Rozpocząłem niezwykle sztampowo, po prostu wrzuciłem adres do serwisu Fotopolska. Jedna z fotografii przedstawiających budynek opatrzona jest datą 1900. Jest to niemożliwe, ponieważ dwa numery dalej widoczna jest kamienica zbudowana w latach 1906–1907, co można odczytać choćby z elewacji. No i się zaczęło…
Szalony wynalazca
Z budynkiem kojarzony jest Ottomar Anschütz. W przewodniku po Lesznie i okolicy przy opisie budynku Słowiańska 24 znajduje się informacja:
„W oficynie tego budynku (al. Krasińskiego nr 7) mieścił się zakład fotograficzny Ottomara Anschütza urodzonego w 1846 r. w Lesznie wynalazcy i konstruktora pierwszej w świecie migawki szczelinowej. Anschütz uważany jest również za prekursora kinematografii”.
Informacja, iż tutaj mieszkał Ottomar, pojawiła się również w lokalnej prasie, kiedy miejscowe muzeum zakupiło aparat związany z jego działalnością. Nie udało mi się jednak potwierdzić związków wynalazcy z owym budynkiem. Z całą pewnością z Ottomarem i rodziną Anschützów powiązane są losy budynków przy obecnej Niepodległości i Królowej Jadwigi.
Wracając do Słowiańskiej 24, to ma on tradycje fotograficzne, ale dotyczą innej osoby. Zanim jednak zaczęło tutaj działać atelier, można było ugasić pragnienie kuflem złocistego napoju.
Sporo piwa nawarzył
Pierwszym znanym z nazwiska właścicielem parceli był kupiec i restaurator Carl Ludwig Schmidt. I to prawdopodobnie jego możemy winić (przynajmniej częściowo) za zabudowę. Mowa jest o narożnym budynku w bardzo reprezentacyjnym miejscu. Skrzyżowanie w żaden sposób nie zostało zaakcentowane, szlak komunikacyjny dla pieszych też nie został podkreślony. Po drugiej stronie ulicy znajduje się gmach zbudowany na potrzeby poczty i mógłby zostać wzorem narożnej budowli.
Tak czy owak Carl systematycznie zwiększał zabudowę na działce. Przede wszystkim powstawały magazyny, w których przechowywano piwo. Zapasy napoju lokowano także w części obiektu od strony obecnych Alei Krasińskiego. W budynku głównym natomiast urządzono restaurację oraz bar.
Spore zmiany nastąpiły w roku 1894. Wspomniana część zabudowy od Krasińskiego zostaje zupełnie przekształcona z myślą o urządzeniu tutaj fotograficznego atelier. Na uwagę i pochwałę zasługuje przeszklenie niemal całej najwyższej kondygnacji. Za realizację inwestycji odpowiadał ceniony architekt Józef Piwoński.
Niemal w tym samym momencie dosłownie spada z nieba Udo Mertens, obiecujący młody fotograf. Ten zaprzyjaźnia się z rodziną Schmidtów, zostaje gospodarzem atelier i poślubia córkę Carla, Margaretę Martę.
Mertens, prestiżowy fotograf
W wydawnictwie „Migawki ze świata minionego: leszczyńskie atelier fotograficzne w latach 1861–1939”, będącym pokłosiem wystawy w Muzeum Okręgowym, autor zapisał m.in.:

Marianna Jankowiak, fot. Udo Mertens
„Wśród wielu zdjęć wykonanych w jego atelier, na uwagę zasługują fotografie ze znanymi osobistościami z Leszna i okolicy: m.in. ziemianinem-artystą, hrabią Janem Kazimierzem Mycielskim, ostatnim ordynatem rydzyńskim, księciem Antonim Ryszardem Sułkowskim […]”.
To również wizytę u Mertensa wybrała moja prababcia. Mieszkająca od czerwca 1920 roku w Lesznie Marianna Jankowiak pozowała przy krześle, trzymając książkę. Zachowane w domowym archiwum kartonikowe zdjęcie zawiera nazwisko fotografa.
Przywołani powyżej hrabia i książę nie dożyli roku 1920, więc Marianna nie miała możliwości ich spotkać w atelier, biorąc jednak pod uwagę wyraz twarzy, wizyta u Mertensa musiała dostarczyć wielu emocji.
Atelier Mertensa we wspomnieniach
Fotografa nie pominął w swym pamiętniku Wiktor Buliński. Jednocześnie kronikarz kolejny raz prezentuje niezłe poczucie humoru.
„Narożny dom przy plantach nr 11 należał do Niemca Udo Mertensa prowadzącego duży zakład fotograficzny z wejściem od plant […]. Zakład Mertensa był dobrze urządzony z wystawami, gdzie eksponowano duże fotosy. Na piętrze było atelier z oszklonym dachem. Zakład obsługiwał przede wszystkim Niemców i dobrze mu się powodziło, starczyło na wesołe życie młodego Udo”.
Wspomnieniami dotyczącymi fotografa i atelier podzielił się ze mną również profesor Edmund Waszyński (rozmowa z profesorem trafiła na łamy bezpłatnego miesięcznika „Leszczyniak” w maju tego roku):

Fragment atelier Mertensa, źródło Archiwum Państwowe w Lesznie
„Pamiętam budynek, gdzie mieściło się atelier Mertensa. Wyglądał wówczas trochę inaczej i charakteryzował się dużym przeszkleniem”.
Mój rozmówca zwrócił również uwagę na fotografię wykonywaną w atelier oraz uliczną. Szczególnie ta druga jest ważna w kwestii Mertensa.
„Fotograf najczęściej stał na plantach lub w okolicy i po prostu wyłapywał przechodniów. Najczęściej wykonywał pierwsze zdjęcie z zaskoczenia, a do drugiego podejścia już ustawiał osoby fotografowane. Następnie zostawiał karteczkę z informacją o możliwości odbioru zdjęcia”.
Fotografia uliczna
Za pioniera wykonywania zdjęć poza atelier w Lesznie uchodzi wspomniany Anschütz. I być może właśnie ten fakt wpłynął na omyłkę dotyczącą fotografa i budynku.
Fotopolska
Śledząc szczegółowo losy kamienicy, udało się rozwiązać zagadkę dotyczącą wizerunku zamieszczonego w sieci. Widnieje na nim szyld Louis Brodek, który prawdopodobnie tymczasowo wynajmował lokal restauracyjny. Nic nie wskazuje, aby został właścicielem choćby części budynku.
Kluczowa jest jednak tutaj stolarka okienna. Wygląd widoczny na obrazku budynek otrzymał w 1913 roku na zlecenie Emmy Schmidt, małżonki Carla. Zatem datację zdjęcia należałoby przesunąć o co najmniej 13 lat.
CIT

Fragment katalogu Informacji Turystycznej, 1998 r.
W czasach powojennych budynek spełniał rozmaite funkcje, mieszcząc m.in. sklep „Bawełna”. Od 1998 roku mieści się tutaj Informacja Turystyczna, która w kolejnym roku przeniesie się do nowej lokalizacji przy Słowiańskiej 1. CIT nie jest jedynym wspólnym mianownikiem obu gmachów.
Słowiańska 1 zasługuje na odrębne opracowanie.





