„Turyści”. Recenzja Skiby

angora24.pl 4 dni temu

Dziś prawie wszystkich stać na wyjazdy do modnych i popularnych kurortów w egzotycznych stronach świata. Tanie linie lotnicze i obfitość biur turystycznych, które prześcigają się w promocjach typu last minute, ułatwiają to zadanie. Ale pozostało coś, co pcha nas w objęcia biznesu turystycznego. To nie tylko ochota na wypoczynek i potrzeba resetu organizmu, to także ta przemożna chęć pokazania się innym w mediach społecznościowych jako zdobywca plaży czy egzotycznych miejsc z pięknymi widokami.

Chcemy być odkrywcami jak Vasco da Gama, Kolumb czy Magellan. Ci wielcy podróżnicy odkrywali nowe lądy. W epoce, gdy wszystko zostało odkryte, nam pozostało odkrywanie nowych hoteli, nowych promocji, nowych miejsc do zrobienia sweet foci.

Wrzesień to świetny czas, byśmy opaleni po wakacjach i wypoczęci po all inclusive w drogich hotelach z ironią przyjrzeli się całemu temu cyrkowemu zjawisku, jakim jest dzisiejsza masowa turystyka i my sami biorący ochoczo udział w tych wakacyjnych wyścigach. Niestety, spektakl „Turyści” Teatru Nowego nie daje nam na to szans.

Jest oczywiście w tym przydługim przedstawieniu kilka scen, które autentycznie bawią. Na przykład turystka, która idzie do świętego miejsca z uduchowioną misją „spotkania Pana” i oddaje się przygodnemu seksowi z udziałem kilku panów; matka, która na siłę ciągnie syna na wakacje, a on twierdzi, iż wszystko to ma w komputerze i nie chce niczego zwiedzać; egzotyczny tancerz, będący lokalną atrakcją, nagle okazuje się twardym biznesmenem i domaga się dopłaty do występu; turyści wykłócający się o coś, co było w ofercie, a w hotelu tego nie ma, mimo iż nie jest to im do niczego potrzebne.

Na brawa zasługuje także scena z nawiązaniem do słynnego filmu „Full Metal Jacket”, a Piotr Seweryński jako upiorny dowódca wypada w tej scenie wyśmienicie.

Współczesna masowa turystyka to prawdziwe zagrożenie dla przyrody i samych krajów, które z niej żyją. Turyści są na dobrej drodze, by zadeptać ostatnie piękne tereny ziemi. To wbrew pozorom istotne tematy, tymczasem spektakl wyśmiewa błahostki, jak moda na robienie selfie czy pospieszne zwiedzanie Luwru, ograniczone do stanięcia przed słynnym obrazem „Mona Lisa” Leonarda da Vinci.

Aktorka śpiewająca, iż „Mona Lisa” jej nie zachwyca, jest przez ciągłe powtarzanie refrenu tak irytująca, iż miałem wrażenie, iż w pewnym momencie sama publiczność wtargnie na scenę i oświadczy, iż ją niespecjalnie zachwyca ta krzykliwa deklaracja.

Piosenki w spektaklu „Turyści”, niestety, męczą, a samo przedstawienie okazało się trudno strawnym zakalcem. Żal tylko aktorów, którzy trudzą się w tej nieudanej zupie udającej wyrafinowane danie.

Idź do oryginalnego materiału