Topacz. Zamek, który wyrósł z wieży rycerskiej. Historia niesamowita!

nieustanne-wedrowanie.pl 1 miesiąc temu

Topacz — zamek który dosłownie wyrósł z wieży rycerskiej. Tę dwunastowieczną budowlę obronną, położoną nad rzeką Ślęzą, jak głosi legenda, wznieśli Templariusze. Powstała, aby strzec bezpieczeństwa kupców i ich majątków, kiedy przeprawiali się oni przez bród istniejący w tym właśnie miejscu. Było więc ono bardzo istotne, gdyż tylko tamtędy prowadziła droga z Wrocławia na południe. Te okoliczności sprawiały, iż właściciele posiadłości nad tą rzeką mogli łatwo wzbogacić się poprzez pobieranie cła za przeprawy na Ślęzy. Najpierw ponoć robili tak Templariusze, potem sam Henryk Brodaty, a następnie jego prawnukowie książę Henryk Probus i Bolesław Rozrzutny. W kolejnych wiekach rezydowali tam mieszczanie wrocławscy…

Ta budowla jest jak wehikuł czasu. W jej murach kryją się dzieje tej ziemi w czasach, gdy należała ona do Henryków Śląskich i ich potomków. Topacz to nasz polski zamek, który kryje w sobie niesamowite dzieje od momentu swojego powstania po czasy współczesne, w których zastajemy go w kondycji więcej niż doskonałej. Taki zabytek zasługuje na największą uwagę, a zwiedzanie go traktować winniśmy jako zaszczyt.

Topacz. Zamek, który wyrósł z tej średniowiecznej wieży rycerskiej.

Topacz. Zamek i wieża rycerska

Pierwszą drewnianą wieżę rycerską (obronno-mieszkalną) wzniesiono nad rzeką Ślęzą i tuż przy niej założona została osada. Wzmiankowano ją w roku 1155 jako iuxta vadum, quod dicitur Lau, czyli w pobliżu brodu, który nazywa się Lau (letni, ciepławy). Pod koniec IV stulecia budowla zaczęła ewoluować. Na placu po drewnianej wieży stanęła jej ulepszona, nowoczesna wersja — murowany fort. Był on miejscem dającym poczucie bezpieczeństwa, gdyż założenie obronne otaczała podwójna mokra fosa, którą zasilała woda ze Ślęzy. Mury warowni grube są na prawie dwa metry. Pierwsze piętro wieży jest bardzo wysokie. Znajduje się tam — tak jak przed wiekami — kominek. To pomieszczenie stanowiło centrum tej budowli. Największe i najcieplejsze, bo z żywym ogniem, skupiało w sobie nie tylko domowników, ale i gości.

Teraz już tak nie jest, ale setki lat temu do wnętrza rycerskiej siedziby można było dostać się jedynie po wysokich, stromych schodach, które prowadziły właśnie na rzeczoną pierwszą kondygnację. Były one drewniane i lekkie. Generalnie chodziło w tym o to, iż w razie niebezpieczeństwa, można było je zniszczyć, co uniemożliwiało wrogom wtargnięcie do wnętrza wieży. Te kombinacje mające na celu uratowanie życia mieszkańców tego fortu nad rzeką w razie realnego zagrożenia, czyniły z niej najprawdziwszy stołp, czyli miejsce ostatecznej obrony. Niesamowite, prawda?

Wieża w formie murowanej wzniesiona została na planie podpiwniczonego prostokąta. W swojej ostatecznej wersji, która przetrwała do naszych czasów, objawia się nam jako pięciokondygnacyjna. Dopiero w XVII stuleciu dobudowano do niej renesansowy dwór i klatkę schodową. Sto lat później powstało dodatkowe skrzydło, gdzie mieściła się kuchnia.

Templariusze. Legenda czy fakt?

To skomplikowane, bo choć rzeczywiście brakuje na to twardych dowodów, to jednak historia ta przetrwała w postaci przekazów ustnych do naszych czasów. Osobiście nie mam zdania w tej sprawie takiego, iż należy wrzucić ją między bajki i zapomnieć, bo gdybym tak zrobiła na przykład ze smokiem z Lasu Strachocińskiego, to nigdy nie dowiedzielibyście się, iż on istniał naprawdę, czyż nie? A przecież tak właśnie było.

Herb nad wejściem głównym do Zamku Topacz.

W Ślęzy jednak widoczne jest, iż tambylcy lubią tę legendę, bo do zamku Topacz prowadzi ulica właśnie Templariuszy i opowiada się tam o skarbach zakonników. One zawsze przecież rozpalają wyobraźnię i sprawiają, iż znajdują się chętni, aby je odkrywać, a to skutecznie nakręca turystykę.

