Inspiracją do napisania dzisiejszego posta był odcinek Wojciecha Cejrowskiego, pt. "Po mojemu", w którym to autor porusza kwestie mody damskiej, tłumacząc w swój charakterystyczny, łopatologiczny, szczery i zabawny sposób różnice między kobietą a mężczyzną i co za tym idzie, różnice w ubiorze oraz tym, jak mężczyźni postrzegają kobiecy strój. Tutaj można zobaczyć wycinek z programu Cejrowskiego Cała Prawda (od 3:17)
Cejrowski widzi to prosto, jak stereotypowy mężczyzna i sięga do antropologii, by uzmysłowić, iż facet kieruje się w swej ocenie naturalnymi kształtami kobiety i ma za wzór pierwotny kanon piękna, dlatego lubi widzieć wyraźną różnicę pomiędzy biodrami a talią. Słusznym sposobem na zaznaczenie talii i podkreślenie bioder jest, według Cejrowskiego (trafne spostrzeżenie) noszenie sukienki. Cejrowski nie rozwinął tematu wyczerpująco, ale skłonił do dalszych refleksji o tym, jak mężczyźni widzą kobiecy ubiór.
Sukienka czy spódnica?
Większość mężczyzn nie radzi sobie z tymi dwoma pojęciami, myląc nazwy, albo zupełnie wyrzucając ze słownika jeden z nich, nie widząc różnicy w pojęciach "spódniczka" i "sukienka", zastępując jedno, drugim. Panów na edukację ze spódniczek zapraszam na wpis, gdzie wyróżniłam rodzaje spódnic. Po przeczytaniu gwarantuję, iż już każdy zrozumie różnicę między sukienką a spódnicą.
Fason, kolor, wzór, styl
Przeciętnego mężczyzny nie zadowoli (na szczęście!) kobieta ubrana w krótką, tuż za pupę, spódniczkę/sukienkę, do tego wydekoltowaną i prześwitującą. Z pewnością faceci na ulicy oglądają się za dziewczynami ubranymi nie wyzywająco, ale kobieco i ze smakiem. Dlatego lubią dziewczęce, kwiatowe wzory, jasne kolory i rozkloszowane sukienki/spódniczki z koniecznie podkreśloną talią.
Ubieramy się dla siebie, czy dla facetów?
O ile udajemy czasami, iż zdanie mężczyzny w kwestii ubioru się dla nas nie liczy, bo nosimy to, w czym nam po prostu wygodnie, to i tak są takie okazje i dni, kiedy chcemy podobać się swojemu mężczyźnie. Nie bez powodu lubimy czasami wybrać się z nim do sklepu i zobaczyć, co mu się w damskiej modzie podoba i w czym on nas widzi.
Fakt, iż lubię kwieciste, rozkloszowane sukienki niesamowicie ułatwia sprawę. Pewnie, gdybym się w nich męczyła i czuła nieswojo, rzuciłabym je w cholerę :D Podobnie jak szpilki, w których nie zamierzam chodzić na co dzień, próbując później zniwelować bolące pęcherze i obtarte pięty. Mam wrażenie, iż w szpilkach zanadto rzucam się w oczy (a jeżeli czujemy się w czymś źle, to jest to wyczuwalne dla innych), a ponadto gwałtownie chodzę, co szpilki niewątpliwie uniemożliwiają. Tutaj docieramy do zagadnienia wygody w modzie, której mężczyźni często nie rozumieją.
Co to jest ta wygoda?
