Tylko nie wsadź nochala w żrące opary, czyli savoir-vivre postępowania w laboratorium

nieustanne-wedrowanie.pl 2 tygodni temu

To było jedno z tych miejsc, do których grzechem byłoby nie zajrzeć, skoro już leżały na trasie. Nieużywane od lat, zakurzone laboratorium. Wciąż pełne odczynników i szkła. Dla mnie, jako dla inżyniera, takie odwiedziny to szczególna frajda i okazja do powspominania studiów. To także adekwatny moment, aby podzielić się kilkoma wskazówkami co do bezpieczeństwa podczas przebywania na terenie labu. O samym miejscu nie ma co pisać: kilka pustych, zarośniętych już hal, w których można na chwilę poczuć się jak w „The Last of Us”, a w pobliżu rzeczone już laboratorium przyzakładowe.

Zagrożenie oczywiste, choć nie zawsze widzialne

Pierwszym problemem, który może znacząco przyczynić się do powstania ubytku na Waszym zdrowiu, są substancje chemiczne pozostałe po dawnych pracach. W starych laboratoriach potrafią przetrwać nieszczelne pojemniki z kwasami, zasadami czy rozpuszczalnikami, o nieznanym już składzie i adekwatnościach. Etykieta etykietą (o ile wciąż istnieje i jest czytelna), ale czas i potencjalne działania podjęte przez osoby trzecie robią swoje. Na powierzchniach zalegają pyły i osady, które mogą działać toksycznie lub rakotwórczo. Najbardziej kłopotliwe są opary, często bezbarwne i bezwonne, a mimo to zdolne wywołać oparzenia dróg oddechowych lub ostre zatrucia. Nie da się ich ocenić „na oko”, co powinno zniechęcać do jakiegokolwiek zbliżania się do wnętrza. Bezwzględnie nie wolno niczego spożywać, wąchać ani dotykać gołymi rękami. Chemicy do oceny zapachu oceniają zabezpieczonej dłoni, którą delikatnie zgarniają niewielką ilość oparów w okolice nosa.

Nie można też wykluczyć pozostałości biologicznych. jeżeli obiekt służył kiedyś do badań mikrobiologicznych, mogły tam zostać stare kultury bakterii lub materiały laboratoryjne, których stan po latach jest trudny do przewidzenia. Część mikroorganizmów naturalnie traci żywotność, ale brak pewności sprawia, iż każda potencjalnie skażona powierzchnia jest ryzykiem samym w sobie. Niektóre pożywki dla bakterii wykazują silne działanie rakotwórcze i powinny przechodzić wyłącznie przez ręce wykwalifikowanego personelu, przy czym z obcowania z nimi wyłączone są całe grupy pracowników, najczęściej kobiety zdolne do zajścia w ciążę. Nie dotykaj takich pozostałości, choćby kosztem niewykonania sobie pamiątkowego zdjęcia a’la Ripley z „Obcego”. Bo poniekąd możesz skończyć ze swoim ksenomorfem.

Opuszczone miejsca mają w sobie coś fascynującego, ale trzeba zachować zdrowy rozsądek

Nie tylko mikro czy nano wrogowie

Do tego dochodzi zwykła degradacja budynku. Konstrukcja nieużywanych obiektów niszczeje szybko: stropy tracą nośność, schody się kruszą, a ściany pękają po latach zawilgocenia. Wystające, skorodowane elementy metalowe czy uszkodzona elektryka tworzą środowisko, w którym jeden źle postawiony krok wystarczy, by doznać ciężkiego urazu. W halach powiązanych z laboratorium można też trafić na stare butle gazowe, reaktory ciśnieniowe czy zbiorniki próżniowe, które po dekadach nieużywania bywają nadmiernie osłabione i wrażliwe na najmniejsze naruszenie.

Nie wolno zapominać o samych materiałach budowlanych. W wielu starszych obiektach stosowano azbest, farby ołowiowe i różne izolacje wypełnione włóknami lub chemikaliami. Każde wzruszenie konstrukcji uwalnia pył, którego nie powinno się wdychać choćby w minimalnej ilości. To ryzyko zwiększa się zwłaszcza w miejscach, gdzie dach lub ściany są już częściowo naruszone. Sytuacji nie poprawia fakt, iż nie wiemy, co tak naprawdę znajduje się w powietrzu. Poszczególne składniki pyłu mogą wchodzić w reakcje chemiczne z substancjami ulatniającymi się z nieszczelnych pojemników.