Litografia Alexandra Dunckera. Zamek Topacz

Wszystko zaczęła się od Aleksandra Dunckera, który był słynnym w XIX stuleciu pisarzem. Pozostawił po sobie bezcenną schedę w postaci szesnastu tomów ksiąg z ilustracjami rezydencji, zamków i pałaców. O zamku w Ślęzy napisał, iż jest on jednym z najstarszych na śląskiej ziemi i iż wznieśli go bracia zakonni od Templariuszy. W sumie to jedyne źródło tej informacji, stąd wątpliwości czy wątek Templariuszy jest prawdziwy. Ani archeolodzy, ani historycy nie znaleźli dowodów na to, żeby na zamku tym kiedykolwiek działali Templariusze, jednak z całym szacunkiem dla uczonych — przekaz ustny nie wziął się znikąd! Bagatelizowanie go jest moim zdaniem ogromnym błędem. Warto poświęcić mu uwagę, nie skazując od razu na unicestwienie. W legendach bowiem kryją się kody, które stanowią klucze do zagadek historycznych. Dobrze wiem, o czym mówię. Rozprawiam się z podaniami już od bardzo dawna i wiele razy udowodniłam, iż są to prawdziwe opowieści…

Zamek Topacz

Cieżka praca za miskę ryżu

Jednak i bez Templariuszy, Topacz, zamek, który ewoulował od drewnianej siedziby rycerskiej do czterogwiazdkowego hotelu, jest niezwykle zajmujący. To prawdziwa bomba historyczna i niemała atrakcja dla turystów. W latach 1939 – 1945 warownia robiła za magazyn cukru i chyba tylko dlatego ocalała. Kiedy skończyła się II wojna światowa, obiekt zabytkowy stał się własnością państwa polskiego i wtedy zrobiło się jeszcze ciekawiej, bo w zamku urządzono więzienie, w którym osadzano kryminalistów do roku 1972. Wykorzystywano ich w tamtym czasie do pracy na polach ryżowych, które założono w pobliskim Gospodarstwie Rolnym Lasowa. To był chyba jakiś eksperyment z miską ryżu za ciężką pracę.

Jednak pomimo tego, iż budowla ta była cały czas użytkowana i poczyniono w niej remonty, to zamek mocno podupadł w tamtych czasach. Jego kondycja techniczna stała się tragiczna. W roku1972 zakład karny został rozwiązany, a administratorem zabytku stał się Ośrodek Postępu Rolniczego Wysoka. Wtedy pojawiły się pierwsze plany związane z powołaniem zamku do roli hotelu, ale na planach się skończyło i potem przez bardzo długi czas obiekt ten nie był wykorzystywany w żadnym celu. Pierwsze prace konserwatorskie na jego terenie miały miejsce dopiero z końcem lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Z powodu słabego zaplecza finansowego, szły one jak po grudzie i często były całkiem wstrzymywane.

Później było jeszcze gorzej, bo dawna warownia stała się celem oprychów, którzy ją okradali i demolowali. Dopiero w 1996 stał się cud i zamczysko zostało kupione przez prywatnego inwestora. Znowu pojawiły się wielkie plany i wizje. Nadzieja rozgościła się w zamku nad Ślęzą, ale niestety to też był niewypał. Nowy właściciel choćby palcem nie kiwnął, a zamek nieremontowany — chylił się ku zagładzie.

Topacz, zamek i jego spółka

Stało się to w 2006. Spółka Topacz Investments, zakupiła ten zabytkowy skarb i w 2015 zainwestowała w jego reanimację tak skutecznie, iż teraz to cacko nie z tej ziemi, iż klękajcie narody! Lifting generalny zamku i zabudowy gospodarczej na jego terenie to prawdziwy majstersztyk. Topacz jest rozpoznawalną marką a zamek, którym się opiekuje — luksusowym hotelem.

Ale to nie wszystko, ponieważ nie tylko warownia została odnowiona, ale i cały obszar dawnego parku dworskiego. To aż 50 hektarów gruntu, gdzie stoją zabytkowe budowle, które dziś pełnią najróżniejsze funkcje. Dawniej to powozownia, stajnia, spichlerz, a teraz ogromny kompleks o pięciogwiazdkowym, hotelowym standardzie, gdzie goście mogą korzystać z restauracji, basenu i SPA. Stworzono tam również między innymi wspaniałe Muzeum Motoryzacji, w którym bogactwo eksponatów, stąd wielu chętnych do zwiedzania.

W dawnym ogrodzie zamkowym można dziś spacerować, jeździć na rowerze i rolkach. Jest tam też cudny akwen, zasilany wodami Ślęzy, przy którym urządzono plażę, a dla miłośników sportu — kort tenisowy, strzelnica golfowa i trasy kajakowe. To prawdziwy raj na ziemi!

