Województwo poleskie było największym i najbiedniejszym regionem II Rzeczpospolitej. Powierzchnia tego regionu stanowiła ponad 10 proc. obszaru naszego kraju i wynosiła 36 700 kilometrów kwadratowych. Z danych z 1921 roku wynika, iż zamieszkiwało ją wówczas 800 tysięcy mieszkańców. 10 lat później było to nieco ponad 1,1 mln mieszkańców. Ta druga liczba dawała niespełna 31 mieszkańców na kilometr kwadratowy. Jak podaje portal wielkahistoria.pl, średnia dla całego kraju była wówczas 167 proc. wyższa, a w przypadku województwa śląskiego, które było najliczniej zaludnione, liczba mieszkańców na kilometr kwadratowy na Polesiu była niższa aż o 864 proc.
REKLAMA
Kobieta z powiatu sarneńskiego (Polesie Wołyńskie), 1934 rok.fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Polesie, pod względem etnicznym, było jednak najmniej polską częścią kraju. W miejscu tym zdecydowanie więcej było Poleszuków, Białorusinów, Rosjan i Ukraińców, a choćby Niemców. W dowodach osobistych za narodowość wpisywali "tutejszą", a język, który był mieszanką języka białoruskiego, rosyjskiego i polskiego, nazywali jako język "po prostemu". Ale dokumenty mieli tylko ci mieszkańcy Polesia, do których w miarę łatwo udało się dotrzeć. Duża część mieszkańców wsi zlokalizowanych przy bagnach pozostawała poza systemem.
Typy Poleskie - 1936 rok.fot. Henryk Poddębski, domena publiczna
Dziki teren i "dzicy" ludzie. Jak wyglądało życie w najbiedniejszym województwie II Rzeczpospolitej?
Większość Polesia zajmowały bagna i torfowiska, które rozpalały wyobraźnię inżynierów i przedstawicieli państwowych, którzy chcieli te tereny osuszyć. w tej chwili wiemy, iż takie pomysły nie należą do najlepszych ze względu środowiskowych, jednak wówczas osuszanie bagna pod nowe tereny rolnicze i mieszkalne było powszechnym pomysłem. Dziki obszar, który wyglądał, jakby został wyjęty z innej epoki, nie dał się jednak łatwo ujarzmić.
Transport łodzią koni i wozu na Polesiu, 1936 rok.fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Jak wyglądało życie na Polesiu? Przez dużą część roku do wielu wiosek można było się dostać jedynie łódką. Polescy flisacy mieli więc dość dużo pracy - musieli przewozić łódkami konie czy krowy, by zwierzęta te mogły posilać się na bardziej suchych łąkach. W ten sposób dowożono też towary oraz transportowano ludzi, jeżeli zachodziła taka konieczność. Wielu jednak wolało pozostawać w swoich domach - odcięci od świata "zachodu".
Dziewczyna poleska z pękami kory na postoły.fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Niedostępny teren sprawiał, iż do wielu wsi nie docierali obcy. Niektórzy podobno przez całe życie nie widzieli księdza, a duża część Poleszuków na wieść o przybywających urzędnikach uciekała na bagna lub do lasów. Podobnie reagowano na przyjazd naukowców czy kartografów, którzy próbowali stworzyć mapy niezbadanych dotąd terenów. Nagłe zainteresowanie Polesiem było przez nich odbierane jako zagrożenie - poza tym każdą władzę: niemiecką, rosyjską czy polską - traktowali jako okupacyjną, a kontakty z urzędnikami dla nich zwykle nie kończyły się dobrze. Nic dziwnego, iż starali się unikać jakichkolwiek relacji z obcymi. Większość pytana o to, jakiej narodowości i wyznania są, mówiła jedynie, iż są Poleszukami - nie Rosjanami, Polakami, katolikami czy protestantami.
Mężczyzna z powiatu sarneńskiego (Polesie Wołyńskie) w stroju ludowym, 1925 rok.fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Gdy na pustkowiu pojawił się jakiś ksiądz i wybudował kościół, a mieszkańcy przestali uciekać na jego widok, można było zbadać to, jakie wierzenia mieli Poleszucy. Jak się okazało, była to mieszanina pogańskich i słowiańskich legend z wierzeniami ewangelicznymi. Pojawiały się też "sekciarskie dogmaty", które już dawno zostały porzucone w świecie, ale w ciemnej głuszy i na bagnach radziły sobie całkiem dobrze.
Przedstawiciele delegacji z Polesia z wieńcem dożynkowym, 1933 rok.fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Domy na Polesiu miały jedną lub dwie izby - jeżeli byli to średniozamożni ludzie
Domy Poleszuków zbudowane były głównie z grubych i nieotynkowanych belek. Zwykle budynki miały jedno lub maksymalnie dwa małe okienka. Rzadko gospodarzy było stać na to, by ozdobić swoje domy okiennicami czy gankiem. Niektóre domy były budowane na słupkach - dzięki temu w momencie, gdy dochodziło do wylania rzeki, domy nie były zalewane. Na podobnych słupkach ustawiano także kopce siana.
