Trzecia izba — zbyt tajemnicza dla gości

newsempire24.com 1 dzień temu

**Trzecia pokój — nie dla gości**

“Nie waż się tam wchodzić!” – krzyknęła Weronika Kazimierzówna, wybiegając z kuchni z mokrymi rękami. “Ile razy mam ci powtarzać?”

Dziesięcioletni Sławek zastygł przy uchylonych drzwiach, obrócił się w stronę babci. W jego oczach malowało się zmieszanie i ukryta uraza.

— Babciu, co tam jest takiego? Chciałem tylko zobaczyć…

— Nic tam nie ma! Sam kurz! — Weronika gwałtownie podeszła do wnuka, zdecydowanie zamknęła drzwi i przekręciła klucz. — Lepiej idź oglądać bajki albo baw się klockami.

Sławek wzruszył ramionami i powlókł się do salonu, ale Weronika widziała, jak zerkał na zamknięte drzwi. Westchnęła ciężko, schowała klucz do kieszeni fartucha. Znowu to samo. Za każdym razem, gdy wnuk przyjeżdżał na wakacje, zaczynały się te same pytania.

— Mamo, po co go straszysz? — Wyszła z łazienki Kinga, wycierając włosy ręcznikiem. — To dziecko, wszystko go ciekawi.

— A ciebie nie? — ostro zapytała Weronika.

Kinga zastygła, ręcznik zawisł w powietrzu.

— Mnie… mnie tak dobrze, mamo. Po co rozdrapywać przeszłość?

— Właśnie. I Sławkowi też nie trzeba. Niech lepiej biega na dworze, a nie buszuje po cudzych kątach.

Kinga chciała coś odpowiedzieć, ale zamilkła. Znała ten ton matki, wiedziała, iż dyskusja nie ma sensu. Lepiej zająć syna czymś innym.

Weronika wróciła do kuchni, włączyła czajnik. Ręce drżały, gdy wyjmowała filiżanki z szafki. Dwadzieścia lat minęło, a serce ściskało się na myśl o tym pokoju. O tym, co w nim zostało.

Po obiedzie Sławek rozłożył się na kanapie z tabletem, Kinga czytała książkę w fotelu. Weronika zmywała naczynia i spod oka obserwowała wnuka. Chłopiec był bystry, spostrzegawczy. Zbyt spostrzegawczy.

— Babciu — odezwał się nagle Sławek, nie odrywając wzroku od ekranu — dlaczego macie trzypokojowe mieszkanie, a używacie tylko dwóch pokoi?

Weronika upuściła talerz do zlewu, ten zadźwięczał o metal.

— Skąd wiesz, iż to trzypokojowe? — ostrożnie zapytała.

— No przecież nie jestem ślepy! Umiem liczyć drzwi. Tam twoja sypialnia, tam salon, gdzie śpię, a tam trzecie drzwi. Wciąż zamknięte.

Kinga podniosła wzrok znad książki, spojrzała na matkę. Weronika stała tyłem, ramiona napięte.

— To… tam są stare rzeczy — powiedziała cicho. — Nic dla ciebie ciekawego.

— Mogę zobaczyć? Będę ostrożny, nic nie zepsuję.

— Nie! — Weronika odwróciła się gwałtownie. — I nie proś więcej!

Sławek drgnął na jej ton, choćby Kinga uniosła zdziwione brwi.

— Mamo, co z tobą? — wstała. — Nigdy nie krzyczysz na Sławka.

Weronika oparła się o zlew, przetarła twarz dłonią.

— Przepraszam, wnusiu. Po prostu… jestem dziś bardzo zmęczona. Nie gniewaj się na babcię.

Sławek skinął głową, ale ciekawość w jego oczach nie zniknęła. Bystry chłopiec. Zbyt bystry.

Wieczorem, gdy Sławek zasnął, Kinga przysiadła przy matce w kuchni.

— Mamo, może już pora?

— Pora na co?

— No… uporządkować w końcu ten pokój. Dwadzieścia lat minęło. Taty już dawno nie ma, a ty wciąż…

— Nie waż się! — Weronika zerwała się tak gwałtownie, iż przewróciła krzesło. — Nie waż się tam zaglądać!

— Mamo, uspokój się. Po prostu myślę, iż to niezdrowo tak żyć. Samej się męczysz.

Weronika podniosła krzesło, usiadła. Ręce znów drżały.

— Nie męczę się. Tylko… tak mi lepiej. Wiedzieć, iż wszystko jest na swoim miejscu. Że nic nie ruszone.

— Ale Sławek rośnie, niedługo będzie potrzebował własnego pokoju, gdy przyjedzie. I co, wciąż będzie spał na kanapie?

— Jeszcze zdąży. Na razie jest mały.

Kinga westchnęła. Pamiętała ten pokój. Pamiętała, jak wyglądał dwadzieścia lat temu, gdy ostatni raz tam weszła. Biurko przy oknie, półki z książkami, wąskie łóżko przy ścianie. I wszędzie ślady życia, które przerwało się za wcześnie.

— Pamiętasz, jak się na ciebie złościł? — nagle cicho powiedziała Kinga. — Gdy sprzątałaś w jego pokoju? Krzyczał, iż ma swój porządek, iż nie można niczego ruszać.

Weronika uśmiechnęła się przez łzy.

— Pamiętam. Taki był samodzielny. Wszystko sam, nikomu nie dawał pomagać. choćby brudnych naczyń nie pozwalał wynosić, sam nosił. Mówił, iż mężczyzna musi po sobie sprzątać.

— Miał tylko siedemnaście lat, mamo.

— Tak, tylko siedemnaście… A wydawał się taki dorosły. Wszystko wiedział, w każdym temacie się wyznawał. Pamiętasz, jak dyskutował z ojcem o polityce? Potrafił godzinę wywodzić, cytował jakieś fakty, liczby…

Kinga skinęła głową. Pamiętała młodszego brata, jego śmiech, jego upór, jego marzenia. Pamiętała, jak szykował się na studia, jak planował przyszłość.

— Czasem śni mi się, iż tylko wyjechał — szepnęła Weronika. — Że jutro wróci, otworzy swój pokój i powie: ‘Mamo, czemu zamknęłaś drzwi? Klucze zostawiłem w środku’.

— Mamo…

— Wiem, wiem, to głupie. Ale łatwiej mi myśleć, iż jest tylko w dalekiej podróży. Takiej długiej. A gdy wróci, wszystko będzie jak dawniej.

Kinga wzięła matkę za rękę.

— Nie wróci, mamo. I pokój go nie przywoła.

— A co go przywoła? — Weronika łkała. — Co mi pomoże zapomnieć, jak leżał w szpitalu? Jak lekarze kręcili głowami? Jak błagałam Boga, obiecywałam wszystko, byle tylko żył?

Kinga milczała. Co tu powiedzieć? Wypadek był głupi, absurdalny. Andrzej przechodził przez ulicę, kierowca nie zauważył go w ciemności. Chłopak przeleżał w szpitalu trzy dni, nie odzyskując przytomności.

— Pamiętasz — nagle powiedziała Weronika — jak uczył mnie lepić pierogi? Mówił, iż źle zawijam brzegi, iż się rozgotNa koniec dnia Weronika zostawiła drzwi do pokoju Andrzeja uchylone, pozwalając, by jego wspomnienia nareszcie wypełniły cały dom światłem i spokojem.

Idź do oryginalnego materiału