To nie moja żona: przecież nie byliśmy w USC, prawda?

newsempire24.com 5 dni temu

Jaka ja ci żona? Myśmy chyba do USC nie chodzili, co? Pieczątki stawiali? Pierścionka na palec nie zakładałeś!

Ludmiła spuściła wzrok. Marzyła o tym wszystkim, ale lata mijały, a życie płynęło bez formalności.

Nie! Nie! I jeszcze raz nie! warknął Dominik. Ty mi nikim nie jesteś! Skąd ci przyszło do głowy, iż możesz nazywać się żoną?

Dominiczku, nie milcz, porozmawiaj ze mną! błagała, dotykając jego dłoni.

A ty masz coś do dodania? odsunął się. I tak już za dużo powiedziałaś!

Ale ja nic nie powiedziałam mruknęła Ludmiła.

Zapamiętaj raz na zawsze: milczenie jest złotem! Zwłaszcza dla ciebie! demonstracyjnie odwrócił się do okna.

Przestań się dąsać, kochanie! przysunęła się bliżej.

Lepiej byś język za zębami trzymała! Dominik podniósł ręce. Skąd wy, baby, macie ten talent, żeby jednym zdaniem wszystko zrujnować? W szkole was uczą, jak doprowadzać faceta do zawału?

Ludmiła uznała, iż jest obrażony z powodu porannej kłótni: Dominik stłukł dwie filiżanki swoją i jej.

No jak można? gotowała się. Ludzie mają ręce jak ręce, a ty masz łapy niczym grabie! Swoją rozbiłeś no cóż, ale po co moją ruszał? Specjalnie, żeby nie zostało ani jednej ulubionej?

Zwykła domowa sprzeczka. Takie rzeczy się olewa. Ale Dominik, nadąsany, poszedł do pracy, a wróciwszy, cały wieczór zachowywał lodowate milczenie. Ignorował ją, nie przyszedł na kolację, choć wołała go trzy razy. Czas się było pogodzić.

Oj, daj spokój, kupimy nowe filiżanki w sobotę w Smyku! A ręce no, poćwiczysz!

O jakich filiżankach ty mówisz?! Dominik błysnął oczami. Ty w ogóle zdajesz sobie sprawę, co narobiłaś swoim gadaniem?

Mogę przeprosić zmiękła Ludmiła. Nie gniewaj się!

Przeprosić? wybuchł histerycznym śmiechem. Gdyby twoje słowa dało się wymazać przepraszam, to byłbym teraz w siódmym niebie! A tak po prostu dobiłaś mnie!

Boże, no co ja takiego powiedziałam? w końcu dotarło do niej, iż nie chodzi o naczynia.

A kto dziś oznajmił mojej szefowej, iż rozmawia z żoną Dominika?! trząsł się ze złości.

Byłeś pod prysznicem, telefon dzwonił zaczęła się tłumaczyć. Odebrałam, powiedziałam, żeby poczekała. Spytała, kim jestem. No to nazwałam się żoną. A jak podałam słuchawkę już się rozłączyła. Co w tym złego?

Ty jeszcze pytasz?! Dominik zrobił się purpurowy, żyła na skroni zaczęła mu tańczyć. Jaka ty mi żona? My w USC byliśmy? Pieczątki stawiali? Pierścionek wkładałeś?

Ludmiła przełknęła ślinę. Marzyła o tym, ale

Nie! Nie! I nie! ryczał. Ty jesteś nikim! Z jakiej racji uważasz się za żonę?

***

I długo ten cyrk ma potrwać? zaśmiała się Nadzieja Stanisławowa.

Mamo Ludmiła zmarszczyła brwi. Teraz inne czasy. Tobie oceniać? Po ojcu sama z kim się nie zadawałaś!

Nie kłam na matkę! kobieta zachowała uśmiech. W moim wieku plotki się nie imają. A ty młoda pomyśl o przyszłości!

Mamo, pięćdziesiąt pięć to nie starość! Ciebie jeszcze może ktoś na ślubny kobierzec wyprowadzić!

jeżeli się trafi porządny mężczyzna czemu nie? poprawiła siwe kosmyki. Na razie surogatami się zadowalam.

No ty dasz! prychnęła Ludmiła.

Wtedy matka spoważniała:

Ludka, rozumiem dziś wielu żyje na kocią łapę, dzieci rodzą. Ale prawnie to konkubinat. Zero gwarancji!

jeżeli jest miłość, gwarancje nie są potrzebne.

Miłość minie zostanie pustka. A oficjalny mąż choć alimenty, choć część majątku. A tak choćby przez sąd nic nie wyciągniesz!

Z Dominikiem mamy się świetnie! Sześć lat razem. Po co nam pieczątka? Zarabiamy tyle samo.

Niewystarczające! pogroziła palcem. choćby aluzyjnie go podprowadzaj! Mów mężuś, żartuj o żoneczce. Niech się przyzwyczaja. Potem pod baldachim!

A jeżeli spłoszę? pokręciła głową Ludmiła. Szczęście jest kruche nie kusić losu!

Twoje życie westchnęła Nadzieja Stanisławowa. Ale pamiętaj: odpowiedzialność to znak dorosłości. A wy żyjecie w wiecznej niepoważności.

***

Rady matki utkwiły jej w głowie. Małżeństwo polisa dla kobiety. Koleżanka Iwonka też naciskała:

Wyobraź sobie: weźmiecie kredyt. Wpiszą Dominika. A jeżeli się rozstaniecie?

Pesymistka!

Załóżmy, iż zechce mieszkanie siostrzeńcowi przepisać. choćby pisnąć nie będziesz mogła! Sąd bez papierka marnowanie nerwów.

Paragonów nazbieram, świadków znajdę!

Albo Iwonka zrobiła chytrą minę po prostu się z nim podpisz.

Mama też radzi, żeby mężusiem drażnić. Przyzwyczajać po cichu.

No to działaj!

***

Ludmiła zaczęła nazywać Dominika mężem przy każdej okazji. Z początku się śmiał, ale stopniowo się przyzwyczaił. I ona sama uwierzyła w tę grę aż do momentu, gdy odebrała telefon jego szefowej i rzuciła to fatalne: To jego żona.

***

Przecież jesteśmy razem sześć lat! głos Ludmiły drżał. Myślałam, iż tworzymy rodzinę. Dzieci, starość razem

To się nie odzywałaś! miotał się po pokoju. Po co leciałaś do Grażyny Henrykównej? Teraz mnie zwalniają!

Ale przecież zawsze mówię na ciebie mąż!

Różnica jest taka, iż przez ciebie moja kariera legła w gruzach! Dominik cisnął klucze na stół. Ja nie do USC ja z tobą choćby mieszkać nie będę! Pakuję się!

Serio? oniemiała. No powiedziałam, iż jestem żoną

Grażyna Henrykówna trzymała mnie przez pewien interes osobisty! A teraz, skoro jestem żonaty ty stałaś się jej solą w oku!

***

Tydzień później do drz

Idź do oryginalnego materiału