|
Wczoraj w drodze do azjatyckiej części Stambułu |
Część druga moich przygód w Turcji. W ręku trzymam Istanbul Card, który umożliwia korzystanie z każdego środka transportu w mieście: metra, autobusów i tramwajów, a także promów! Wczoraj przepłynęliśmy do Kadıköy - azjatyckiej części miasta (zaliczyłem zatem trzeci kontynent!). Było to dla mnie magiczne przeżycie. Przepłynąć cieśninę Bosfor (wraz ze Złotym Rogiem), którą wcześniej obserwować mogłem tylko na mapach i w moich atlasach. Znać mapę świata to jedno (wszak mapy to moja ogromna pasja od czasów wczesnoszkolnych, czytam je i od razu wiem gdzie się kierować; usłyszałem choćby podczas zwiedzania, iż jestem żywym GPS-em), ale widzieć w końcu na własne oczy te miejsca na żywo, to jest zupełnie coś innego. Takie same wrażenie miałem, gdy znalazłem się na bezkresie piasków Sahary podczas mojej podróży do Tunezji.
W tej dzielnicy znajduje się dużo bazarów, w których za grosze można kupić mydło i powidło. Nabyłem trzy pary skarpet, mleko sojowe, lokalny miód, pół kilo rachatłukum, no i właśnie wspomniane mydło; z koziego mleka. Przechadzając się ulicami pełnych straganów, dostrzegałem między innymi przyprawy takie jak szafran, czy kurkuma. Widziałem stoiska z zabawkami, pamiątkami, ulicznym jedzeniem, odzieżą… na miejscu jest bardzo żywo i gwarnie. Zresztą jak wszędzie, gdzie są sprzedawcy.
Powrót do Europy. Przystań Ortaköy i widok na Most Bosforski. Było to trochę za daleko od naszego hostelu, więc wzięliśmy metro. Tym razem ze stacji Yildiz do Haliç (stacja, na której robiłem zdjęcie z Istanbul Card) z przesiadką w Mecidiyeköy.
Stambulskie metro jest bardzo nowoczesne! Pierwszą część naszej podróży przejechaliśmy pociągiem, który nie miał kierowcy! Mogliśmy obserwować tory przed nami na początku składu.
Dzisiaj wstałem troszkę późno, bo około 11 czasu lokalnego. „Poranne” śniadanko i dalsza część wycieczki. Po prawej Wieża Galaty, która liczy sobie prawie siedem wieków. Jestem przeszczęśliwy, iż udało mi się ją uwiecznić w takiej artystycznej symetrii. Spacer pośród historycznych miejsc napawał zachwytem i jednocześnie sprawiał, iż w mojej głowie zradzały się refleksje o przemijaniu i o tym ile rzeczy przed nami się działo, a my jedynie możemy to odkrywać poprzez wyobraźnię, a nie realne doświadczenie. Dlatego też uważam, iż o pamięć historyczną trzeba należycie dbać, ale jednocześnie nie przestawać dokumentować tego co się dzieje wokół nas obecnie, gdyż nas też kiedyś zabraknie i to czego doświadczaliśmy będą się uczyć następne pokolenia. Konkluzja? Podróżowanie kształci i zachęca do myślenia. Czytanie o tych wszystkich wydarzeniach mających miejsce tu, w Stambule, wciągało mnie doszczętnie i umieszczało na moment w samym sercu tych scen.
Kolaże z wykonanych przeze mnie zdjęć, przez te ostatnie dwa dni.
Moje dotychczasowe obserwacje w Stambule, to ogromna uprzejmość wokół Ciebie. Ludzie pomimo tego, iż ciężko pracują, znajdują czas w trakcie na odrobinę rozrywki, czy to w postaci radia, meczu lecącego w telewizorze, czy też zwykłej rozmowy między sobą. Widziałem to w restauracjach, na targu, czy w sklepach odzieżowych. Ludzie skromni, aczkolwiek cieszący się życiem, na tych wąskich uliczkach starego miasta, które tętnią życiem praktycznie całą dobę. Pełno na nich także bezdomnych kotów, które często są dokarmiane przez właścicieli bazarków i sklepików. Czworonogi natomiast zachowują się poniekąd jak ochroniarze, bo często przesiadują w pobliżu stoisk z pomarańczami, czy mango.
Stambuł jest ciekawszy niż tylko największe turystyczne atrakcje.