Czy nie czytaliście, iż Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? (Mt 19, 4)
Zatrzymaj się na chwilę i zastanów razem ze mną, jak daleko sięgają różnice płciowe? Czy sprowadzają się wyłącznie do cech fizycznych, jak chcieliby niektórzy? Oczywiście, iż nie. To absurd. Wiemy przecież, iż istnieją diametralne rozbieżności między tym, jak myśli mężczyzna, i tym, jak myśli kobieta.
Czy w takim razie różnice płciowe dotyczą wyłącznie cech fizycznych i psychicznych? Tutaj postawimy granicę? Oczywiście, iż nie. Wiemy przecież, iż Bóg stworzył mężczyznę i kobietę na swoje podobieństwo.
A kim jest Bóg, jeżeli nie duchem (niematerialną istotą)? Skoro więc stworzył człowieka podobnym sobie, zrobił to na poziomie duchowym.
I na tym samym poziomie wprowadził rozróżnienie płciowe.
Mężczyźni i kobiety różnią się zatem nie tylko ciałem. I nie tylko psychiką. Mężczyźni i kobiety różnią się także duchowo. A skoro mamy dusze nacechowane płciowo, mamy też odmienne tęsknoty.
Uzupełniające się, ale bez dwóch zdań inne.
Dlatego w tej części serii przyjrzymy się bliżej tęsknotom żeńskiej duszy. Dzięki temu lepiej zrozumiesz dynamikę relacji międzypłciowych.
Za czym tęskni kobieta?
Jak już przedwcześnie zdradziłem, tęsknoty męskich i kobiecych dusz uzupełniają się wzajemnie. Nie powinno to być zaskoczeniem dla nikogo, kto wie, iż mąż i żona tworzą w małżeństwie jedno ciało.
Czy potrafiliby je tworzyć, gdyby ich tęsknoty były rozbieżne? Albo konfliktowe?
Nie bardzo.
Dlatego dusza kobiety tęskni podobnie, ale wciąż w unikalny dla siebie sposób. Mianowicie:
- Podczas gdy mężczyzna chce wyruszyć na przygodę, kobieta chce, aby ktoś ją na przygodę zabrał.
- Podczas gdy mężczyzna chce stoczyć bitwę, kobieta chce, aby ktoś walczył o nią. Innymi słowy: chce czuć się wartościowa.
- Podczas gdy mężczyzna chce uratować piękną księżniczkę, kobieta chce być tą pięknością.
Wszystko ładnie się spina.
A teraz, żeby nie pozostawać gołosłownym, przejdę do szczegółów i pokrótce wyjaśnię każdą z wymienionych tęsknot kobiecej duszy.
Uczestniczka przygody
Kojarzysz scenę obecną w różnych baśniach i innych historiach, kiedy bohater sadza swoją wybrankę na konia i odjeżdża z nią w stronę zachodzącego słońca? To jest właśnie pierwsza z kobiecych tęsknot.
Ona chce, żeby mężczyzna zabrał ją ze sobą w nieznane. Na przygodę. Ale nie jako pasywnego pasażera, tylko aktywnego uczestnika wyprawy.
Widzisz, wielu mężczyzn popełnia ten błąd, iż jeżeli już zabierają kobiety na — nazwijmy to — “przygodę życia”, tak naprawdę nie dopuszczają ich do żadnej akcji. Każą obserwować wszystko z siedzenia pasażera, gdzie wieje nudą. Albo zostawiają kobiety w domu, albo (jeśli już im towarzyszą) i tak odstawiają je gdzieś na bok, żeby nie przeszkadzały.
Jasne, czasami jest to koniecznie (chociażby z powodu bezpieczeństwa), ale w większości przypadków nie jest.
Dlatego nic nie stoi na przeszkodzie, abyś zaprosił kobietę do aktywnego uczestnictwa w twojej przygodzie. Mogę z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, iż to jej się spodoba. No chyba, iż twoje życie jest pozbawione jakichkolwiek przygód. Wtedy pojawia się istotny problem.
Wiesz, co jest problemem wielu małżeństw? Oczywiście nie jedynym (bo mają ich wiele), ale na pewno istotnym? Brak poczucia wspólnej misji. choćby nie zdajesz sobie sprawy, jak wielu małżeństwom go brakuje.
Niby żyją razem, niby tworzą wspólne gospodarstwo domowe, niby codziennie rozmawiają, ale jednak istnieją obok siebie.
