Odpust w Kamieniu Śląskim jest tradycją
Justyna i Adam Jaroszczakowie przyjechali na odpust do Kamienia z Opola.
– Warto tu przyjechać, bo zwykle słabo znamy Opole i Opolszczyznę. Mamy tyle ładnych miejsc, także tych związanych ze świętymi, które warto poznać. Kamień Śląski Jest jednym z nich. Zwłaszcza, iż można wziąć udział w takiej uroczystości jak dzisiaj. A św. Jacek to wielki Ślązak i wielki Europejczyk. Od jego czasów wiele się zmieniło, ale zawsze warto się w naszym świecie zastanowić, nad tym, co robimy. Nie tylko pędzić. Taki odpust temu sprzyja.
– Przyjeżdżamy tu co roku – dodaje pani Justyna. Ja jako dziecko mieszkałam w Kątach Opolskich i z rodzicami tu przyjeżdżałam, jak jeszcze nie było sanktuarium. Odpust był w kościele. Teraz miejsce się zmieniło, ale rodzinną tradycję kultywujemy.
– Nawiązując do słów przebywającego w szpitalu po przeszczepie wątroby bpa Andrzeja Czai, arcybiskup metropolita zwrócił uwagę na znaczenie modlitwy, która ordynariuszowi opolskiemu i wielu modlącym się przynosi łaskę wewnętrznego pokoju.
– Podkreślam, pokoju, nie spokoju na chwilę – mówił metropolita. – Spokój możemy zyskać po wypiciu drinka albo melisy czy po zażyciu środków uspokajających. Chodzi o łaskę wewnętrznego pokoju. Kiedy słuchałem ks. biskupa Czai, przypomniał mi się prorok Izajasz, przez którego Pan Bóg mówi: „Jeśli będziesz zważał na moje słowa, twój pokój będzie w tobie jak rzeka”. Pokój wypełnia myśli człowieka, jego pragnienia i działania. Także wtedy, gdy to, co jest przed tobą jest niebezpieczne i trudne. A życie przypomina rozkołysaną łódź na wielkim jeziorze w burzy.
Marcin Kubiak przyjechał do Kamienia Śląskiego rowerem, z 3-letnim synem Cezarym z Opola. – To jest popularna trasa rowerowa, ale z Czarkiem wspólnie jesteśmy pierwszy raz. Jesteśmy dziś pozytywnie zaskoczeni i na pewno na jakiś czas zostaniemy. Kamień Śląski mieści w sobie – poza postacią św. Jacka – miejsca ważne i ciekawe. Jest sanktuarium, ale też tr wyścigowy i pole golfowe. Każdy coś dla siebie znajdzie.
Kto nie jest chrześcijaninem
– Modlitwa jak podziemna rzeka przenikała całe życie Chrystusa – podkreślił ks. arcybiskup. – Jego modlitwa – powie papież Benedykt – jest przykładem, wzorem i podporą naszej modlitwy. Życie chrześcijanina to jest naśladowanie Chrystusa. Nie mogę być chrześcijaninem, jeżeli go w tym nie naśladuję. Mogę być biskupem, księdzem osobą konsekrowaną, ale nie chrześcijaninem. Mogę być ochrzczony, a nie będę chrześcijaninem. Modlitwa Chrystusa – powie Benedykt – jest stałą i zażyłą, to znaczy niepoddaną nastrojom chwili. Tak bym chciał, by to nasze spotkane tutaj zaowocowało modlitwą stałą i zażyłą, z której popłynie pokój jak rzeka. I bliskość. A nasze życie będzie mniej hałaśliwe i chaotyczne.
– Mam nadzieję, iż zauważyliście, iż cały czas mówię o świętym Jacku, choć jego imię w kazaniu nie padło. Święty Jacek był wielkim ewangelizatorem – przypomniał kaznodzieja. – Ewangelizatorem Słowian, Północy, Rusi, Europy, założycielem wielu klasztorów, który Polskę przemierzył wzdłuż i wszerz. Ale trzeba zadać pytanie: Dlaczego on tak umiał robić? Odpowiedź pokazują ikony i malowidła św. Jacka: Jego nogi są w biegu, ale w dłoniach ma figurę Maryi i monstrancję z Najświętszym Sakramentem. Żeby zobaczyć Jacka, nie wystarczy patrzeć tylko na jego nogi. Ale także na dłonie. Jego aktywność płynęła z modlitwy, medytacji adoracji, różańca. Oby nam te dary św. Jacek, który jest mistykiem i apostołem, wymodlił.
Metropolita podziękował diecezji opolskiej, a personalnie abp. Alfonsowi Nossolowi, emerytowanemu ordynariuszowi opolskiemu za wszystko, co zrobił dla tego miejsca (pałac w Kamieniu Śląskim został odbudowany z gruzów (spłonął w 1970 roku) i poświęcony w sierpniu 1994. W miejscu urodzenia św. Jacka w pałacowej wieży odtworzono kaplicę – sanktuarium). Pałac służy stale jako miejsce konferencji i spotkań.
Goście z regionu i z Kielc
Na odpustowe uroczystości przybyło kilka tysięcy wiernych samochodami, rowerami i pieszo. Byli wśród nich członkowie Bractwa Świętego Józefa z prepozytem na czele i Bractwa Najświętszego Sakramentu z Gliwic. Procesję otwierali mieszkający w Opolu i w okolicy Świeccy Dominikanie, członkowie jednej z trzech (obok braci i mniszek) gałęzi Zakonu Dominikańskiego.
– Jesteśmy trochę jak Trzeci Zakon franciszkański – mówi Anna Rudawa. – Mamy swoje zakonne konstytucje, prowincjał jest naszym przełożonym, ale na co dzień żyjemy i pracujemy w świecie. Mają rodziny. W zakonie mamy swoje obowiązki. Według możliwości są nimi codzienna msza św., modlitwa różańcowa i modlitwa brewiarzowa w łączności z całym zakonem. Oprócz tego są spotkania fraterni. W Prudniku, we Wrocławiu lub w Krakowie.
Ze sztandarami i figurami przybyli przedstawiciele okolicznych parafii. A także parafia św. Jacka w Leszczynach, w diecezji kieleckiej i parafie Toszek i Wielowieś z diecezji gliwickiej. Wszystkich gości witał kustosz Sanktuarium św. Jacka, ks. dr Albert Glaeser, dziękując za świadectwo wiary. Zachęcił do modlitewnej pamięci o wracającym do zdrowia biskupie opolskim.
Uroczystość została zakończona procesją z Najświętszym Sakramentem do Sanktuarium św. Jacka.