W takich przestrzeniach zagrożeniem jest również samo otoczenie. Wycieki chemikaliów mogą przenikać do gleby i wód gruntowych, tworząc w praktyce obszary obumarłej roślinności lub strefy, które zwierzęta omijają szerokim łukiem. Już pobieżna obserwacja zacieków na murach czy nietypowych przebarwień wokół fundamentów może sugerować, iż środowisko wokół budynku uległo skażeniu.

Czy na sali jest Tommy Lee Jones?

Warto pamiętać także o aspekcie prawnym. Większość podobnych obiektów, choćby jeżeli wygląda na porzucone, ma właściciela i jest objęta ochroną – choćby monitoringiem lub formalnym zakazem wstępu. Przebywanie na takim terenie może więc wiązać się nie tylko z ryzykiem zdrowotnym, ale także z odpowiedzialnością karną lub cywilną. Zdarza się także, iż właściciel obiektu w pozornie opuszczonej części robi sobie składzik, do czego ma pełne prawo – chyba, iż w sposób niewłaściwy składuje tam odpady, które powinny były trafić do utylizacji.

Dla takich widoków warto robić ćwiczenia cardio i zwinnościowe

Czy raz utracona nadzieja przekreśla przyszłość?

W jaki sposób wygląda przywracanie takich przestrzeni do funkcjonalności? Profesjonalne zespoły zajmujące się dekontaminacją tego rodzaju obiektów postępują według ściśle określonych procedur. Zaczynają od identyfikacji zagrożeń, poboru próbek i inwentaryzacji sprzętu. Dopiero potem zabezpieczają teren, neutralizują chemikalia, demontują instalacje i oczyszczają środowisko. To proces wieloetapowy, wymagający odpowiedniego sprzętu ochronnego i wiedzy technicznej. Sama ta złożoność pokazuje, jak niebezpiecznym miejscem może być z pozoru zwykły, zapomniany budynek.

Wnioski nasuwają się same. Opuszczone laboratoria poprzemysłowe są przestrzeniami, które należy traktować z bezwzględnym respektem. To interesujący relikt dawnych technologii, ale jednocześnie obszar pełen trudnych do przewidzenia zagrożeń chemicznych, biologicznych, konstrukcyjnych i środowiskowych. Fascynacja historią techniki nie powinna prowadzić do ryzyka, którego skutki mogą być nieodwracalne. Tym gorzej, jeżeli motywacją do podjęcia tego ryzyka jest chęć strzelenia sobie fajnej fotki.

Garść nerdowskich informacji

Na koniec – oto charakterystyka, lista zastosowań i zagrożeń kilku związków chemicznych, które znalazłam w opuszczonym laboratorium ze zdjęć. Informacje odwzorowują obecny stan wiedzy naukowej, w tym medycznej. Zagrożenia wypunktowałam zgodnie z literaturą chemiczną, toksykologiczną i kartami charakterystyki (SDS).

Oranż metylowy. Barwnik azowy stosowany jako wskaźnik pH. Związek aromatyczny, słabo rozpuszczalny w wodzie, dobrze w alkoholach. Klasyczny wskaźnik do miareczkowania kwasów w analizie chemicznej. Nie jest dopuszczony w żywności ani kosmetykach. Oranż metylowy wykorzystuje się wyłącznie w laboratoriach, analityce oraz w edukacji. W kwestiach toksykologii:

• Drogi narażenia: skóra, oczy, inhalacja pyłu, połknięcie.

• Działanie ostre: kontakt ze skórą – lekkie do umiarkowanego podrażnienia; przy dłuższej ekspozycji ryzyko odbarwienia i wysuszenia; oczy – zaczerwienienie, łzawienie, pieczenie; inhalacja – podrażnienie błon śluzowych górnych dróg oddechowych, kaszel; połknięcie – nudności, bóle brzucha, możliwe zaburzenia układu pokarmowego.

• Działanie przewlekłe. Substancje z grupy barwników azowych są podejrzewane o działanie mutagenne i potencjalnie karcynogenne, zwłaszcza po redukcji ich cząsteczki do amin aromatycznych w środowisku beztlenowym. Wskazane jest zachowanie ostrożności.

• Dane LD50 (szacunkowe): wartości różnią się między źródłami; typowo dla barwników azowych LD50 dla szczura drogą doustną mieści się w zakresie > 1000 mg/kg, co oznacza umiarkowaną toksyczność.

Węglan wapnia (PCC) strącony to syntetyczna postać CaCO₃ o dużej czystości i drobnym rozdrobnieniu. Biały, stabilny, obojętny chemicznie. Jest praktycznie nietoksyczny. Długotrwałe i intensywne wdychanie drobnego pyłu może prowadzić do objawów nieswoistych w postaci przewlekłego kaszlu i podrażnienia dróg oddechowych. Brak danych o działaniu mutagennym, rakotwórczym lub fetotoksycznym. PCC stosuje się w produkcji żywności pod nazwą E170 (barwnik, wypełniacz, źródło wapnia), jak i w produkcji kosmetyków (pastylki do zębów, pudry, produkty matujące).

• Drogi narażenia: inhalacja pyłu, kontakt ze skórą/oczami, połknięcie.

• Działanie ostre: inhalacja – podrażnienie nosa, kichanie, kaszel; duże narażenie może wywołać mechaniczne drażnienie płuc (bez reakcji chemicznej); skóra/oczy – łagodne podrażnienia mechaniczne; połknięcie – zwykle bez skutków ubocznych, duże dawki mogą powodować dyskomfort żołądkowy.

• LD50: dla CaCO₃ jest bardzo wysokie (praktycznie nieszkodliwy); często podawane jako > 10 000 mg/kg.

Butanon (MEK – metyl etylo keton) to lotny keton o silnym zapachu, znany rozpuszczalnik przemysłowy. Bardzo łatwopalny, niskotemperaturowy, dobrze mieszalny z wieloma rozpuszczalnikami i żywicami. Nie stosuje się go w żywności ani kosmetyce. Używany jest w produkcji farb, lakierów, klejów, polimerów, środków czyszczących i w druku fleksograficznym. Głównym zagrożeniem przy pracy z tą substancją są toksyczne opary.

• Drogi narażenia: inhalacja (kluczowa), kontakt ze skórą i oczami, połknięcie.

• Działanie ostre: inhalacja – szybkie wchłanianie; podrażnienie oczu, nosa i gardła; bóle głowy, zawroty głowy, zmęczenie, senność; wysokie stężenia mogą prowadzić do zaburzeń równowagi, dezorientacji i objawów narkotycznych; skóra: wysuszenie, odtłuszczenie, zaczerwienienie; oczy: silne pieczenie i łzawienie; połknięcie: podrażnienie przewodu pokarmowego, ryzyko aspiracji do płuc (bardzo niebezpieczne).

• Działanie przewlekłe: możliwe objawy neuropatii obwodowej przy długoletniej ekspozycji; MEK nasila neurotoksyczne działanie niektórych rozpuszczalników, np. n-heksanu (synergizm toksyczny); długotrwały kontakt ze skórą – przewlekłe zapalenia i suchość skóry.

• LD50 doustne (szczur): ok. 2 700 – 3 500 mg/kg – umiarkowana toksyczność.

Błękit bromotymolowy to barwnik/wskaźnik pH stosowany w chemii i biologii. Jest to wiązek organiczny z grupy sulfonowanych barwników trifenylometanowych. Nie jest wykorzystywany w produkcji kosmetyków ani żywności. Stosuje się go w w laboratoriach i w niektórych testach medycznych (np. testy oddechowe CO₂).

• Drogi narażenia: skóra, oczy, inhalacja pyłu lub mgły, połknięcie.

• Działanie ostre: skóra/oczy – łagodne do umiarkowanego podrażnienia, zaczerwienienie, swędzenie; inhalacja – możliwe podrażnienie górnych dróg oddechowych; połknięcie – niska toksyczność, możliwe nudności i podrażnienie żołądkowe.

• Działanie przewlekłe: brak dowodów na mutagenność lub rakotwórczość; bardzo mało danych o toksyczności chronicznej, ale większość źródeł klasyfikuje go jako związek o niskim ryzyku.

• LD50 doustne (szczur): ok. > 5 000 mg/kg, co wskazuje niską toksyczność.

Sama wchodzę czasem w takie miejsca, ale zawsze jestem ostrożna…

…bo samo wykształcenie kierunkowe mnie nie uchroni, a doświadczenia nigdy dosyć!
Idź do oryginalnego materiału