Wierzynkowie na zamku Topacz

Na zamku Topacz dzisiaj bardzo ceni się historię tego wspaniałego miejsca. Mówi się sporo o Mikołaju Wierzynku Młodszym, który rezydował tam w szcześćdziesiątych latach XIV stulecia i to on podobno zastał tamtejszą wieżę rycerską drewnianą, a zostawił ją murowaną. Ród Wierzynków pochodzić miał z terenu dzisiejszego Dolnego Śląska. Następnymi ważniakami na zamku w Ślęzy był ród Vogtów. Potem, w 1618 rządził tam przewodniczący Rady Miejskiej we Wrocławiu Christian von Roth. Jest też interesująca opowieść o kolejnych panach na zamku — Königsdorffach.

Byli to ludzie majętni, bo posiadali liczne dobra pod Wrocławiem. Podobno miał u nich gościć sam król Fryderyk II. Władca był w potrzebie, gdyż brał udział w wojskowych manewrach i nie miał gdzie się zatrzymać. Ugoszczono go rzecz jasna po królewsku, dlatego w darze od Jego Wysokości Königsdorff dostał cenny prezent. Był to wspaniały złoty pierścień z rubinami. Gospodarze jednak nie otrzymali go od razu. Król wysłał go im, zatrudniając kuriera. Jednak okazało się, iż klejnot bardzo stracił na wartości podczas tej podróży i kiedy dotarł wreszcie do Königsdorffów, był już bezwartościowym krążkiem ze zwykłymi szkiełkami. Taki buty!

Następnymi w kolejce na jaśniepanów z dzisiejszego zamku Topacz byli nowobogaccy, co to się nachapali na burakach cukrowych. W XIX stuleciu mieszkał tu współwłaściciel ogromnej spółki handlującej cukrem „vom Rath, Schȍller & Skene”. Ciekawostką jest również to, iż na terenie tego obiektu w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia kręcono filmy.

Zacna miejscówka

Z Zamkiem Topacz to było tak: byliśmy w długiej trasie rowerowej we troje — ja, Ines i ten gangster, Lonkiewicz. Podróżowaliśmy już wiele dni, zwiedzając zamki i dwory, kościoły i urbeksy. Temperatury były wysokie, słońce spiekło nas na maksa i tamtego popołudnia chciało nam się tylko zjechać już do hotelu, żeby wziąć chłodny prysznic, napić się zimnego piwa i leżeć bez ruchu. Byliśmy wszyscy wykonczeni…

I wtedy pojawiła się ta reklama zamku. Baner zamontowany przy drodze. Ines spojrzała na mapę i powiedziała, iż to tylko rzut beretem z tego miejsca, gdzie jesteśmy. Nie chciało nam się tam jechać, ale taka gratka na szlaku i odpuścić? No nie! Musiałyśmy to zrobić. I wiecie co? Dobrze się stało, bo oniemiałam na widok tego, co tam zobaczyłam.

Teren jest tam ogromny, ale zeszłyśmy go prawie nie czując zmęczenia. Lonek również był zachwycony, bo on lubi takie spacery w eleganckim stylu. Pomimo tego, iż nie byliśmy tam sami, odpoczęliyśmy od trudów dnia. Tam zastaliśmy ulgę w drodze. Właściciele obiektu dbają o niego perfekcyjnie. Czuwają także nad przeszłością tego miejsca. Przy urokliwych alejkach zwiedzający mijają odrestaurowane obiekty z ustawionymi przy nich tablicami, gdzie znajduje się ich rys dziejowy. Tak więc podczas sielankowego spaceru po terenie zamku, każdy może wziąć piękną lekcję historii.

Tak sobie wnioskuję, iż o ile dotarłeś do tego miejsca, drogi Czytelniku, to musi Ci się podobać w naszym Nieustannym Wędrowaniu. Dlatego koniecznie muszę Ci powiedzieć, iż oprócz blogowych treści na tej stronie, tworzymy również publikacje papierowe. Poniżej znajdziesz informacje o nich. Nasze książki czekają na Ciebie, zwłaszcza ta najnowsza „Mroczne tajemnice Wrocławia” z historiami mrożącymi krew w żyłach.

Książka „Mroczne tajemnice Wrocławia”

69,00

WYSYŁKA po 01.11.2025! Kurier lub Paczkomat – tylko 10 zł! (na terenie Polski)

Przedsprzedaż! Tylko teraz każda książka z podpisem autorki!

Wysyłka przed oficjalną premierą!
ilość Książka "Mroczne tajemnice Wrocławia"
KUP W PRZEDSPRZEDAŻY!
Kategoria: Książki
Źródła: 1. https://www.wroclaw.pl/dla-mieszkanca/kiedys-mieszkalna-wieza-nad-rzeka-la-dzis-znany-zamek-pod-wroclawiem 2. https://www.palaceslaska.pl/index.php/indeks-alfabetyczny/ss/2990-sleza 3. https://www.zamektopacz.pl/hotel/historia 4. https://kultura-kobierzyce.pl/tablice/sleza/ 5. https://szlakzamkowipalacow.eu/project/zamek-topacz/

Tekst zawiera autorekamę

Idź do oryginalnego materiału