Nie jesteś naszą rodziną powiedziała teściowa i przełożyła mięso z talerza synowej z powrotem do garnka.
Kasia zastygła przy kuchni, trzymając w rękach talerz. przez cały czas lśnił na nim sos od gulaszu, który właśnie ugotowała Grażyna Piotrowska. Kawałki mięsa znikały w garnku jeden po drugim, jakby teściowa skrupulatnie je liczyła.
Słucham? odezwała się Kasia, nie wierząc własnym uszom.
Co tu jest niejasne? Grażyna Piotrowska otarła ręce o fartuch i odwróciła się do synowej. Nie przyjmowaliśmy cię do rodziny. To ty się do nas przyczepiłaś.
W kuchni zrobiło się tak cicho, iż słychać było bulgotanie zupy na kuchence. Kasia postawiła talerz na stole i odgarnęła kosmyk włosów z czoła. Dłonie jej drżały.
Grażyno Piotrowno, nie rozumiem. Jestem z Darkiem od pięciu lat! Mamy córkę
I co z tego? przerwała teściowa. Zosia to nasza krew, to prawda. Ale ty zawsze będziesz obca.
Drzwi do kuchni otworzyły się i wszedł Dariusz. Włosy miał potargane, koszula rozpięta widocznie drzemał na kanapie po pracy.
O co chodzi? zapytał, spoglądając na żonę i matkę. Dlaczego się kłócicie?
Nie kłócimy się spokojnie odparła Grażyna Piotrowska. Po prostu rozmawiamy. Wyjaśniam twojej żonie, jak się zachowywać w naszym domu.
Dariusz zmarszczył brwi i spojrzał na Kasię. Stała blada, zaciskając usta.
Mamo, co ty powiedziałaś?
Prawdę. Że mięso nie dla wszystkich. Rodzina duża, a porcje małe.
Kasia poczuła, jak w gardle ściska się gula. I tyle. Pięć lat myślała, iż jest częścią rodziny. Pięć lat starała się przypodobać teściowej, znosiła jej przytyki i docinki, wierząc, iż z czasem relacje się poprawią.
Darku, jadę do domu cicho powiedziała do męża. Do mamy.
Jakiego domu?! oburzyła się Grażyna Piotrowska. Twój dom jest teraz tutaj. Myślisz, iż możesz wchodzić i wychodzić, kiedy ci się podoba?
Mamo, przestań Dariusz zrobił krok w stronę Kasi. Co się stało?
Kasia milczała. Jak wytłumaczyć mężowi, iż jego matka właśnie dała jej do zrozumienia, iż jest tu nikim? Że choćby talerz gulaszu to dla niej za dużo?
Spakuję Zosię powiedziała w końcu. Zabiorę ją do mamy na weekend.
Po co? zatrzepotała się teściowa. Babcia jest przecież pod ręką, po co ciągać dziecko gdzieś daleko?
Babcia uważa, iż jej matka nie jest rodziną odparła Kasia. Może i wnuczce znajdzie się lepsze miejsce.
Odwróciła się i wyszła z kuchni. Dariusz złapał ją za rękę.
Kasieńko, zaczekaj! Wytłumacz mi, co się dzieje.
Kasia spojrzała na męża. Patrzył na nią z zakłopotaniem, a teściowa stała przy kuchence, udając, iż miesza zupę.
Zapytaj mamy powiedziała Kasia. Ona ci lepiej wytłumaczy.
W pokoju dziecięcym trzyletnia Zosia bawiła się lalkami. Zobaczywszy mamę, podbiegła do niej radośnie.
Mamusiu! Patrz, karmię Kasię!
Świetnie, córeczko Kasia przykucnęła i objęła dziecko. Chcesz coś zjeść?
Tak! Babcia mówiła, iż dziś będzie gulasz.
Będzie, słoneczko. Tylko pojedziemy zjeść go do babci Eli.
Do twojej mamy? ucieszyła się Zosia. Hurra! A tata też pojedzie?
Nie, tata zostanie w domu.
Kasia zaczęła pakować dziecięce rzeczy do torby. Sukienki, rajstopy, zabawki wszystko, co przyda się na kilka dni. Gdy układała ubrania, do pokoju zajrzał Dariusz.
Kasieńko, co za dzieciństwo? Po jakichś głupotach się wyprowadzasz?
Dzieciństwo? Kasia wyprostowała się i spojrzała na męża. Twoja matka powiedziała mi, iż nie jestem rodziną! Zabrała mi jedzenie! To głupoty?
Mówiła różne rzeczy! Wiesz, iż jest impulsywna. Jutro zapomni.
Ale ja nie zapomnę, Darku! To nie pierwszy raz.
Daj spokój! Mama jest po prostu zmęczona. W pracy problemy, więc się wyżyła.
Kasia zaśmiała się gorzko.
Zmęczona. Pięć lat się męczy?! I zawsze na mnie się wyżywa.
To nie zwracaj uwagi!
Nie zwracać uwagi, gdy w moim własnym domu nazywają mnie obcą? Darku, słyszysz siebie?
Dariusz przeszedł się po pokoju, pocierając kark. Znany gest zawsze tak robił, gdy nie wiedział, co powiedzieć.
Kasieńko, no gdzie się podziejesz? Jesteśmy rodziną. Mamy dziecko.
Właśnie dlatego jadę. Nie chcę, żeby Zosia słyszała, jak upokarzają jej matkę!
Kto cię upokarza? Mama wyraziła swoją opinię.
Opinię?! Kasia przerwała pakowanie. Darku, zabrała mi jedzenie! Powiedziała, iż jestem obca! To opinia?
No może powiedziała ostro. Ale przecież rozumiesz, mama całe życie sama ciągnęła naszą rodzinę. Ojciec odszedł wcześnie, wychowała mnie i brata. Przywykła kontrolować wszystko.
I co, mam do końca życia znosić jej kontrolę?
Dariusz usiadł na skraju łóżka i wziął żonę za ręce.
Kasieńko, nie kłóćmy się. Porozmawiam z mamą, wytłumaczę.
Co wytłumaczysz? Że też jestem człowiekiem? Że mam uczucia?
No tak. Powiem, żeby nie była niemiła.
Kasia pokręciła głową.
Darku, nie chodzi o niemiłość. Chodzi o to, iż twoja matka mnie nie akceptuje! A ty o tym wiesz.
Mama potrzebuje czasu
Pięć lat to mało?! Ile jeszcze mam czekać?
Z kuchni dobiegł głos Grażyny Piotrowskiej:
Darku! Chodź na kolację! Wszystko stygnie!
Dariusz wstał.
Chodź, zjemy normalnie. Potem pogadamy.
Nie, dziękuję. Straciłam apetyt.
Mężczyzna postał chwilę, po czym wyszedł. Kasia słyszała, jak rozmawia z matką w kuchni, ale słów nie mogła rozróżnić. Głosy raz cichły, raz narastały.
Wyciągnęła telefon i zadzwoniła do matki.
Mamo? To ja. Możemy przyjechać do ciebie na parę dni?
Oczy