Tu jest cała prawda o twojej narzeczonej! sucho powiedział ojciec, podając synowi pendrive’a.
Kamil co chwilę spoglądał na zegarek. Zarezerwował stolik w Złotym Pawilonie najdroższej restauracji w Krakowie. Kinga spóźniała się już dziesięć minut, a to zawsze psuło mu humor.
Punktualność była jedną z tych cech, które Kamil cenił najbardziej.
Młody mężczyzna westchnął, po raz kolejny przeglądając menu, choć doskonale wiedział, co zamówi.
Zmęczenie i niedawne słowa ojca mieszały mu się w głowie. Właśnie gdy sięgał po telefon, by zadzwonić do Kingi, drzwi restauracji otwarły się z hukiem.
Kochanie! Wybacz, iż się spóźniłam! dziewczyna podbiegła do stolika jak wiosenny podmuch wiatrów halnych, w jasnoniebieskiej sukience, która podkreślała jej smukłą sylwetkę.
Pochyliła się i delikatnie pocałowała Kamila. Pachniała kwiatami i czymś tak swojskim, iż jego irytacja natychmiast zniknęła.
Wiesz, iż nie lubię czekać próbował zachować surową minę, ale usta same rozciągnęły się w uśmiechu. Nie dało się na nią złościć.
A ja Kinga strzeliła do niego figlarnym spojrzeniem uwielbiam, gdy taki przystojniak na mnie czeka w restauracji. Wyobraź sobie, utknęłam na światłach. Potem jakaś staruszka wlewała się przez ulicę tak wolno, iż prawie oszalałam!
Kamil roześmiał się:
Znam cię. Pewnie pół godziny robiłaś makijaż.
Co ty! udała oburzenie. Tylko dwadzieścia pięć minut!
Nie mógł od niej oderwać wzroku. Kasztanowe włosy opadały na ramiona miękkimi falami, błękitne oczy błyszczały, a dołeczki w policzkach czyniły jej uśmiech wyjątkowo uroczym.
Za każdym razem, gdy na nią patrzył, nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Dwa lata temu się poznali, półtora byli razem, rok temu się zaręczyli. A teraz
Za nas? Kamil uniósł kieliszek szampana.
Za nas Kinga uśmiechnęła się, ale w jej oczach przemknął cień, od którego coś w nim się przewróciło.
Zamówili jedzenie i rozmawiali o minionym dniu. Kinga, jak zawsze, opowiadała z pasją o pracy w przychodni, o zabawnym przypadku z małym pacjentem, o tym, jak ordynator znów ją pochwalił, nazywając złotą pielęgniarką.
A u ciebie co nowego? Projekt z ojcem idzie do przodu? spytała, wkładając do ust kawałek łososia.
Normalnie wzruszył ramionami Kamil. Wszystko zgodnie z planem, ale terminy, jak zwykle, gonią.
Kinga skinęła głową i nagle, jakby od niechcenia, zapytała:
A właśnie o terminach Kiedy w końcu ustalimy datę ślubu?
Młody mężczyzna zastygł. Oto i to. Znowu.
Kinga, mówiliśmy. Jak tylko skończymy projekt z ojcem
Tak, tak, pamiętam machnęła ręką zniecierpliwiona. Ale to już trwa pół roku! Kamil, nie chcę dłużej czekać. Jesteśmy zaręczeni od roku. Dlaczego zwlekasz?
Nie zwlekam. Po prostu to nie jest odpowiedni moment.
A kiedy będzie ten odpowiedni moment? Jak będę miała pięćdziesiąt lat? Chcę być twoją żoną, rozumiesz? Nie dziewczyną, nie narzeczoną żoną!
Kinga, mam teraz tyle pracy, iż głowy nie mogę podnieść
Och, daj spokój! Jakbyś miał coś więcej zrobić niż po prostu przyjść we adekwatnym czasie w odpowiednie miejsce!
Nie o to chodzi Kamil zaczął się złościć. Chcę, żeby wszystko było idealne.
Ja też! wykrzyknęła dziewczyna. I wiesz, co będzie idealne? Ślub na wyspie! Mówiliśmy o tym. Już choćby przeglądałam katalogi. Malediwy, Bali, Seszele wybierz, które chcesz! Tam wszystko załatwią, my tylko przyjedziemy.
Znowu ten ślub na wyspie! Chcesz przepychu i blasku? A może po prostu chcesz, żeby wszyscy znajomi zzielenieli z zazdrości?
Kinga gwałtownie odsunęła talerz:
Więc tak to wygląda? Myślisz, iż jestem z tobą dla pieniędzy? Że zależy mi tylko na wystawnej zabawie?
A nie? słowa wyleciały zanim zdążył je powstrzymać. Te wszystkie rozmowy o ślubie, o podróżach, o tym, co chcesz zobaczyć Nigdy nie słyszę, iż po prostu chcesz być ze mną!
Jesteś nie do zniesienia! oczy Kingi wypełniły się łzami. Po prostu chcę być twoją żoną! A ty wymyślasz jakieś głupie wymówki! jeżeli nie chcesz się żenić, to powiedz od razu!
Nie wymyślam! Kamil podniósł głos tak, iż kilku gości odwróciło się w ich stronę. Dlaczego ciągle na mnie naciskasz?
Bo cię kocham, głuptasie! Ale ty tego nie rozumiesz! A może po prostu nie chcesz!
Młody mężczyzna zerwał się z miejsca i rzucił na stół kilka banknotów:
Wiesz co? Nie będę tego teraz rozmawiał. Nie będę się tu kompromitował! Dzwonij, jak się uspokoisz.
Szybkim krokiem ruszył w stronę wyjścia, ignorując zdezorientowane spojrzenie kelnera i stłumione łkanie Kingi za swoimi plecami.
***
Kamil pędził wieczornym Krakowem, znacznie przekraczając dozwoloną prędkość.
Nowe BMW płynnie wpasowywało się w zakręty. Włączył muzykę na pełną głośność, próbując zagłuszyć własne myśli, ale to nie pomagało.
Dlaczego z Kingą wszystko stało się takie skomplikowane? Kiedy się poznali, było zupełnie inaczej. Przypomniał sobie ich pierwsze spotkanie.
Tego dnia przyszedł do kliniki ojca po dokumenty. Andrzej Kowalski jeden z najlepszych kardiologów w kraju i właściciel sieci prywatnych ośrodków medycznych nigdy nie oddzielał pracy od rodziny.
Biznes musi zostać w rodzinie mawiał.
Kamil, jedyny syn i następca, od dziecka był otoczony nie tylko rodzicielską troską, ale i szczególną uwagą wszystkich wokół.
W szkole, na studii, w pracy wszędzie traktowano go inaczej niż innych.
Do dwudziestu pięciu lat zdążył już zmęczyć się dziewczynami, które widziały w nim tylko portfel i pozycję. Długonogie modelki, ambitne bizneswoman, światowe lwice. Wszystkie wydawały się nosić te same maski, ukrywając za uśmiechami wyrachowane















