Tradycjonaliści, charyzmatycy… Czym jest autentyczna katolicka duchowość? Wyjaśnia dr Paweł Milcarek

pch24.pl 2 miesięcy temu

Czym jest autentyczna katolicka duchowość? Duchowość może mieć w Kościele bardzo różne formy i kształty. Ktoś jest bardziej Maryjny, ktoś skupia się bardziej na Męce Pańskiej. Są tradycjonaliści i są charyzmatycy. Czy wszyscy są zawsze w pełni katoliccy? Kluczem do zachowania jedności jest roztropność i sięganie do wspólnych źródeł i praktyk, mówił w PCh24 TV dr Paweł Milcarek. Jak to wszystko ze sobą pogodzić w praktyce?

W Kościele katolickim nie było, nie ma i nie będzie czegoś takiego, jak jedna duchowość. Duchowość to pewien określony kształt przeżywania wiary i pobożności. To trochę takie pojęcie, jak światopogląd. Światopogląd się ma, ale nie da się go jednym ruchem udowodnić albo obalić – powiedział.

Światopogląd to rzecz grupowa albo jednostkowa, w którym jest nagromadzenie przekonań różnego poziomu, ale mimo wszystko tworzy to pewną całość i może też identyfikować grupę. Podobnie duchowość: to pewna charakterystyczna i specyficzna forma modlitwy, upodobanie do pewnych nabożeństw. Pod tym względem w każdej epoce dziejów Kościoła mamy zróżnicowanie – dodał.

Mówiło się kiedyś, iż geniusz katolicyzmu polega na tym, iż odrębne duchowości przerabia on w jakieś osobne nabożeństwa i na przykład osobne zakony. Jeden zakon jest bardziej skoncentrowany na działaniu czynnym, na przykład jezuici; ale nie powoduje to, iż jest mniej katolicki od innego zakonu, żyjącego w zupełnie inny sposób, jak choćby benedyktyni. Tak samo u różnych ludzi mogą być różne akcenty: gdzieś większe ukierunkowanie na współcierpienie i Mękę Pańską, gdzieś bardziej teologia Maryjna i związana z tym pobożność – stwierdził rozmówca PCh24 TV.

– Każda z tych duchowości musi mieścić się we wspólnym katolickim kryterium – wyjaśnił dr Paweł Milcarek. – W rzeczach koniecznych jedność, w rzeczach wątpliwych wolność, w rzeczach wszystkich miłość – taka potrójna zasada. In necesariis unitas, in dubiis libertas, in omnibus caritas. To dobra rama, pod warunkiem, iż wiemy, czym są rzeczy konieczne i potrafimy je odróżnić od tych, które podlegają dyskusji – wskazał.

Jak podkreślił gość red. Pawła Chmielewskiego, problem zaczyna się wtedy, kiedy ktoś skupia się zanadto na własnej specyficznej pobożności, do tego stopnia, iż traci z oczu szerszy obraz. Na przykład czyta się tylko i wciąż jednego autora, absolutyzując to, czego on naucza. choćby o ile rzecz jest zasadniczo pobożna, może to jednak rodzić jakieś idiosynkrazje i prowadzić do błędów, stąd właśnie konieczność utrzymywania kontaktu z różnymi źródłami.

Problemem może być na przykład skupianie się na jakichś rzekomych objawieniach, które toczą się od lat – nie wiadomo, czy są prawdziwe czy nieprawdziwe, bo władza kościelna przymyka na to oko i nie podejmuje żadnych decyzji. Może dojść do sytuacji, w której pojawi się na takim gruncie jakiś autorytet, swoją powagą w oczach tych ludzi przysłaniający inne najważniejsze katolickie autorytety; fakt, iż co tydzień dostają jakąś nową wizję i to staje w centrum ich życia, staje się poważnym problemem i przestaje być katolickie. To trochę tak, podkreślił, jak niezdrowe jedzenie: w pojedynczych dawkach pewnie nie zaszkodzi, ale o ile stałoby się jedynym pokarmem, pojawia się problem.

Podstawą dla wszystkich musi być Katechizm Kościoła Katolickiego; może to być zarówno nowy jak i dawny katechizm. Do tego – katolicka lektura Pisma Świętego, katolicka – czyli liturgiczna.

Dalej, muszą być wspólne praktyki modlitewne, takie, w których każdy może uczestniczyć, pewne podstawowe praktyki, niezależne od partykularnej pobożności.

Jak to wszystko wygląda w praktyce, zwłaszcza w związku z pobożnością tradycjonalistyczną i charyzmatyczną? O tym w nagraniu.

TRADYCJONALIŚCI I CHARYZMATYCY. MOŻNA ICH POGODZIĆ?

Źródło: PCh24 TV

Pach

Idź do oryginalnego materiału