Ołówkowa sukienka za kolano to moje pierwsze i od razu ulubione dziecko :) Dół specjalnie zostawiłam niewykończony, aby nie krępował ruchów. Dekolt ostatecznie wykończyłam obłożeniem, choć musiałam zwężać go w ramionach, ponieważ strasznie odstawał. Tak jak nie cierpię smerfów, tak i nie cierpię wykańczania dekoltu ;)
Krótka i szersza bluzka z zamkiem na plecach, to cudowne dziecko numer dwa. Dekolt z obłożeniem wyszedł już całkiem dobrze, ale za to zamek się roluje. No cóż, jest zbyt wcześnie, żeby było idealnie ;)
W trzecim przypadku, efekt finalny zaskoczył mnie najbardziej. Choć na etapie tworzenia, gdy miałam przed oczami oddzielne dwie części, tj. dłuższy t-shirt i krótką spódnicę z koła, byłam pewna, iż nic dobrego z tego nie wyjdzie. Ostatecznie jednak sukienka z falbanką robi wrażenie, a ja staje się coraz bardziej dumną z siebie "prawie krawcową" :)
W trzecim przypadku, efekt finalny zaskoczył mnie najbardziej. Choć na etapie tworzenia, gdy miałam przed oczami oddzielne dwie części, tj. dłuższy t-shirt i krótką spódnicę z koła, byłam pewna, iż nic dobrego z tego nie wyjdzie. Ostatecznie jednak sukienka z falbanką robi wrażenie, a ja staje się coraz bardziej dumną z siebie "prawie krawcową" :)