Siedząc pewnego dnia na polance powyżej wsi Strojna, kilka kilometrów od Jamnicy, podziwialiśmy rozległą panoramę sielankowych wzgórz i wyższych szczytów. W szczególności jeden z nich przykuł naszą uwagę. Marek gwałtownie wygooglował, iż to najprawdopodobniej Uršlja gora. Jednak wtedy plany mieliśmy inne i nie udało nam się na nią wdrapać. Rok później Uršlja gora była jednym z naszych pierwszych celów podczas wizyty w Słowenii. Idealna jesienna aura oraz niezła widoczność miały być gwarantem cudownej wycieczki. Czy rzeczywiście były?
Uršlja gora – gdzie jej szukać?
Zacznijmy jednak od tego, gdzie w ogóle Uršlja gora się znajduje. Jej charakterystyczna sylwetka, ze smukłym, stromym szczytem rozciąga się między Slovenj Gradec a Črną na Koroškem. Nie jest może bardzo wysoka, bo ma 1699 m n.p.m., ale znacząco wybija się ponad pozostałe wzniesienia w okolicy. Blisko jej wierzchołka znajduje się kościół pw. św. Urszuli. I nie, nie mamy na myśli małej kapliczki, a pełnowymiarową, sporą świątynię, która notabene jest najwyżej położonym tego typu obiektem w całej Słowenii. Tuż obok wznosi się też całkiem duże schronisko (Dom na Uršlji gori) oraz wieża przekaźnikowa. Na Uršlję gorę wiedzie też kilka szlaków.
Trekking na Uršlję gorę z psem
Już wcześniej, w trakcie planowania wizyty w Słowenii, dość gruntownie przejrzeliśmy mapy. Wynikało z nich jasno, iż pod szczyt Uršlji gory można dojechać autem i to na całkiem sporą wysokość. Postanowiliśmy to zweryfikować. W szczególności, iż gdyby się udało, moglibyśmy więcej czasu spędzić na szczycie.
Dojazd pod Uršlję gorę
Na Uršlję gorę jedziemy z Mariboru, gdzie wcześniej zatrzymaliśmy się na spacer po Mestnim Parku. Pogoda jest jak marzenie – słońce, ok. 20 stopni, błękit nieba, zero wiatru. Przejazd wzdłuż Doliny Drawy jest jak zwykle malowniczy. Docieramy do miasteczka Ravne na Koroškem, skąd kierujemy się przez zielone, sielankowe łąki oraz gęste lasy ku punktowi, oznaczonemu na Google Maps jako: Parkirišče: Glavna pot na vrh Uršlje gore. Przez większość czasu wąska szosa jest asfaltowa. Za schroniskiem Smuč koča, przy którym notabene stoi urocze popiersie Tity, droga staje się szutrowa. Ale jak to w Słowenii, choćby ona jest całkiem równa. Po kilku minutach docieramy do miejsca postojowego. Tam też parkujemy, wypakowujemy Gumisia i ruszamy na szlak.
Szlak na Uršlję gorę
Obrana przez nas trasa na Uršlję gorę jest z jednej strony dość krótka, ale jednocześnie też… całkiem stroma. Pierwsze kilkaset metrów wiodących przez niewielką polankę jest łagodne. Ale później, gdy wchodzimy do lasu, ścieżka pnie się ostro pod górę. Gumiś jest zachwycony. My też, bo teren jest na tyle urozmaicony, iż wędrówka idzie nam całkiem sprawnie. Pierwsze widoki pojawiają się nieco poniżej szczytu. Ale najpiękniejsza panorama otwiera się przed nami, gdy wychodzimy z lasu nieco poniżej wierzchołka Uršlji gory. Coś wspaniałego! Możemy podziwiać majestatyczne szczyty po austriackiej stronie, ale przede wszystkim wzgórza regionu Koroška, okolice Velenje, no i góry. Wszędzie góry! Na szczycie siedzimy dość długo. Wokół jest kilka drewnianych ławeczek – idealnych, by zasiąść i kontemplować piękno krajobrazów. Oprócz nas późnym popołudniem dociera tu garstka osób, które najpewniej po pracy zdecydowały się na szybką wycieczkę. Zaglądamy też w okolice kościoła (jak to w Słowenii – zamkniętego). Faktycznie budowla jest ogromna, w szczególności, jeżeli weźmie się pod uwagę, gdzie ją postawiono. Schronisko również było zamknięte. Ale z tego, co wyczytaliśmy, miało zostać otwarte na długi, październikowo-listopadowy weekend (31.10 oraz 1.11 to w Słowenii dni ustawowo wolne od pracy).
Droga powrotna
Tradycyjnie decydujemy się zejść inną trasą niż ta, którą na Uršlję gorę podchodziliśmy. Ze względu na dużą stromiznę, postanawiamy część trasy zejściowej pokonać szutrową drogą, która od wschodniej i południowej strony obiega wierzchołek. Przynajmniej nie musimy walczyć z Gumisiem, który podczas zejść nie ogarnia swym psim łebkiem, iż niekoniecznie chcemy za nim zbiegać. Drogą maszeruje nam się bardzo przyjemnie, mimo iż i ona do łagodnych nie należy. Po ok. 20 minutach marszu odkrywamy, iż pod szczyt Uršlji gory można podjechać jeszcze wyżej, niż parking, na którym ostatecznie zostawiliśmy auto. Na trasie mijamy też uroczą polankę z kapliczką. Widoków nie ma może po południowej stronie Uršlji gory zbyt wiele, ale też jest całkiem malowniczo. Chwilę przed zachodem słońca wracamy do auta. Cała wycieczka zajęła nam nieco ponad 2 godziny, a w ich trakcie zrobiliśmy całe 9 km.
Uršlja gora – widokowy trekking dla wszystkich
Oczywiście widokowych, niesamowitych szczytów znajdziecie w Słowenii wiele. Ale Uršlja gora jest pod tym kątem ciekawą propozycją, jeżeli szukacie miejsc odrobinę mniej „oklepanych”. Oczywiście Słoweńcy chętnie tu wpadają, o czym można przekonać się np. przeglądając Instagrama. W weekendy kręci się tam nieco więcej turystów, ale w środku tygodnia raczej możecie liczyć na kameralną atmosferę. Co więcej, Uršlja gora to dobra propozycja na dogtrekking. Na pieski nie czekają tu żadne, większe trudności. Szlak, którym podchodziliśmy był na pewnym odcinku dość kamienisty. Ale to jedyny moment, gdzie część psiaków może być średnio zadowolona. Gumisiowi to absolutnie nie przeszkadzało. Nas Uršlja gora oczarowała. Widoki są spektakularne, a teren na tyle różnorodny, iż w trakcie wędrówki nie ma czasu w nudę.