Stylowe wnętrze, a w nim kuchnia polska i żydowska w nowej odsłonie. Tu zjecie czerninę, gicz jagnięcą i czulent.
Rynek Manufaktury, a na nim restauracja U Kalmana, która zajęła miejsce Anatewki. Kuchnia polska i żydowska – powiecie, iż brzmi znajomo. Tak, ale nowe miejsce prezentuje nam się w innej odsłonie, ze zmianami zarówno w karcie, jak i wystroju.


Kalman, ojciec Poznańskiego
Kalman – na terenie dawnego kompleksu Poznańskiego nazwa nie jest przypadkowa. Tak nazywał się ojciec Izraela, który jako pierwszy z rodu otrzymał nazwisko Poznański. Od wejścia przenosimy się do nieco innego świata, może to bogaty mieszczański dom przedwojennej Łodzi? Jest zabytkowy kredens, manualnie kute balustrady schodów, ścianę zdobi wielki portret Izraela Poznańskiego.


Co się zmieniło? Sporo. Najważniejsze, iż główna sala została otwarta zyskując więcej przestrzeni. Dzięki niej i prostokątnym stolikom można tu zorganizować kameralne przyjęcie (na dole do 35 osób, na górze choćby dla 40). Jest mniej zobowiązująco, ale oczywiście restauracja jest przygotowana również na eleganckie przyjęcia.


Kuchnia polsko-żydowska
W menu sporo premierowych pozycji lub dań zaprezentowanych w nowej odsłonie. Talerze świetnie się prezentowały i od razu mogę zdradzić, iż wszystko bardzo dobrze smakowało. Kartę otwiera mocny dział przystawek. Kusił tatar z tartym żółtkiem i własnej produkcji majonezem, ale w pierwszej kolejności chciałam spróbować dań kojarzących się z kuchnią żydowską. Delikatności matiasów fanom śledzi nie muszę reklamować – do wyboru w oleju (34 zł) lub w sosie tatarskim (36 zł). Następnie subtelne pate z gęsi na domowej chałce (45 zł), którą dostaniecie również jako czekadełko. Chutney jabłkowy dał świetny balans dla pate, w daniu z kaszanką efekt ten uzyskano zaś dzięki koziemu serowi i konfiturze z cebuli (35 zł).


Gicz, kaczka i czulent
Pytacie, gdzie w Łodzi zjeść czerninę (32 zł) – jest w stałym menu U Kalmana. Do tego rosół z kołdunami, szabasowa grochówka i zalewajka z chrzanowym puree (31 zł). Ta jest wersją pomiędzy delikatną, zabieloną zupą, a mocną wersją zbliżoną do żurku, więc powinna zadowolić każdego. Kaczka podawana jest tu na różowo (67 zł), w czulencie czuć uczciwe kawałki mięsa. W menu również gicz cielęca, poliki wołowe, smażony schab z kością, stek z polędwicy wołowej czy bastowany filet z sandacza.


Dla dzieci devolay z indyka
Jeżeli szukacie lżejszych pozycji, w karcie znalazło się kilka dań inspirowanych bliskowschodnią kuchnią żydów sefardyjskich. Nie zapomniano także o dzieciach. Dla nich U Kalmana przygotowała devolaya z indyka, pierś indyka i rosół z lanymi kluseczkami. A po tym wszystkim koniecznie weźcie sernik chałwowy! Kojarzy się mega słodko? Nic podobnego – słodycz jest wyważona, a sezamowe nuty chałwy dobrze wyczuwalne (czy jest tam dodatkowo tahina? Nie wiem, pewnie szef kuchni nie zdradzi, jak uzyskał końcowy smak ciasta).


Koszerne alkohole i autorskie koktajle
Nic nie napisałam o obsłudze, a należy jej się duża pochwała. To profesjonaliści, dzięki którym będziecie tu naprawdę dobrze zaopiekowani, również w temacie imprez okolicznościowych. Oni także skomponowali ciekawą kartę napojów, w której znalazło się miejsce dla win z całego świata, koszernych alkoholi i koktajli z ich użyciem.
Restauracja U Kalmana jest czynna codziennie od 11.00, w tygodniu pracuje do 22.00, w piątki i soboty do 23.00, w niedziele do 21.00.