Oto cała prawda o twojej narzeczonej! sucho powiedział ojciec, podając synowi pendrive.
Wojciech raz po raz spoglądał na zegarek. Zarezerwował stolik w Białym Pałacu najdroższej restauracji w Krakowie. Zofia spóźniała się już dziesięć minut, a to zawsze psuło mu humor.
Punktualność była jedną z najważniejszych cech, jaką Wojciech cenił w ludziach.
Młody mężczyzna westchnął, po raz kolejny przeglądając menu, choć doskonale wiedział, co zamówi.
Zmęczenie i niedawna rozmowa z ojcem mąciły mu myśli. Gdy już zdecydował się zadzwonić do Zofii, drzwi restauracji otwarły się z rozmachem.
Kochany! Wybacz mi spóźnienie! dziewczyna podbiegła do stolika jak wiosenny wicher, w błękitnej sukience, która podkreślała jej smukłą sylwetkę.
Pochyliła się i lekko pocałowała Wojciecha. Pachniała wiosennymi kwiatami i czymś tak swojskim, iż cała jego irytacja natychmiast zniknęła.
Wiesz, iż nie lubię czekać próbował zachować surowy wyraz twarzy, ale usta same rozciągnęły się w uśmiechu. Nie dało się na nią złościć.
Ale ja Zofia błysnęła figlarnie oczami uwielbiam, gdy taki przystojny mężczyzna czeka na mnie w restauracji. Wyobraź sobie, utknęłam na światłach. Potem jakaś staruszka przechodziła przez ulicę tak wolno, iż prawie oszalałam!
Wojciech roześmiał się:
Znam cię pewnie pół godziny nakładałaś makijaż.
Co ty! udawała oburzenie. Tylko dwadzieścia pięć minut!
Nie mógł od niej oderwać wzroku. Kasztanowe włosy spływały miękkimi falami na ramiona, błękitne oczy lśniły, a dołki w policzkach czyniły jej uśmiech wyjątkowo uroczym.
Za każdym razem, gdy patrzył na ukochaną, nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Dwa lata temu się poznali, półtora byli razem, rok byli zaręczeni. A teraz
Za nasze spotkanie? Wojciech uniósł kieliszek szampana.
Za nas uśmiechnęła się Zofia. W jej oczach przemknęło coś, od czego w jego wnętrzu wszystko się przewróciło.
Złożyli zamówienie i swobodnie pogadali o mijającym dniu. Dziewczyna, jak zwykle, ożywiona opowiadała o pracy w klinice, o zabawnym przypadku z małym pacjentem, o tym, jak ordynator znów ją chwalił, nazywając złotą pielęgniarką.
A u ciebie co nowego w pracy? Projekt z tatą idzie do przodu? zapytała, wkładając do ust kawałek łososia.
Normalnie wzruszył ramionami Wojciech. Wszystko według planu, ale terminy, jak zwykle, gonią.
Zofia skinęła głową i nagle, jakby mimochodem, spytała:
Przy okazji terminów Kiedy w końcu ustalimy konkretną datę ślubu?
Młody mężczyzna zastygł. Oto i to. Znowu.
Zosiu, przecież mówiliśmy. Jak tylko skończymy z tatą projekt
Tak, tak, pamiętam machnęła ręką zniecierpliwiona. Ale to już trwa pół roku! Wojtek, nie chcę dłużej czekać. Jesteśmy zaręczeni od roku. Po co tyle zwlekasz?
Nie zwlekam. Po prostu to nie jest najlepszy czas.
A kiedy będzie ten najlepszy czas? Jak będę miała pięćdziesiąt lat? Chcę być twoją żoną, rozumiesz? Nie dziewczyną, nie narzeczoną żoną!
Zosiu, mam teraz tyle pracy, iż głowy nie mogę podnieść
Och, daj spokój! Jakbyś musiał robić więcej niż po prostu przyjechać o wyznaczonej godzinie w wyznaczone miejsce!
Nie o to chodzi Wojciech zaczął się irytować. Chcę, żeby wszystko było idealne.
Ja też! wykrzyknęła dziewczyna. I wiesz, co będzie idealne? Ślub na wyspie! Mówiliśmy o tym. Już choćby przeglądałam katalogi. Malediwy, Bali, Seszele wybierz, które chcesz! Tam wszystko zorganizują, my tylko przyjedziemy.
Znowu to wesele na wyspie! Tak bardzo potrzebujesz przepychu i blasku? Czy po prostu chcesz, żeby wszyscy znajomi umierali z zazdrości?
Zofia gwałtownie odsunęła talerz:
Więc tak myślisz? Że jestem z tobą dla pieniędzy? Że zależy mi tylko na wystawnym weselu?
A nie? słowa wyleciały, zanim zdążył je powstrzymać. Te wszystkie rozmowy o ślubie, o wyjazdach, o tym, co chcesz zobaczyć Nigdy nie słyszę, iż po prostu chcesz być ze mną!
Jesteś nie do zniesienia! oczy dziewczyny wypełniły się łzami. Po prostu chcę być twoją żoną! A ty wymyślasz głupie wymówki! Nie chcesz się żenić, to powiedz od razu!
Nie wymyślam! Wojciech podniósł głos tak, iż kilku gości odwróciło się w ich stronę. Dlaczego ciągle na mnie naciskasz?
Bo cię kocham, głuptasie! Ale ty tego nie rozumiesz! A może po prostu tego nie chcesz!
Młody mężczyzna gwałtownie wstał i rzucił na stół kilka banknotów:
Wiesz co? Nie będę tego teraz rozmawiał. Nie będę się kompromitować przed ludźmi! Zadzwoń, jak się uspokoisz.
Szybkim krokiem skierował się w stronę wyjścia, ignorując zdziwione spojrzenie kelnera i stłumione łkanie Zofii za plecami.
***
Wojciech pędził przez wieczorne miasto, znacznie przekraczając dozwoloną prędkość.
Audi ostatniego modelu płynnie wchodziło w zakręty. Włączył muzykę na pełną głośność, próbując zagłuszyć własne myśli, ale to nie pomagało.
Dlaczego z Zofią stało się to takie skomplikowane? Gdy się poznali, wszystko było zupełnie inne. Przypomniał sobie dzień ich pierwszego spotkania.
Wtedy wszedł do kliniki ojca po jakieś dokumenty. Stanisław Kowalski jeden z czołowych kardiologów w kraju i właściciel sieci prywatnych ośrodków medycznych nigdy nie oddzielał pracy od spraw rodzinnych.
Biznes musi pozostać w rodzinie powtarzał.
Wojciech, jedyny syn i spadkobierca, od dziecka otoczony był nie tylko rodzicielską troską, ale i szczególną uwagą otoczenia.
W szkole, na studiach, w pracy wszędzie traktowano go inaczej niż innych.
W wieku dwudziestu pięciu lat zdążył już zmęczyć się dziewczynami, które widziały w nim tylko portfel










