Adidas i Puma – wszyscy znają te słynne na cały świat marki, ale czy zdajecie sobie również sprawę z tego, w jakich okolicznościach powstały i jak wiele je łączy? Możliwe, iż nie. Na szczęście pojawił się w streamingu krótki, trzydocinkowy serial dokumentalny, zatytułowany „Wojny sneakersów: Adidas konta Puma”, który wiele wyjaśnia i zdecydowanie warto poświecić mu czas, bo nie jest to banalna historia.
Dokument w atrakcyjny sposób opowiada o burzliwej historii znanych niemieckich marek. Począwszy od tego, w jakich okolicznościach zostały założone, poprzez różnego rodzaju zawirowania, finansowe upadki i wzloty, wstydliwe fakty, chwyty poniżej pasa, łapówki, zaskakujące posunięcia. Wyjaśnia też wpływ tych firm na kulturę i modę, a także tłumaczy specyficzne metody współpracy ze sportowcami, jakie same wypracowały, co ostatecznie nie wszystkim wyszło na dobre. Niejako przy okazji, serial obnaża również mechanizmy, które wykorzystują wielkie korporacje, aby przywiązać do siebie fanatycznie oddanych pracowników oraz wchłaniać i monetyzować wszelkie przejawy kreatywności.
Adidas kontra Puma, czyli spór i rywalizacja
Wszystko zaczęło się od braci Adolfa i Rudolfa Dasslerów, którzy w latach 20. XX wieku założyli fabrykę butów. Jednak w 1948 roku pokłócili się i zaczęli działać osobno. Nie do końca wiadomo, o co poszło. Oficjalne źródła twierdzą, iż chodziło o różne wizje rozwoju przedsiębiorstwa, ale plotki sugerują, iż przyczyniła się do tego kobieta. Dowodów jednak brak i dywagacjom nie ma końca. W każdy razie, gdy już doszło do rozłamu, Adolf, zwany również „Adi”, nazwał swoją firmę Adidas, zaś przedsiębiorstwo Rudolfa zaczęło się nazywać Puma. Obie firmy od początku mieściły się w miasteczku Herzogenaurach w Bawarii i przez cały czas tam są, a ich kwatery główne znajdują się niemal po dwóch stronach ulicy. W związku z tym mieszkańcy całego tego stosunkowo niedużego miasta dzielą się na tych, którzy pracują dla Adidasa i tych, którzy są pracownikami Pumy. Są tam choćby bary i knajpy, które obsługują wyłącznie jednych albo drugich.

Rozdzielnie się braci sprawiło, iż ich firmy od początku ostro rywalizowały. Chodziło nie tylko o to, iż starali się tworzyć najlepsze i najbardziej zaawansowane technologicznie buty. Jeszcze ważniejsze było znalezienie sposobu, aby te buty pojawiły się potem na nogach najzdolniejszych sportowców, którzy przyciągali uwagę kibiców i dzięki temu tworzyli najlepszą możliwą reklamę. Bo jak wiadomo, każdy chce być w zwycięskiej drużynie.
Sport to nie wszystko
Niewątpliwie sportowcy, zwłaszcza jeżeli mają charyzmę, urok osobisty i rzeszę fanów, mogą zdziałać dla firmy cuda. Najlepiej to widać na przykładzie fenomenalnego Usaina Bolta, powszechnie uważanego za najlepszego sprintera w historii, który biegając w butach i ubraniach Pumy dosłownie wyciągnął tę markę z finansowego dołka i umożliwił jej wejście na nowy poziom rozwoju. Ale to Adidas jako pierwszy zrozumiał, iż aby się rozwijać nie wystarczy się odwoływać do samego sportu. Oczywiście jego pracownicy nie doszli do tego samodzielnie.
W latach 80. uzmysłowił im to niebywały sukces amerykańskiego zespołu hip-hopowego Run-D.M.C, a szczególnie ich piosenki „My Adidas”, dzięki której te buty stały się częścią popkultury, a paradowanie w nich było manifestem, wyrazem konkretnego światopoglądu. Kierownictwo Adidasa przyswoiło tę lekcję. Zorientowali się, iż to otwiera zupełnie nowe możliwości działania i wykorzystali to. Chociaż kończyło się to dla nich różnie, czego przykładem jest gwałtownie zerwana kooperacja z Kanye Westem. Puma również ruszyła tym szlakiem i zaczęła otwarcie flirtować ze światem mody. Te firmy zawsze szły łeb w łeb, wykorzystywały każdą szansę na rozwój, zwiększenie wpływów i sprzedaży.
Korporacyjna wisienka na torcie
Po aferze z kontrowersyjnym amerykańskim raperem, ówczesny CEO marki Adidas musiał zrezygnować ze stanowiska i powstał wakat, który długo pozostawał nieobsadzony. Jakież było jednak zdziwienie, gdy okazało, iż ostatecznie pracę tę dostał były CEO… Pumy. No cóż. Powiedzieć, iż szeregowi pracownicy obu firm, którzy byli przecież dumni z „rodzinnych wartości”, poczucia wspólnoty i jedności celów, jakimi karmiły ich te firmy, czyli ludzie, którzy nimi kierowali, byli mocno skołowani takim obrotem spraw, to nic nie powiedzieć. Na moment iluzje zniknęły i można było zobaczyć, co się tak naprawdę liczy. Adidas i Puma to dwie strony tej samej monety. Może choćby bracia Dassler specjalnie podzieli swoją firmę, bo doskonale zdawali sobie sprawę, iż nic tak dobrze nie wpłynie na rozwój biznesu, jak ostra, bezpardonowa konkurencja? To byłby genialny w swej prostocie ruch. Mógłby w przyszłości doprowadzić do powstania dwóch najbardziej rozpoznawalnych na świecie marek produkujących buty i sprzęt sportowy. A nie, czekaj…
„Wojny sneakersów: Adidas konta Puma” – gdzie obejrzeć?
Dokument jest dostępny na serwisie Disney + w ramach subskrypcji.
View oEmbed on the source website