To miejsce wygląda jak plan filmowy. Górskie pustkowie skrywa niezwykłe cmentarzysko

gazeta.pl 11 godzin temu
Jest na świecie miejsce, które budzi nostalgię za epoką pary i pierwszych podróży koleją. Opuszczone lokomotywy stoją tu jak strażnicy dawnej świetności, tworząc pejzaż pełen historii i zadumy. To atrakcja, która fascynuje poszukiwaczy niezwykłych widoków, a znajdziesz ją w Ameryce Południowej.
Na obrzeżach małego, górskiego miasteczka leży wyjątkowe Cmentarzysko Pociągów. To miejsce, w którym czas zatrzymał się w połowie ubiegłego wieku. Pośród piasków stoją dziesiątki lokomotyw i wagonów pamiętających czasy kolejowego boomu w Boliwii. Stalowe wraki, choć zniszczone, wciąż imponują rozmachem i ciężarem historii. Cmentarzysko jest jednym z najczęściej fotografowanych punktów na trasie do słynnego solniska Salar de Uyuni. Wizyta tutaj to wstęp do niezwykłej podróży przez krajobrazy, które wyglądają dosłownie jak z innej planety.


REKLAMA


Zobacz wideo Miasto było skazane na korki, dlatego zbudowali podwieszane metro


Gdzie znajduje się cmentarzysko pociągów w Boliwii? Można dojechać tam taksówką
Train Cemetery, czyli Cmentarzysko Pociągów, leży zaledwie kilka minut jazdy od centrum Uyuni, małego miasteczka na południowym zachodzie Boliwii. Rozciąga się na wysokości około czterech tysięcy metrów nad poziomem morza, na suchym, wietrznym płaskowyżu. To właśnie tutaj porzucono tabory, które kiedyś przewoziły srebro, cynę, cynk i inne surowce z andyjskich kopalń do portów Ameryki Południowej.
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu wyprawa w to miejsce była prawdziwą przygodą. Uyuni pozostawało na uboczu, a brak porządnych dróg oznaczał, iż trzeba było wynająć terenowe auto albo ruszyć pieszo w wielogodzinną wędrówkę przez pustkowie. Wszystko zmieniło się przez rozwój turystyki i infrastruktury. Choć miejsce stało się łatwodostępne, pierwsze spotkanie z rdzewiejącymi kolosami robi wrażenie równie mocno jak przed laty.


W obecnych czasach dotarcie na cmentarzysko jest banalnie proste. Można podjechać taksówką, lokalnym autobusem albo wybrać się pieszo, bo spacer z miasteczka zajmuje około pół godziny. Większość wycieczek w okolicy zaczyna się właśnie tutaj, dlatego w środku dnia spotyka się sporo turystów. Najlepszy moment na wizytę to wczesny poranek lub późne popołudnie, gdy złote światło podkreśla rdzewiejące konstrukcje, a wokół panuje cisza. Brak kas biletowych i przewodników sprawia, iż można swobodnie chodzić między stalowymi wrakami. To właśnie ta prostota i surowy charakter miejsca nadają mu wyjątkową, autentyczną atmosferę.


Jaka jest historia Train Cemetery? Miejsce oferuje powrót do przeszłości
Pod koniec XIX wieku Brytyjczycy rozpoczęli w Boliwii budowę sieci kolejowej, która miała połączyć górnicze miasta w Andach z portami w Chile i Argentynie. Uyuni, leżące na strategicznym skrzyżowaniu linii, gwałtownie stało się centrum całego przedsięwzięcia i zaczęło tętnić życiem. Do pracy ściągano angielskich inżynierów, a nowoczesne lokomotywy i wagony zamawiano głównie w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych.


Kolej była wtedy symbolem postępu. Codziennie przewożono nią ogromne ilości minerałów z rejonu Potosí i pobliskich pasm górskich. Czas świetności skończył się jednak w latach 40. XX wieku, gdy boliwijskie górnictwo zaczęło podupadać. Kopalnie zamykano jedna po drugiej, linie kolejowe traciły znaczenie, a kosztowne w utrzymaniu tabory porzucono na skraju pustyni. Surowy, słony klimat sprawił, iż mimo upływu dziesięcioleci stalowe kolosy wciąż wyglądają tak, jakby zatrzymały się w czasie.


Dziś cmentarzysko przypomina otwarty skansen, choć nie ma tu ogrodzeń, tabliczek ani wyznaczonych tras zwiedzania. Na pustynnym płaskowyżu spoczywa ponad sto parowozów i wagonów, które można swobodnie eksplorować. Da się wejść do kabin maszynistów, przejść po zardzewiałych platformach albo po prostu zatrzymać się na chwilę i podziwiać niezwykły, niemal nierealny krajobraz.
Coraz częściej lokomotywy pokrywane są barwnymi graffiti, które nadają im nowego charakteru i tworzą interesujący kontrast z ich industrialną przeszłością. Przewodnicy często wspominają, iż wśród wraków kryje się pierwszy pociąg, jaki kiedykolwiek wjechał do Boliwii. Dla pasjonatów kolei i historii przemysłu spacer po cmentarzysku to jak podróż w czasie do epoki pary i wielkich andyjskich szlaków. Warto się tu zjawić, odwiedzając piękny, latynoski kraj. Czy twoim zdaniem, takie "naturalne skanseny" powinny pozostać dzikie i surowe, czy zyskać turystyczną infrastrukturę? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Idź do oryginalnego materiału