Twórczyni w światłach reflektorów

newsempire24.com 1 tydzień temu

Alicja wsiadła do wagonu warszawskiego metra i z ulgą opadła na siedzenie. Po co adekwatnie założyła te buty na obcasie? No cóż, kobieta w każdym wieku powinna czuć się kobietą.

Przejrzała się w ciemnej szybie naprzeciw. Nieźle jeszcze trzyma formę. “Zwłaszcza gdy się wyśpisz, nałożysz tony makijażu i spojrzysz nie w lustro, a w brudną szybę” – skomentował wewnętrzny głos.

“Oczy jakieś smutne. Pewnie ze zmęczenia”. Odwróciła wzrok. “Trzeba by się jednak ubierać stosownie do wieku, chociaż zrezygnować z obcasów. Och, żeby już dotrzeć do domu, zrzucić te przeklęte buty i ciężkie futro. Po co ja się tak wystroiłam?”

Od dawna nikt jej nie pamiętał ani nie rozpoznawał na ulicy, ale nawyk wychodzenia “na ludzi” z pełnym makijażem pozostał. Nie żeby była sławna. Po kilku filmach czasem ktoś ją zauważał. A jakie miała powodzenie u mężczyzn! Żadnego wieczoru bez bukietu pod teatrem.

Wtedy nazywała się nie Alicja Nowak, ale Lila Dąbrowska. Brzmiało dostojnie! Dumna była, gdy widziała swoje nazwisko w czołówce, chociaż tylko dwóch filmów.

Jak tu duszno. Rozpięła guzik futra. Zdjęła apaszkę, potrząsnęła głową, by odpędzić zmęczenie. Włosy przerzedły się, ale dobra fryzura i farba dawały iluzję gęstości. Znów spojrzała przed siebie – ale zamiast własnego odbcia ujrzała młodego mężczyznę, który uśmiechał się w jej stronę.

Lila zareagowała natychmiast, jak zawsze na męską uwagę. Uniosła lekko brodę, uśmiechnęła się i od razu spojrzała w bok. No tak, zauważyła, doceniła zainteresowanie i… wystarczy.

“Trzeba było wziąć taksówkę. Kosztuje, ale gwałtownie i bez zmęczenia” – pomyślała. Trzeci mąż namawiał ją na prawo jazdy. Nigdy się nie odważyła. Bała się.

Edward, jej trzeci mąż, był najlepszym z dotychczasowych. Szkoda, iż tak wcześnie odszedł. Po nim postanowiła już nie wychodzić za mąż. Z resztą nikt nie proponował.

Ale w młodości była piękna, Boże drogi! Szczęśliwy nosek, pełne usta, gęste rzęsy. A oczy! Pełne życia, iskrzące się radością. Figura choćby teraz niczego sobie. “Dbała o siebie, nie rodziła. I teraz żyje sama, zapomniana” – zjadliwie skomentował wewnętrzny głos.

“Odejdź” – odparła leniwie, ale zaraz rozejrzała się. Ostatnio często mówiła do siebie. Nikt nie zwracał na nią uwagi. W wagonie było pusto. Ktoś drzemał, ktoś był pogrążony w myślach. Tylko ten mężczyzna naprzeciw wciąż na nią patrzył.

Żal, iż urodziła się za późno. Mogłaby zagrać w “Zimowym wieczorze” równie dobrze jak Bohdanowicz. Miała tylko ten piskliwy głos, ale to nie problem – zawsze mogłaby ktoś inny zaśpiewać, na przykład sama Bohdanowicz. Za to tańczyła świetnie.

Na planie pierwszego filmu, gdzie właśnie tańczyła, poznała pierwszego mLila westchnęła ciężko, patrząc na opuszczone mieszkanie – choćby pamiątkowy zegarek po Edwardzie zniknął, a wraz z nim ostatni ślad jej dawnego życia.

Idź do oryginalnego materiału