Tomasz Jakubiak prosto od lekarza pojechał do żony. "Ryczałem jak dziecko"

pomponik.pl 1 dzień temu
Zdjęcie: pomponik.pl


Na wieść o najnowszych doniesieniach na temat Tomasza Jakubiaka wszyscy wstrzymali oddech. Choć wszystko wydawało się zmierzać ku dobremu, niestety stan zdrowia lubianego kucharza niespodziewanie mocno się pogorszył. Jeszcze zanim się to stało, w sieci ukazał się wspólny wywiad gwiazdora telewizji i jego żony Anastazji. Aż trudno uwierzyć w to, co wyznała kobieta.


Ta wiadomość wstrząsnęła Polską. Tomasz Jakubiak choruje na rzadki nowotwór


Od kilku miesięcy cała Polska pilnie śledzi informacje na temat Tomasza Jakubiaka. Odkąd juror "MasterChefa" publicznie ogłosił, iż walczy z ciężką i rzadką chorobą, zewsząd zaczęło płynąć do niego wsparcie.
Mężczyzna był oszołomiony odzewem, z jakim spotkało się jego oświadczenie. To dzięki otrzymanym w ramach zbiórki pieniądzom od przyjaciół i fanów miał możliwość podjęcia leczenia w zagranicznej klinice.Reklama


Motywowany przez obserwatorów 42-latek od początku relacjonował swoje zmagania w mediach społecznościowych. W ostatnim czasie wszystko wskazywało na to, iż jest z nim coraz lepiej: stopniowo zaczął podejmować się drobnych obowiązków domowych czy wychodzić na krótkie spacery.
Niestety, niespodziewanie jego stan znacznie się pogorszył.


Jakubiak ogłosił to na chwilę przed tym, jak jego stan się pogorszył. "Nie wyobrażam sobie"


Kilka dni temu w jego imieniu o pomoc zaapelowali przedstawiciele sieci marketów, z którą współpracuje Jakubiak. Później głos zabrał już on sam.
"Okazało się, iż musiałem jak najszybciej jechać na dalsze leczenie, które odbywa się w Atenach. (...) W ostatniej chwili musiałem zrezygnować z samolotu i pojechać karetką dwa i pół tysiąca kilometrów" - przekazał Jakubiak, prosząc przy okazji o wpłaty na kolejną kosztowną terapię.
Zanim sieć obiegły smutne wieści, w internecie zdążył ukazać się jeszcze wspólny wywiad kucharza i jego ukochanej Anastazji, której obecność jest dla mężczyzny bezcenna.
"Przede wszystkim żona, to moje lekarstwo. Bardzo mnie wspiera i jest mi dzięki niej dużo łatwiej. Ogromną siłą napędową jest mój syn, który ma 4,5 roku. Nie wyobrażam sobie, iż mógłby żyć bez taty" - mówił gwiazdor w rozmowie z portalem Być Zdrowym.
Równie ważne są życzliwość i troska innych osób z otoczenia.
"Oprócz tego ważna jest energia ludzi, którzy się wokół nas pojawiają. To jest niesamowite. Odwiedzają mnie ciągle przyjaciele, również tacy sprzed lat, z którymi się dawno nie widziałem. Są jednak i takie dni, kiedy wszystko mnie boli, a siły brakuje choćby na odebranie telefonu" - wyznał szczerze.


Jakubiak prosto od lekarza pojechał do żony. "Ryczałem jak dziecko"


W wywiadzie ekspert kulinarny wrócił do momentu, w którym po raz pierwszy usłyszał diagnozę. Wówczas nie docierało do niego, iż zwykły ból pleców, który od dłuższego czasu nie przechodził, może być objawem tak poważnej choroby.
"Nie wierzyłem w to… To był bardzo ciężki cios, którego kompletnie się nie spodziewałem. Pojechałem do domu przekazać informację żonie i dopiero tam się rozkleiłem. Ryczałem jak dziecko" - mówił szczerze.
Konsultacje z różnymi specjalistami rozciągały się na wiele dni i często nie przynosiły zbyt dobrych wiadomości.
"Tomek miał wtedy kryzys emocjonalny i walczył ze sobą. Były dni, kiedy nie wiedział, jak ma się pozbierać po prognozach, jakie słyszał w gabinetach. To sytuacja, w której nie możesz się poddać, w której musisz motywować kogoś do walki i tłumaczyć mu, iż ma po co żyć. W kryzysowym momencie poprosiłam o interwencję przyjaciół" - tłumaczyła Anastazja.


Żona przerwała milczenie ws. Jakubiaka. Tego nikt się nie spodziewał, ludzie nie wiedzieli


Jakubiak ocenił, iż polski system zdrowotny nie pozwala na należyte zaopiekowanie się kondycją psychiczną chorego. Ale na leczenie za granicą małżonkowie zdecydowali się przede wszystkim dlatego, iż rodzimi specjaliści nie znali wcześniej podobnego przypadku (schorzenie, z którym walczy Jakubiak, dotyka zaledwie jednego procenta ludności na świecie). To właśnie wtedy zwrócili się z prośbą o pomoc do fanów mężczyzny.
"(...) gwałtownie założyliśmy zrzutkę na jednym z portali i wylecieliśmy, kiedy tylko udało się zebrać potrzebną kwotę. Byłem w tak kiepskim stanie, iż adekwatnie nie pamiętam, jak się tam znalazłem" - wspominał w rozmowie.
Na najbardziej zaskakujące wyznanie zdobyła się jednak jego partnerka.
"Może to dziwnie zabrzmi, ale tego doświadczenia, które zbieramy przy tej chorobie, nie zamieniłabym na nic innego. To bardzo trudne doświadczenie, ale umacnia nas jako parę i jako rodzinę. Moją siłą napędową jest to, kiedy widzę, iż Tomek jest w lepszej formie i leczenie idzie w dobrą stronę. Również najbliżsi przyjaciele są ogromnym wsparciem. Mogę na nich liczyć i zadzwonić, cokolwiek by się nie działo" - powiedziała.
Zobacz też:
Idź do oryginalnego materiału