Tworząc swoje instalacje Gryboś i Zentková wychodzą od materii i do niej też docierają. Skupiają się na poznaniu i zrozumieniu materiału na poziomie zmysłowym, a przez to też znaczeniowym. Podążają za nim i wyczytują z niego możliwości. Ich działanie nie opiera się więc na kształtowaniu, a raczej na nawigacji tego, co naturalnie wynika z metalu, wosku i tkanin, które starannie wybierają.
Założenie o zastąpieniu podejścia intelektualnego haptycznym nie skutkuje jednak wcale zatrzymaniem na samej warstwie adekwatności wizualnych. Przeciwnie, ujawnia wielość warstw, a te dla wystawy „Undertones Between Serpentines” są kluczowe.
Najnowsze prace artystek odsyłają w tym przypadku do warstwowości Ziemi, zaglądając do jej wnętrza. Z bliska mogą przypominać darń albo mech z systemem delikatnych korzeni; są jednak inspirowane przekrojem geologicznym, odnosząc się do złóż kopalnianych. Obrazują tym samym coś, co wydaje się nie do zobrazowania – wielowymiarowy czas.
Do czasowości rzeczywistości nawiązuje już sam wybór sposobu pracy artystek. Działaniom manualnym zwykle towarzyszy silne doświadczanie realnej materii, w tym samym stopniu tej, z którą się pracuje, jak i własnego ciała w wysiłku i znużeniu. Doznanie swojego kontinuum w procesie twórczym pozwala na bezpośrednie odczucie przyrastania materii, jej objętości i ciężaru, a jednocześnie mijanych godzin.
Mantryczna powtarzalność może też budzić złudzenie zawieszenia upływu czasu. Obrazy Gryboś-Zentkovej powstają na wzór narastania kolejnych pokładów złóż i minerałów. Próba odtworzenia tego niewyobrażalnie długiego procesu uświadamia jak przelotna okazuje się współczesna cywilizacja, która jednocześnie w błyskawicznym tempie przysparza kolejnych pokładów śmieci. Przy wyborze techniki swoich prac artystki kierują się potencjałem recyklingu materiału. Do wykonania prac użyto znalezionych odpadów miedzi, którą stopniowo pokrywa korozja, warstw używanych tkanin oraz odzyskanego z poprzednich projektów wosku, odlewanego etapami.
Instalacja współdziała z niejednolitymi, naznaczonymi czasem, warstwowymi tynkami ścian galerii. Jej oszczędna kompozycja utrzymana jest w ziemistych tonacjach rudy zderzonych z odcieniami starzejącej się miedzi, które zapoczątkowały powstanie „Undertones Between Serpentines”. Twardość i zrytmizowanie zakrętów metalowych rdzawych rurek nadaje kierunki patrzenia. Śledzimy piętrzące się linie zbitych ze sobą skrawków tekstyliów i kumulujących się, kłębiących nici przypominających użyłkowanie kamieni, kiełki roślin albo włosy. Oko wychwytuje na przemian rytmiczność i organiczność; twardość elementów miedzianych kontrastującą z miękkością powierzchni obrazów. Całość domykają obiekty z wosku, których gradientowe zabarwienie przywołuje sposób ich powstawania: stopniowość i narastanie. Chłodny zastygły wosk wydaje się twardy jak alabaster, a w rzeczywistości ma w sobie kruchość i zapisany potencjał topnienia, przypominające o wiecznej cyrkulacji rzeczywistości. Uzyskane niuanse kolorystyczne pomiędzy pasami skupionej materii przypominają o jej czasowości i o tym, iż my także jesteśmy tylko ułamkiem jednej z jej warstw.