Nie podoba się? Wracaj do swojego miasta. Przywykłaś, iż wszystko pod nosem podają”. Dominik milczał, i to mnie dobiło. Wybiegłam na podwórko, płacząc, i zrozumiałam: jestem w pułapce. Nie mam gdzie uciec – w mieście nie mam mieszkania, a mama mieszka daleko. Ale zostać znaczy stracić siebie.
Zaczęłam zauważać, iż choćby moja twarz się zmieniła. Kiedyś uśmiechnięta i zadbana, teraz wyglądam na zmęczoną, z gasnącymi oczami. Moja przyjaciółka Ola, kiedy mnie zobaczyła, aż krzyknęła: „Kinga, wyglądasz jak staruszka! Uciekaj stąd!”. Ale jak uciec, skoro kocham Dominika? A może już nie kocham? Jego milczenie, jego brak reakcji zabiły we mnie tę miłość, z którą szłam do ołtarza. Czuję, iż tonę, i nikt nie poda mi ręki.
**Tajny plan ucieczki**
Zaczęłam marzyć o ucieczce. Potajemnie odkładam pieniądze – małe sumy, które udaje mi się zaoszczędzić na zakupach. Chcę uzbierać na wynajem mieszkania w mieście i zostawić ten koszmar za sobą. Ale strach mnie paraliżuje: co powie mama, która tak cieszyła się z mojego zamążpójścia? Co będzie z Dominikiem? Jak dam sobie radę sama? Boję się też, iż teściowa i krewni zrobią wszystko, żeby okryć mnie hańbą przed całą wsią. Ich władza tu jest nieograniczona.
Ale wczoraj, stojąc przy kuchni i słuchając kolejnych uwag, obiecałam sobie: wydostanę się stąd. Nie jestem służącą, nie jestem niewolnicą. Jestem młoda, mam siłę i znajdę sposób. Może zacznę pracować zdalnie, jak Ola, może wrócę do marzeń o zostaniu florystką. Ale nie zostanę tu, gdzie moje życie to tylko garnek i cudze rozkazy.
**Krzyk o wolność**
Ta historia to mój krzyk o pomoc. Wpadłam w tarapaty, wychodząc za mężczyznę, którego rodzina widzi we mnie tylko siłę roboczą. Halina, Jan, krewni – wszyscy uważają, iż powinnam im służyć. Ale już nie daję rady. Dominik, którego kochałam, stał się częścią tego systemu, i to łamie mi serce. Nie wiem, jak odejść, ale wiem, iż muszę. W wieku 28 lat chcę żyć, a nie tylko istnieć. Może moja ucieczka stanie się moim ocaleniem – albo moim końcem.