Fragment zabudowań wiejskich na Polesiu, 1936 rok.fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Najważniejszą część domu stanowiły piece, które służyły nie tylko do ogrzania domu, ale też do przygotowywania potraw. Wokół pieca - a często również na nim - mieściły się łóżka. W takich domach mieszkały wielopokoleniowe rodziny. Często w jednej izbie, czyli pokoju, mieszkało aż 10 osób. W większości przypadków piece nie miały kominów, a dym osadzał się na strychu.
Poleskie typy ludowe, 1935 rok.fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
W środku znajdowało się kilka mebli - przede wszystkim ławy do siedzenia (a wieczorem też spania), stół i szafka na przybory kuchenne. Ubrania trzymano w skrzyniach (te odświętne, ludowe) lub wieszano pod sufitem (te codzienne). Domy oświetlane były kagankiem tłuszczowym lub na naftę - nie robiono tego jednak zbyt często. Gdy zapadał zmrok, ludzie po prostu kładli się spać i wstawali wraz ze wschodem słońca. kilka Poleszuków posiadało w domach sień czy spiżarnię, w której mogli trzymać żywność. W mrozy w jednej izbie z ludźmi przebywały np. kury, by nie zamarzły z zimna na zewnątrz lub w nieogrzewanych oborach.
Fragment zabudowań wiejskich z widoczną studnią, 1936 rok.fot. Narodowe Archiwum Cyforwe
Bogatsze rodziny dysponowały jednak stodołą lub oborą. Najczęściej budynki takie pełniły kilka funkcji - np. obory, chlewni i stajni. Domy bardziej zamożnych mieszkańców Polesia posiadały natomiast większe okna i poza wspólną izbą także jedną, małą sypialnię. Czym wyróżniało się bogactwo? Było ono mierzone przede wszystkim liczbą posiadanych krów, świń czy kur.
Polesie, zdjęcie wykonano w latach 1910 - 1939.fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Tak wyglądała jednak rzeczywistość tych średniozamożnych chłopów. Bo aż 80 proc. mieszkańców Polesia żyło w skrajnej nędzy. Jak wyglądały ich domy? Najprostszą i najstarszą budowlą, uznawaną za prasłowiańską, był kureń. Dom składał się z czterech pochyłych ścian, będących jednocześnie dachem, opartych wprost na ziemi. Inne domy, odpowiadające wyglądem stodołom, nazywane były humnem poleskim. Dachy tych domów złożone były z wiązanek trzciny oparty na czterech, grubych belkach (stwołkach) wkopanych w ziemię. Podłoga lepiona i ubijana była z gliny. Zdjęć takich zabudowań jest jednak bardzo kilka - mało komu udawało się bowiem dotrzeć do tych najbardziej odciętych wsi.
Trzej mężczyźni przed wejściem do prowizorycznej chaty (ziemianki) na Polesiu, 1935-1936 rok.fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Trochę lepiej przedstawiała się sytuacja we wsi Seredy, która miała być "wizytówką" Polesia dla przyjezdnych. Władze II Rzeczpospolitej inwestowały tam najwięcej środków w budowę domów, dróg, osuszanie bagien i nawożenie ziemi. Tylko do tej wsi trafiało więcej nawozu niż dla całego Polesia.
Dzwonnica drewniana we wsi Seredy na Polesiu, 1931 rok.fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe.
Mieszkańcy Polesia nauczyli się być samowystarczalni
Poleszucy narzędzia i ubrania wytwarzali sami. Bardzo charakterystyczne dla tego regionu było też obuwie, które opisał Ryszard Kapuściński: "Te łapcie nazywały się postoły i były robione z wierzbowego łyka. Wszyscy na wsi takie mieli. Chodziło się albo na bosaka, albo w postołach, albo w wysokich butach, jak się było bardzo bogatym. Postoły były szalenie praktyczne, bo kiedy były mokre, robiły się mięciutkie. W zimie, jak się nie miało butów, to się nie wychodziło na dwór".
Wyrób postołów na Polesiu.fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
"Rdzenni" mieszkańcy stanowili społeczeństwo patriarchalne z wyraźnym podziałem obowiązków na damskie i męskie. Mężczyźni zajmowali się koszeniem łąk, ale większość czasu spędzali na łowieniu ryb lub polowaniu. Cięższe prace rolnicze, jak tłuczenie kaszy i mielenie zboża, należały do kobiet. Poza tym panie tradycyjnie musiały szyć ubrania, prać, gotować, wychowywać dzieci czy zbierać zioła, które służyły im do leczenia. Na poniższym zdjęciu widać izbę poleskiej rodziny, która ubrała się w regionalne, odświętne stroje - warto zaznaczyć, iż zrobiono to na potrzeby zdjęcia. Na co dzień mieszkańcy Polesia zakładali inne ubrania - najczęściej wielokrotnie cerowane koszule, spodnie i spódnice.
