„Twój mąż przeciął hamulce! Nie odjeżdżaj!” — krzyknęła służąca……

newsempire24.com 3 dni temu

Nie ruszaj się! Twój mąż podciął hamulce! krzyknęła służąca do milionerki. Pamiętaj, by napisać, z jakiego kraju nas oglądasz.

Halina, kobieta o dostojnej postawie i twardym spojrzeniu, opuściła rezydencję z zaciętymi ustami po gwałtownej kłótni z mężem, Bogdanem. On, biznesmen równie wpływowy, co bezwzględny, od tygodni okazywał jej chłód i unikał rozmów. Tego dnia jednak przekroczyli granicę, po której nie było już powrotu. Halina, zmęczona ukrywanymi upokorzeniami i pogardą, jaką Bogdan obdarzał nie tylko ją, ale i służbę, postanowiła wyjechać do miasta bez słowa.

Nie wiedziała, iż ktoś w domu usłyszał coś przerażającego. Zofia, służąca pracująca dla rodziny od piętnastu lat, była kobietą dyskretną wiedziała wiele, ale mówiła mało, bo w domach bogaczy ściany mają uszy, a konsekwencje bywają okrutne. Tego ranka, sprzątając bibliotekę, słyszała jednak, jak Bogdan mówił przez telefon lodowatym tonem. Słowa wypadek i podciąć hamulce sprawiły, iż zastygła w miejscu.

Nie mogła uwierzyć własnym uszom. Myślała, iż to pomyłka, aż usłyszała wyraźnie: Dziś odbędzie swój ostatni przejazd. Serce zabiło jej mocniej. Wahała się między strachem a koniecznością działania. Gdyby oskarżyła go bez dowodów, straciłaby nie tylko pracę, ale może i życie. Bogdan miał wpływy, pieniądze i historię rozwiązywania problemów w wyjątkowo wygodny sposób. Gdy jednak zobaczyła Halinę sięgającą po kluczyki i kierującą się do bramy, zrozumiała, iż nie może milczeć.

Pobiegła za nią, wołając jej imię, ale hałas silnika i muzyka z radia zagłuszyły jej słowa. Halina odwróciła głowę, widząc Zofię biegnącą w panice z twarzą wykrzywioną strachem. Zatrzymała auto gwałtownie i opuściła szybę. Co się z tobą dzieje? Zwariowałaś? spytała z irytacją. Zofia, łapiąc powietrze, ledwo wydusiła: Nie ruszaj się. Wiem, co planuje. Twój mąż podciął hamulce.

Cisza, która zapadła, była cięższa niż jakiekolwiek wyjaśnienie.

Halina szeroko otworzyła oczy, próbując pojąć, co usłyszała. Spojrzała w stronę rezydencji. Na balkonie stał Bogdan, obserwując scenę z lekkim uśmiechem, który nie pasował do sytuacji. Zofio, jeżeli to jakiś żart, nie jest śmieszny odparła Halina, starając się zachować spokój, choć głos jej drżał. Zofia zaprzeczyła gwałtownie i dodała cicho: Słyszałam wszystko. Chce, byś zginęła, zanim dojedziesz do miasta. Mówił, iż wtedy wszystko przejdzie w jego ręce.

Krew w żyłach Haliny zlodowaciała.

Nie była naiwna. Widziała ambicje męża i jego talent do manipulacji. Nigdy jednak nie sądziła, iż posunie się tak daleko. Zofia próbowała otworzyć drzwi samochodu, by powstrzymać Halinę, ale ta, wciąż niewierząca, spojrzała na deskę rozdzielczą, jakby szukała tam dowodu sabotażu.

Portier, który obserwował wszystko z daleka, zaczął się ostrożnie zbliżać, ale Bogdan skinął ręką, nakazując mu się nie wtrącać. Ten cichy znak sprawił, iż Zofię przeszedł dreszcz. Halina zaś czuła się uwięziona między dwiema prawdami: wierzyć lojalnej służącej czy uznać to za intrygę?

To nie wszystko, Halino dodała Zofia. Nie działa sam. Na drodze czekają ludzie, którzy zadbają, byś choćby jeżeli przeżyjesz, nie dotarła do celu. Halina ścisnęła kierownicę, aż zbielały jej kostki. Spojrzała na bramę jak na pułapkę. Pierwszy raz od lat poczuła autentyczny strach o życie.

W oddali rozległ się warkot innego samochodu. Zofia cofnęła się o krok, ale jej oczy błagały: Nie ruszaj się.

Halina znów spojrzała na Bogdana. Jego uśmiech zniknął teraz patrzył na nią z zimnym ostrzeżeniem. W tej chwili zrozumiała, iż coś strasznego wisi w powietrzu, a błędny wybór może ją kosztować wszystko.

Gdy nieznajomy samochód zatrzymał się tuż za nią, Halina poczuła, jak przyspiesza jej puls. Wysiadł z niego mężczyzna w ciemnej kurtce, zasłaniającej twarz. Wszystko w porządku? zapytał sucho, jakby wydawał rozkaz. Zofia przysłoniła drzwi auta Haliny, ale jego spojrzenie zmusiło ją do ustąpienia.

Bogdan zszedł powoli po schodach, poprawiając mankiety, jakby przygotowywał się do starannie zaplanowanego ruchu.

Kochanie, co to za przedstawienie? Uwierysz w brednie zazdrosnej służącej? mówił łagodnie, ale każde słowo kapało niewidzialną trucizną.

Halina otworzyła usta, by odpowiedzieć, ale mężczyzna w kurtce sięgnął pod deskę rozdzielczą. Wykonane, jak pan żądał mruknął, nie widząc, iż Halina to słyszy.

Nie pozwól jej jechać! Ten samochód nie ma hamulców! krzyknęła Zofia, drżąc. Bogdan zwrócił się ku niej, twarz mu stwardniała. Jedno słowo więcej, a nie znajdziesz pracy choćby w najbiedniejszym domu w Polsce.

Halina poczuła, jak świat się rozpada. Każde spojrzenie męża potwierdzało słowa Zofii.

Wtem na dziedziniec wjechał policyjny sedan. Wysiadł z niego korpulentny mężczyzna w garniturze. Otrzymaliśmy anonimowe zgłoszenie o próbie zabójstwa oznajmił twardo.

Bogdan zesztywniał. Policjant zwrócił się do Haliny: Proszę wysiąść z pojazdu. Gdy to zrobiła, Zofia zawołała: Niech pan sprawdzi hamulce!

Mechanik z ekipy uniósł maskę. Celowe przecięcie. Brak płynu.

Halinę zalala fala mdłości i ulgi. Teraz były dowody.

Bogdan zachował pozory. To absurd! Ktokolwiek mógł to zrobić, by mnie oskarżyć.

Policjant uśmiechnął się zimno. Ciekawe, bo mój człowiek słyszał, jak twój znajomy mówił, iż wykonano to na twoje zlecenie.

Mężczyzna w kurtce próbował uciec, ale został obezwładniony.

Zofia wreszcie odetchnęła. Halina, z łamiącym się głosem, spojrzała Bogdanowi w oczy: Dałam ci życie, ufałam ci, a ty mi to

Idź do oryginalnego materiału