Oszukanym można być już przy planowaniu wyjazdu na wakacje, ale na miejscu też trzeba być czujnym. W Chorwacji przestrzegają przed mieszkaniami widmo, w Egipcie próbują naciągnąć turystów na zakupach, a choćby podczas przejazdu Uberem. Na Majorce w Hiszpanii mają jeszcze inny, ale równie skuteczny sposób na okradanie turyst ów.
Teraz z kolei przenosimy się do Turcji, gdzie niedawno była Anna Czarnowska prowadząca na TikToku z profil "Z pazurem o pieniądzach". W filmiku o tym "jak dali się orżnąć w czasie wakacji w Turcji" ostrzega przed jednym ze sklepów przy nadmorskiej promenadzie w Side.
Jak polscy turyści zostali naciągnięci na herbatę za tysiąc złotych? Popełnili kilka błędów
Nie była pierwszy raz w tym kraju i wie, iż do takich miejsc nie chodzi się na zakupy, ale była z rodziną i nie chciała odmawiać wizyty swojej córeczce. Sprzedawca był miły, częstował ich herbatą i już to uśpiło ich czujność.
Była jednak święcie przekonana, iż za herbatę jabłkową, z granatu i z imbirem zapłaci maksymalnie 70 euro (ok. 300 zł). I się przeliczyła, bo wyszło ich to ponad trzy razy drożej. Jak jednak dała się tak naciągnąć?
"Pan na ladzie rozłożył jakieś kartki, zaczął coś liczyć na kalkulatorze, po czym poprosił nas, żebyśmy zapłacili kartą, dlatego iż szef jest w Stambule i im się w taki sposób wygodniej rozlicza" – relacjonuje.
Polscy turyści popełnili kilka błędów. Przede wszystkim nie zapytali wcześniej o to, ile kosztują herbaty, a także nie sprawdzili ceny wyświetlanej na terminalu. Pamiętajmy o tym, będąc na wakacjach. Nie tylko za granicą.
Chcieli odzyskać pieniądze, ale sklep nie przyjmował zwrotów. I ta informacja... była na ladzie, ale sprzedawca sprytnie przykrył ją kartkami i kalkulatorem. Okazało się też, iż nie byli jedynymi pokrzywdzonymi.
Sklep ma fatalne oceny w Google i mnóstwo osób zostało tam naciągniętych w ten sam sposób. To kolejna lekcja z tej historii: sprawdzajmy opinie o takich miejscach w internecie.