Według mnie wygoda wysuwa się w stroju na pierwsze miejsce. Wygoda i komfort. Co dla wszystkich na pewno rozumiane jest w inny sposób. Bo nie trzeba stereotypowo, jak Pan Cejrowski i grono mężczyzn, interpretować wygody jako synonimu dresu, czy sukienki na kształt koca, zakrywającej całkowicie kobiece wdzięki. Wygoda to jest to, w czym czujesz się komfortowo - najpierw psychicznie, a zaraz potem fizycznie. Bo przecież są kobiety, które psychicznie super czują się w szpilkach na co dzień, a fakt, iż one uciskają czy obcierają nie przeszkadza im tak bardzo, bo aspekt psychiczny oddziałuje silniej i jest ważniejszy. I jeżeli ma to kobiecie pomóc w zdobyciu wymarzonej pracy, to ok, bo zdejmując szpilki nie miałaby tej pewności siebie. I na odwrót, kobietę czującą się najlepiej w płaskich butach uratować mogą tylko...płaskie buty. Dlatego myślę, iż wygoda dla wszystkich rozumiana jest w inny sposób, stereotypowy obraz wygody to często dres, ale wygoda to tak naprawdę komfort psychiczny i fizyczny. Można porównać to z zimną nocą, gdy naciągamy na siebie kołdrę, bo jest nam wtedy ciepło i możemy spać spokojnie. A panowie niech wyobrażą sobie koszulę z długim rękawem w upalny dzień, czy mają panowie ochotę pozbyć się już tej koszuli i ubrać bawełniany t-shirt?
A może nie ubieramy się dla siebie, czy mężczyzn, może ubieramy się dla innych kobiet, albo dla wrogów?
Zwracamy uwagę na swój ubiór, bo żyjemy w społeczeństwie, gdzie obowiązują zasady, kanony i uwikłani jesteśmy w systemy dlatego musimy, albo często po prostu chcemy być akceptowani. Akceptacja też nie polega na szukaniu jej na siłę tam, gdzie jej i tak nie znajdujemy, ale na znalezieniu jej w gronie, które szczerze i w pełni nas akceptuje. Dlatego też mało kto myśli o ludziach, których opinia go nie interesuje. Różne są motywacje poszczególnych naszych strojów, ale widać, iż każde z nich głęboko zakorzenione jest w psychologii. Strojem często manifestujemy, nasz styl, dzisiejsze samopoczucie, nasze poglądy i wartości. Strojem możemy kogoś stłamsić, próbować pokazywać wyższość nad kimś. Słowa Chanel: "Zawsze ubieraj się tak, jakbyś miała spotkać swojego największego wroga" kojarzą się ze szkolnymi czasami, kiedy to jedna dziewczyna starała się prześcignąć drugą traktując szkolny korytarz jako wybieg mody. Więc dosłownie można zinterpretować cytat Coco w ten sposób - ubierz się tak, aby ktoś ci zazdrościł, ale chwilka, nie ktoś tam, tylko ta konkretna osoba. Może ta, której nie lubisz, która ci w czymś zawiniła. Te słowa Chanel traktują o ubieraniu się po to, żeby utrzeć komuś nosa, albo przynajmniej tak, żeby oko zbielało potencjalnemu wrogowi. Czyli jak interpretować niedosłownie myśl kreatorki? Być może Coco miała na myśli, żeby zawsze przyłożyć się na 100 procent do stroju
Mężczyzna na zgubę mężczyzn
Pierwszym kreatorem odciągającym uwagę od talii i bioder był Paul Poiret, a więc mężczyzna. Zafascynowały go kobiece ramiona i tym samym zrobił unik i wyzwolił kobiety z trwającego kilka wieków gorsetowego ucisku. Swoim krawiectwem Paul zafascynował z kolei panie, które po latach niewoli w końcu swobodnie poczuły się w noszonym ubraniu. Innemu mężczyźnie zawdzięczamy kobiecy smoking, konkretnie Yvies Saint Laurentowi, ale, nie on był tak naprawdę pionierem w stworzeniu dwuczęściowego stroju dla pań, wywodzącego się z męskiej szafy. Smoking i garnitur bowiem zawłaszczyła sobie wcześniej kobieta - Marlene Dietrich, która jak sama mówiła, nosi męskie ubrania, bo czuje, iż w nich nie musi podążać za stale zmieniającą się modą.
Każdy z nas ma trochę inne doświadczenia w kwestii postrzegania kobiecej mody przez mężczyzn. Słucham badawczo Waszych opinii w tym temacie :)