Urząd skarbowy uruchomi gigantyczne kontrole. Nowa grupa osób pod lupą. Będzie musiała słono zapłacić, chodzi o tysiące złotych rocznie

warszawawpigulce.pl 11 godzin temu

Kolejna branża pod lupą fiskusa. Kontrolerzy przyjrzą się dochodom i każą zapłacić zaległy podatek wraz z odsetkami. Jest ślad, którego ukryć się nie da.

Fot. Warszawa w Pigułce / Shutterstock

Branża gastronomiczna dostała ostry sygnał od fiskusa. Kelnerzy muszą rozliczać się z każdego napiwku, a sposób płacenia może zadecydować o wysokości podatku. Najbardziej niebezpieczne stają się płatności kartą i aplikacjami – te zostawiają ślad, którego nie da się ukryć.

Koniec ze zbieraniem dodatkowych pieniędzy od zadowolonych gości. Jak podaje Rzeczpospolita, fiskus jasno określił zasady: napiwek to przychód, od którego trzeba zapłacić podatek. Problem w tym, iż wysokość daniny zależy od sposobu, w jaki kelner otrzymuje pieniądze.

Dwa sposoby, zupełnie inne konsekwencje podatkowe

System rozliczania napiwków dzieli się na dwa główne warianty, a różnica między nimi może kosztować kelnerów setki złotych rocznie. Pierwszy sposób to zbieranie napiwków przez pracodawcę, który później rozdziela je między pracowników. Drugi – to bezpośrednie otrzymywanie pieniędzy od klientów.

Jak tłumaczy dr Piotr Sekulski, doradca podatkowy z kancelarii Outsourced.pl w rozmowie z Rzeczpospolitą, jeżeli pracodawca zbiera i rozdziela napiwki, musi je doliczyć do podstawowego wynagrodzenia. W takim przypadku napiwki stają się przychodem ze stosunku pracy – trzeba od nich potrącić składki ZUS i zapłacić podatek według skali podatkowej.

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja, gdy kelner sam zbiera napiwki bezpośrednio od gości. Wtedy pracodawca nie ma żadnych obowiązków, ale za to pracownik musi sam w zeznaniu rocznym wykazać przychód z innych źródeł. Podatek wynosi również 12 lub 32 procent, ale kluczowa różnica polega na tym, iż nie są potrącane składki ZUS.

Płatności bezgotówkowe stają się pułapką dla kelnerów

Największe zagrożenie dla kelnerów stanowią napiwki płacone kartą, przez aplikacje lub kody QR. Jak wskazuje portal PIT.pl, takie płatności zawsze trafiają na konto restauracji, co automatycznie oznacza, iż pracodawca musi pobrać podatek i odprowadzić go do urzędu skarbowego.

Co gorsza, z każdej transakcji bezgotówkowej operator terminala pobiera prowizję, która dodatkowo zmniejsza ostateczną kwotę napiwku. W praktyce oznacza to, iż z napiwku w wysokości 100 złotych kelner może otrzymać choćby 20 złotych mniej niż przy płatności gotówkowej.

Jedyną znaczącą ulgą dla pracowników gastronomii jest zwolnienie z podatku PIT dla osób do 26. roku życia. Jak informuje portal ALEO.com, oznacza to brak podatku dochodowego do limitu przychodu rocznego 85 528 złotych.

Przykład pokazuje skalę oszczędności: 25-letnia kelnerka zarabiająca 60 tysięcy złotych rocznie nie zapłaci ani złotówki podatku od tej kwoty. Gdyby miała 27 lat, przy pierwszym progu podatkowym zapłaciłaby 7200 złotych podatku (12% od 60 tysięcy złotych minus kwota wolna od podatku).

Ulga jest przyznawana automatycznie – kelnerzy nie muszą składać dodatkowych wniosków. Jednak po przekroczeniu 26. roku życia stają się pełnoprawnymi podatnikami bez żadnych preferencji.

Ukrywanie napiwków może kosztować fortunę

Konsekwencje nieopłacania podatku od napiwków mogą być druzgocące. Jak ostrzega portal Infor.pl, traktowanie napiwków jako darowizny jest ryzykowne i kosztowne. Ukrycie przychodu oznacza narażenie się na 75-procentowy podatek od nieujawnionych dochodów.

Kodeks Karno-skarbowy przewiduje grzywnę choćby do 720 stawek dziennych. W 2025 roku oznacza to karę od 120 do choćby 48 tysięcy złotych dziennie, co może się przełożyć na maksymalną grzywnę w wysokości 345 600 złotych. Na domiar złego choćby o ile prześlemy wyjaśnienie, fiskus nie przyjmuje tłumaczeń, iż jest to dobrowolny napiwek. W interpretacjach podatkowych stwierdzono bowiem, iż napiwek to forma zapłaty za dodatkową obsługę, a nie dobrowolna darowizna.

Najbardziej narażone grupy kelnerów

Szczególnie w niebezpieczeństwie znajdują się kelnerzy zatrudnieni w lokalach, gdzie napiwki stanowią znaczną część zarobków. Do grupy podwyższonego ryzyka należą pracownicy ekskluzywnych restauracji, gdzie napiwki często przekraczają podstawowe wynagrodzenie.

Jak wskazuje portal Restaumatic.com, skarbówka zwraca szczególną uwagę na osoby, których wydatki życiowe znacznie przewyższają oficjalnie wykazywane dochody. Kelner oficjalnie zarabiający 4 tysiące złotych miesięcznie, a prowadzący kosztowny tryb życia, może gwałtownie znaleźć się na celowniku kontrolerów.

Niebezpieczne są również sytuacje, gdy kelner otrzymuje napiwki przekraczające równowartość 15 tysięcy euro rocznie. Zgodnie z ustawą o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy, takie kwoty są automatycznie zgłaszane Generalnemu Inspektorowi Informacji Finansowej.

Co to oznacza dla ciebie?

Jeśli pracujesz jako kelner, musisz natychmiast uporządkować rozliczenia podatkowe. Najbezpieczniejszym rozwiązaniem jest prowadzenie dokładnej ewidencji wszystkich otrzymywanych napiwków – zarówno gotówkowych, jak i bezgotówkowych.

Praktyczne kroki, które powinieneś podjąć już dziś:

Zrób listę wszystkich napiwków otrzymanych w 2025 roku i oszacuj ich wartość. jeżeli kwota przekracza kilka tysięcy złotych, skontaktuj się z biurem rachunkowym lub doradcą podatkowym. Ustal z pracodawcą, w jaki sposób będą rozliczane napiwki bezgotówkowe – czy będzie je doliczał do wynagrodzenia, czy przekazywał jako przychód z innych źródeł.

Jeśli masz mniej niż 26 lat, maksymalnie wykorzystaj ulgę podatkową. Pamiętaj jednak, iż po przekroczeniu tego wieku stracisz prawo do zwolnienia. Warto już teraz zaplanować budżet na wyższe obciążenia podatkowe.

Dla restauratorów sytuacja też nie jest prosta. Musicie określić jasne zasady rozliczania napiwków z pracownikami. Im szybciej ustaliście transparentny system, tym mniej problemów będziecie mieli z fiskusem. Warto zainwestować w szkolenia dla kelnerów w zakresie rozliczania podatków.

Pamiętajcie: próby ukrycia napiwków przed urzędem skarbowym mogą was kosztować dziesiątki tysięcy złotych kar. Znacznie taniej jest zapłacić 12 lub 32 procent podatku niż ryzykować grzywnę sięgającą maksymalnie 345 tysięcy złotych.

Idź do oryginalnego materiału