Rodzina poleska w strojach regionalnych w izbie, 1933 rok.fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Rolnicze metody rodem ze średniowiecza dobrze sprawdzały się w surowym terenie
Poleskie rolnictwo opierało się na tradycyjnej gospodarce, która w niemal niezmienionej formie kultywowana była na tych terenach od średniowiecza. Siano schło na stogach wznoszonych na palach i można było je zwieźć z pola dopiero gdy zastały przymrozki - bagno wówczas zamarzało tak, iż na pole mógł wjechać wóz.
Stogi siana na poleskiej wsi.fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Podstawą ich rolnictwa było też hodowanie bydła, które pasło się na bagiennych łąkach. Dzięki nim był też nawóz, który można było wykorzystywać do naważenia bardzo jałowej ziemi. To pozwalało niektórym na uprawę ziemniaków, owsa czy żyta. Nie były to jednak duże ilości.
Służbowa podwoda ciągnięta przez woły na Polesiu, 1932 rok.fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Mieszkańcy Polesia zarabiali też na sprzedaży bydła. W tym celu musieli jednak zajść aż do Warszawy, gdzie ich krowy były mniej umięśnione niż z innych regionów kraju. Nie dostawali za nich dużych pieniędzy, ale dzięki temu mogli kupić potrzebne im narzędzia.
Połów piskorzy w przeręblu w bagnie na Polesiu.fot. NAC/Zofia Chomętowska
Polesie wpadło w polityczne bagno. Sowieci uważali, iż II Rzeczpospolita nie radzi sobie z tym terenem
Problem z podmokłymi terenami Polesia związany był z rzeką Prypeć, która nie była zbyt głęboka. Z tego powodu podczas roztopów lub większych opadów dochodziło do wylania rzeki z koryta na pobliskie tereny. Podmokły teren nie był jednak w stanie przyjąć kolejnej wody, dlatego rozlewiska potrafiły się utrzymywać przez dłuższy czas. Nie oznacza jednak, iż dzięki wodzie były to tereny żyzne. W wielu miejscach ziemia była zbyt kwaśna, by wydać duże plony.
Rolnicy z Polesia podczas spławu siana przez rzekę Turię, 1936 rok.fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Generałowie, politycy i naukowcy chcieli osiedlić na Polesiu setki tysięcy o ile nie miliony kolejnych rolników. Inspirację i wiedzę dotyczącą osuszania podmokłych terenów czerpali z Holandii, Niemiec i Skandynawii. Ich plan nie polegał jednak z dobroduszności - na Polesiu chcieli bowiem umieścić "zbędnych ludzi", a ich hasłem była "ziemia bez ludzi dla ludzi bez ziemi".
Mężczyzna i chłopiec z powiatu pińskiego na Polesiu, 1925 rok.fot. NAC
Polesie nie było jednak ziemią bez ludzi. Poleszucy - prosta, niepiśmienna, prawie dzika społeczność, o której w oficjalnych dokumentach pisano jako o "ludności pozbawionej kultury", była idealnie przygotowana do życia w trudnym terenie. Przybyli na Polesie rolnicy z Wielkopolski natomiast bardzo gwałtownie stąd wyjeżdżali, nie dając sobie rady w takich warunkach.
Kobiety z powiatu kobryńskiego na Polesiu, 1925 rok.fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Mieszkańcy Polesia uważani byli za ludzi nieinteligentnych, ponieważ nie potrafili ujarzmić natury, tylko się jej "poddali". To, według polityków, dawało im prawo do decydowaniu o tych terenach. Dla Sowietów z kolei Polesie było "dowodem" na to, iż władze II Rzeczpospolitej są niegospodarne i nie potrafią "zanieść cywilizacji" na te tereny.
Przedszkole Związku Pracy Obywatelskiej Kobiet w Soszycznie na Polesiu, 1928-1939.fot. Narodowe Archiwum Cyforwe
Jak podaje "Krytyka Polityczna", po II wojnie światowej Sowieci zaczęli intensywnie osuszać tereny Polesia. Robili to nie zważając na specyfikę gruntu i gleb, co skutkowało przesuszeniem i pożarami torfowisk. Dopiero w latach 80. uznano, iż osuszanie bagna było błędem i podjęto próby przywrócenia tych terenów do ich naturalnego stanu. W latach 90. na terenie Białorusi założono rezerwat Błota Olmańskie.
Flisacy z Polesia przy spławianiu drzewa na rzece Prypeć, 1937 rok.fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe