Ty nie jesteś moją żoną: przecież nie byliśmy w Urzędzie Stanu Cywilnego, prawda?

twojacena.pl 1 miesiąc temu

Ty mi nie jesteś żoną: przecież nie byliśmy w urzędzie stanu cywilnego, prawda?
Jaka ja ci żona? Chodziliśmy do USC? Mamy pieczątki w dowodach? Pierścionek na palcu mi dałeś?

Ewa spuściła wzrok. Marzyła o tym od lat, ale życie płynęło bez formalności.

Nie! Nie! I jeszcze raz nie! warknął Krzysztof. Ty dla mnie nikim nie jesteś! Skąd ci przyszło do głowy, żeby nazywać się moją żoną?

Krzysiu, nie milcz, porozmawiaj ze mną! błagała, dotykając jego dłoni.

A ty masz jeszcze coś do dodania? odsunął się. I tak powiedziałaś za dużo!

Przecież nic nie powiedziałam szepnęła Ewa.

Zapamiętaj sobie: milczenie jest złotem! Zwłaszcza dla ciebie! demonstracyjnie odwrócił się do okna.

Przestań się obrażać, kochanie! przysunęła się bliżej.

Lepiej byś trzymała język za zębami! Krzysztof podniósł ręce. Skąd wy, kobiety, macie ten talent, żeby jednym zdaniem zrujnować wszystko? W szkole was uczą, jak doprowadzać faceta do zawału?

Ewa pomyślała, iż jest zły z powodu porannej kłótni: Krzysztof stłukł dwie filiżanki swoją i jej.

No jak można? gotowała się. Inni mają ręce, a ty masz łapy! Swoją rozbiłeś no cóż, ale po co brałeś moją? Specjalnie, żeby nie zostało mi nic ulubionego?

Zwykła domowa sprzeczka. Takie rzeczy powinno się przepuszczać mimo uszu. Ale Krzysztof, nadąsany, poszedł do pracy, a wróciwszy, cały wieczór zachowywał lodowate milczenie. Ignorował ją, nie przyszedł na kolację, choć wołała go trzy razy. Czas było się pogodzić.

No daj spokój, w sobotę kupimy nowe filiżanki w Smyku! A ręce no, poćwiczysz!

O jakich filiżankach mówisz?! Krzysztof błysnął oczami. Ty w ogóle zdajesz sobie sprawę, co narobiłaś swoim gadaniem?

Mogę przeprosić zawahała się Ewa. Nie gniewaj się!

Przeprosić? wybuchnął histerycznym śmiechem. Gdyby twoje słowa dało się wymazać przepraszam, byłbym teraz w siódmym niebie! A tak po prostu mnie dobiłaś!

Boże, co ja takiego powiedziałam? w końcu dotarło do niej, iż nie chodzi o naczynia.

A kto dziś oświadczył mojej szefowej, iż rozmawia z żoną Krzysztofa?! trząsł się ze złości.

Byłeś pod prysznicem, telefon dzwonił zaczęła gwałtownie mówić. Odebrałam, powiedziałam, żeby poczekała. Spytała, kim jestem. No to powiedziałam, iż żoną. A jak przekazałam słuchawkę już się rozłączyła. Co w tym złego?

Ty jeszcze pytasz?! Krzysztof zaczerwienił się, żyła na skroni mu pulsowała. Jaka ty mi żona? Byliśmy w USC? Mamy pieczątki? Dałeś mi pierścionek?

Ewa przełknęła ślinę. Marzyła o tym, ale

Nie! Nie! I nie! wrzeszczał. Ty jesteś nikim! Z jakiej racji nazywasz się moją żoną?

***

I długo ten cyrk ma potrwać? uśmiechnęła się Zofia Stanisławowa.

Mamo Ewa zmarszczyła brwi. Teraz inne czasy. Tobie oceniać? Po tatusiu sama z kim się tylko nie zadawałaś!

Nie kłam na matkę! kobieta zachowała uśmiech. W moim wieku plotki się nie przyklejają. A ty młoda pomyśl o przyszłości!

Mamo, pięćdziesiąt pięć to nie starość! Ciebie jeszcze może ktoś wziąć za mąż!

Jak się trafi porządny mężczyzna czemu nie? poprawiła siwe pasemka. Na razie obchodzę się substytutami.

No ty to masz pomysły! prychnęła Ewa.

Wtedy matka spoważniała:

Ewuniu, rozumiem: teraz wielu żyje na kocią łapę, dzieci rodzą. Ale prawnie to tylko konkubinat. Zero gwarancji!

jeżeli jest miłość, gwarancje nie są potrzebne.

Miłość minie zostanie pustka. A mąż z papierami choć alimenty, choć część majątku. A tak choćby przez sąd nic nie wywalczysz!

U nas z Krzysiem wszystko gra! Sześć lat razem. Po co nam pieczątka? Zarabiamy podobnie.

Nie przekonujesz! matka pogroziła palcem. choćby żartami go podprowadzaj! Mów mężuś, żartuj o żonusi. Niech się przyzwyczaja. Potem pod baldachim!

A jeżeli go wystraszę? Ewa pokręciła głową. Szczęście jest kruche nie kusić losu!

Twoje życie westchnęła Zofia Stanisławowa. Ale pamiętaj: odpowiedzialność to oznaka dojrzałości. A u was same półśrodki.

***

Rady matki utkwiły jej w głowie. Małżeństwo to polisa dla kobiety. Przyjaciółka Kinga też naciskała:

Wyobraź sobie: weźmiecie kredyt. Wpiszą na Krzysia. A jeżeli się rozstaniecie?

Jesteś pesymistką!

Powiedzmy, iż zechce komuś podarować mieszkanie. choćby pisnąć nie będziesz mogła! Sąd bez ślubu strata czasu i nerwów.

Paragony zbiorę, świadków znajdę!

Albo Kinga przebiegle się uśmiechnęła, po prostu go gdzieś zaprowadź.

Mama też radziła drażnić go mężusiem. Przyzwyczajać powoli.

No to działaj!

***

Ewa zaczęła nazywać Krzysztofa mężem przy każdej okazji. Na początku się śmiał, ale z czasem się przyzwyczaił. I ona uwierzyła w tę grę aż do dnia, gdy powiedziała jego szefowej to fatalne: To jego żona.

***

Przecież jesteśmy razem sześć lat! głos Ewy drżał. Myślałam, iż to rodzina. Dzieci, starość razem

To się zamknij! miotał się po pokoju. Po co lezłaś do Grażyny Januszowej? Teraz mnie zwalniają!

Ale zawsze mówię na ciebie mąż!

Różnica jest taka, iż przez ciebie skończyła mi się kariera! Krzysztof rzucił klucze na stół. Ja nie do USC ja z tobą choćby mieszkać nie będę! Pakuję się!

Serio? oniemiała. No powiedziałam, iż jestem żoną

Grażyna Januszowa trzymała mnie przez osobiste zainteresowanie! A teraz, skoro jestem żonaty stałaś się jej kości

Idź do oryginalnego materiału