Islandia słynie z surowych krajobrazów, gejzerów i wulkanów, ale Thrihnukagigur to coś zupełnie wyjątkowego. Skrywa w sobie pustą komorę magmową, do której można zejść bez żadnego ryzyka. To jedyne takie miejsce na świecie, gdzie człowiek jest w stanie dosłownie zajrzeć do wnętrza Ziemi - nie przez ekran komputera ani przez szybę w muzeum, ale fizycznie stanąć na dnie wulkanu, który wybuchł tysiące lat temu. Ta niezwykła wyprawa nie tylko pozwala przeżyć coś spektakularnego, ale również uczy pokory wobec potęgi natury.
REKLAMA
Zobacz wideo Hawaje: Kula lawy uderzyła w łódź pełną turystów. 23 osoby zostały ranne
Islandia: wycieczka do wnętrza wulkanu, który wybuchł tysiące lat temu. Niezapomniane przeżycie
Na powierzchni Thrihnukagigur wygląda niepozornie - to po prostu jedna z wielu wulkanicznych formacji, które licznie rozsiane są po surowym krajobrazie Islandii. Nie widać tu dymu, nie czuć zapachu siarki, a stożek nie wyróżnia się niczym szczególnym. Ale to tylko pozory. Pod warstwą zastygłej lawy kryje się coś, czego nie ma nigdzie indziej na świecie - gigantyczna komora magmowa, która po ostatniej erupcji - około 4,5 tysiąca lat temu - nie zapadła się, nie wypełniła ponownie skałami ani lawą. Zamiast tego pozostała pusta.
Komora magmowa bywa nazywana sercem wulkanu. To właśnie tam gorąca, płynna skała czeka, aż znajdzie drogę na powierzchnię, wywołując erupcję. zwykle po zakończeniu erupcji komora magmowa ulega zakrzepnięciu - lawa zastyga i zamienia się w skałę
W przypadku wulkanu Thrihnukagigur stało się jednak coś zupełnie innego. Magma po prostu zniknęła, jakby zapadła się w głąb ziemi. Naukowcy sądzą, iż wypłynęła przez jedną ze szczelin i cofnęła się do głębszych warstw skorupy ziemskiej
- czytamy na stronie insidethevfolcano.com.
Wulkanolog Haraldur Sigurdsson ujął to w ten sposób: "Thrihnukagigur jest wyjątkowy […] To tak, jakby ktoś wyciągnął korek, a cała magma po prostu spłynęła."
To właśnie ta osobliwość geologiczna przyciąga dziś podróżników z całego świata. Komora, która kiedyś tętniła gorącą magmą, dziś jest dostępna dla zwiedzających - i to w pełni bezpiecznie. To przygoda dostępna dla wszystkich, kto ma trochę siły w nogach, nie boi się wysokości i marzy o tym, by zajrzeć do wnętrza Ziemi. Miejsce, które przypomina scenografię z filmu science fiction, istnieje naprawdę i znajduje się zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Reykjaviku.
Czy turyści mogą odwiedzić wulkan na Islandii? Thrihnukagigur czeka na śmiałków
Wyprawa do wnętrza wulkanu to nie jest zwykła wspinaczka ani zejście po schodach - to autentyczna podróż w głąb ziemi. Specjalnie zaprojektowana platforma, przypominająca otwartą windę na linach, jakiej używają osoby myjący okna drapaczy chmur, powoli opuszcza turystów przez wąski, lejkowaty otwór krateru. Zjazd trwa kilka minut, a wrażenia są niezapomniane - powoli zanurzasz się w mroku, czując, jak zmienia się powietrze i jak otaczają cię kolejne warstwy skał, które opowiadają historię naszej planety sprzed tysięcy, a choćby dziesiątek tysięcy lat. Na dole czekają doświadczeni przewodnicy, którzy nie tylko dbają o bezpieczeństwo, ale z pasją tłumaczą każdy detal tej geologicznej osobliwości.
Stworzyliśmy nowatorski sposób, by bezpiecznie opuszczać turystów w głąb krateru. Inspiracją był system wykorzystywany przez osoby myjące okna wieżowców – na jego bazie skonstruowaliśmy specjalną ‘windę wulkaniczną’, która pozwala dotrzeć aż na dno komory magmowej
W praktyce jest to stalowy kosz mieszczący 7-8 osób, zawieszony na potężnych linach nośnych i połączony z dźwigiem ustawionym bezpośrednio nad otworem krateru. Całość działa niezwykle precyzyjnie - platforma powoli zjeżdża 120 metrów w dół do wnętrza wulkanu, przez wąski lejek prowadzący do ogromnej, butelkowatej komory. Na każdym etapie wyprawy towarzyszą ci doświadczeni przewodnicy. Są odpowiednio przeszkoleni i stale czuwają nad tym, by wszystko przebiegało sprawnie i w pełni bezpiecznie.
- piszą organizatorzy.
A sama komora? To gigantyczna przestrzeń, której rozmiar trudno ogarnąć wzrokiem. Bez problemu zmieściłaby się tu Statua Wolności, a powierzchnia dna jest porównywalna z trzema boiskami do koszykówki ustawionymi obok siebie. Ściany mienią się feerią kolorów - od głębokiej czerwieni i fioletu, przez złociste i zielone pasma, aż po niespodziewane akcenty błękitu. Każdy kolor to efekt obecności innych minerałów - żelaza, siarki, miedzi - wypalonych i osadzonych przez tysiące lat aktywności wulkanicznej. W tej przestrzeni panuje niemal sakralna cisza, a światło latarek maluje niesamowite refleksy.
Czy trzeba płacić, żeby zobaczyć wulkan na Islandii? Przygoda do tanich nie należy
Zejście do komory magmowej Thrihnukagigur to nie tania przygoda, ale zdecydowanie jedna z tych, które zostają w pamięci na całe życie. Sezon trwa od 5 maja do 30 października, a wejście jest dostępne tylko dla osób powyżej 8. roku życia. Nie trzeba być maratończykiem, ale pewna sprawność fizyczna jest konieczna - zanim wsiądziesz do windy, czeka cię piesza wędrówka w surowym islandzkim klimacie. Trasa ma około 3,5 kilometra w jedną stronę i prowadzi przez wyżynne obszary Bláfjöll, gdzie pogoda potrafi zmienić się w ciągu kilku minut. Powrót to kolejne 3,5 kilometra - razem nieco ponad godzina marszu.
Wycieczka trwa łącznie około 4 godzin. Koszt tej niezwykłej wyprawy to 1400 złotych za osobę dorosłą (plus 80 złotych za transport z i do Reykjaviku). Czy warto? Większość odwiedzających twierdzi, iż absolutnie tak. To nie jest kolejna "ładna dziura w ziemi" ani standardowa trasa z przewodnikiem i folderem w ręku. To podróż do miejsca, gdzie zwykle nikt nie ma prawa wstępu - do samego serca wulkanu, który kiedyś tętnił życiem. Nie ma drugiej takiej atrakcji na świecie, co czyni ją nie tylko unikalną, ale wręcz bezcenną dla wszystkich miłośnika nauki i natury.
Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.