Tragedia na święcie naleśników. "Przykryli ją kurtką, a impreza trwała dalej"

natemat.pl 20 godzin temu
To, iż Rosja to inna cywilizacja, wiemy już od dawna. Jednak to, co wydarzyło się we wsi Bieriezowskoje w Kraju Krasnojarskim przekracza wszelkie granice. Najpierw kobieta zadławiła się naleśnikami, a później było tylko gorzej.


W Rosji realizowane są obchody Maslenicy. To ludowy (przedchrześcijański) zwyczaj świętowania nadejścia wiosny. W wielu miejscach organizowane są festyny. Podczas zabawy je się naleśniki, podpala kukłę (podobnie jak u nas marzannę), tańczy i śpiewa. We wsi Bieriezowskoje (niedaleko granicy z Mongolią) w świętowaniu nie przeszkodziła choćby śmierć kobiety, która jadła naleśniki na czas.

Dramat na festynie w Rosji. Kobieta jadła naleśniki na czas


Sprawę opisał lokalny serwis ngs24.ru. 37-latka brała udział w sobotnich zawodach jedzenia naleśników na czas. Zasady były proste. Ten, kto w najkrótszym czasie zjadł ich najwięcej, ten wygrywał.

Podobne zawody doskonale znamy z amerykańskich filmów. Jednak gdyby taką produkcję kręcono w Rosji, byłby to raczej film grozy. Kobieta, wpychając do ust kolejne naleśniki, zaczęła się bowiem dusić. Jak informują świadkowie, na miejscu nie było karetki, a z pomocą kobiecie ruszyli policjanci.

– 'Czy jest tu jakiś medyk? Czy wśród ludzi jest medyk?' – kobieta krzyczała w ten sposób przez około trzy minuty. Przybiegli tam policjanci i jeszcze ktoś. Zaczęli udzielać jej pierwszej pomocy i wykonywać sztuczne oddychanie. Wyglądało to tak, jakby wyciągnęli jej z gardła kawałki naleśników, ale jej nie uratowali – opowiedział lokalnym mediom świadek zdarzenia.

Śmierć na festynie w Rosji. Zabawa trwała dalej


W Polsce i wielu innych krajach świata, gdyby ktoś zmarł na oczach tłumu, zabawa zostałaby natychmiast przerwana. Ale mówimy o Rosji. Tam śmierć kobiety niespecjalnie przeszkadzała w dalszej zabawie.

– Mówią, iż dwa razy wzywali karetkę. Przyjechali zaledwie 20 minut później z regionalnego ośrodka w Kuragino: dali jej zastrzyk, podłączyli kroplówkę, ale tętno nie było już wyczuwalne. No cóż, to tyle, przykryli ją kurtką, a impreza trwała dalej, nikt się tym nie przejął. Po około 10 minutach pojawili się pracownicy zakładu pogrzebowego i ją zabrali – powiedział lokalnym mediom uczestnik imprezy.

Dodał też, iż kilka osób domagało się, aby zabawa została przerwana. – Sołtys wsi nie zwrócił na to uwagi – podsumował wszystko świadek.

Idź do oryginalnego materiału