Właśnie dlatego tak wiele zdrad rodzi się w środowisku pracy. Jak pisałem w poświęconym temu tematowi tekście, jedną z głównych przyczyn atrakcyjności “kolegi z pracy” jest to, iż ma z kobietą wspólną misję (np. projekt, nad którym razem pracują). To bardzo zbliża ludzi.
Podobnie jest z żołnierzami wspólnie toczącymi boje. W wielu przypadkach stają się przyjaciółmi na całe życie.
Jeśli podobne poczucie wspólnej misji istnieje w małżeństwie, działa ono wzmacniająco na związek. A przecież mąż i żona mają wiele wspólnych celów, takich jak wychowanie dzieci na porządnych ludzi, budowa miejsca do życia, wzajemne uświęcanie się w przypadku chrześcijan…
Jest czym się zajmować.
Dlatego jako mąż powinieneś mieć nie tylko wizję rodziny, ale także potrafić “sprzedać” ją żonie i zaprosić do pomocy w jej tworzeniu.
Ona nie jest przygodą
W pierwszej części serii wspomniałem, iż mężczyzna popełnia ogromny błąd, widząc w kobiecie przygodę swojego życia. Powodów takiego stanu rzeczy jest co najmniej kilka, ale tutaj skupimy się na jednym, widzianym z jej perspektywy.
Może cię teraz zaskoczę, ale kobieta nie uważa samej siebie za ciekawą. jeżeli zatem robisz z niej główny cel swojego istnienia, jest to pociągające tylko dla jednej strony — ciebie.
Jasne, bycie dla kogoś najważniejszą osobą na świecie może być egoistycznie przyjemne i choćby zawrócić w głowie na jakiś czas, jednak gwałtownie staje się nudne. Rozumiesz? Nudne. Czy w takim razie potrafisz przewidzieć, co się stanie, gdy wyniesiesz kobietę na piedestał i uczynisz ją celem swojego życia?
Tak, zgadza się. Staniesz się nudny. Nieciekawy. Pozbawiony jakiejkolwiek wartości.
Równanie jest tutaj bezlitosne. jeżeli A (ona stanowi główny cel twojego życia) plus B (ona sama dla siebie jest nieciekawa), to C (ty też jesteś nieciekawy).
Kobieta tak naprawdę nie chce być przygodą twojego życia, bo wtedy w związku nie istnieje żadna przygoda dla niej. Jako iż zna siebie wystarczająco dobrze, wie, iż nie skrywa w swoim wnętrzu niczego niesamowitego. Dlaczego więc miałaby być zainteresowana mężczyzną, który zawsze stawia ją w centrum?
Takim zachowaniem tylko pompujesz jej ego, a samemu flaczejesz.
Przypomnij sobie początkową scenę z baśni. Bohater zabiera swoją wybrankę w nieznane, czyli jest coś poza nią. Jakiś kierunek, w którym on zmierza, a ona mu aktywnie towarzyszy.
Gdyby ona miała być celem samym w sobie, baśń skończyłaby się w momencie jej uratowania.
Lubię film Miłość, szmaragd i krokodyl właśnie za to, iż całkiem sprawnie przedstawia opisaną wyżej dynamikę relacji. Co prawda historia zaczyna się od bohaterki otrzymującej wezwanie do przygody (porwali jej siostrę i zażądali okupu w postaci mapy skarbu), ale gwałtownie pojawia się również bohater.
On przekonuje ją, iż lepiej będzie samemu znaleźć skarb dla lepszej karty przetargowej. Innymi słowy: sprzedaje kobiecie swoją wizję przygody, a następnie zabiera ją w nieznane.
Bohater ma także swój cel w życiu (kupno żaglówki i wyruszenie w morze). Ma go ciągle. choćby gdy poznaje bohaterkę, choćby gdy się w niej zakochuje i choćby wtedy, gdy są już razem. Co więcej, w końcu swój cel realizuje i zabiera ją na kolejną przygodę.
Lubię ten film dlatego, iż przypadnie do gustu zarówno mężczyźnie, jak i kobiecie. Miks komedii, romansu, akcji i przygody bardzo dobrze temu służy.
Same postacie też spełniają swoje role. Bohater nie jest słabym, tchórzliwym imbecylem i pantoflarzem, jak przedstawia się mężczyzn w wielu współczesnym produkcjach anglosaskich. Zaś bohaterka nie jest tylko ładną lalką, jak to zwykle bywa w kinie akcji.
Czy to wszystko znaczy, iż powinieneś mieć kobietę gdzieś i zajmować się wyłącznie własnymi sprawami? Jasne, iż nie. Cała sztuka polega na tym, żebyś nie robił z niej centrum swojego świata, wokół którego obracają się wszystkie inne sprawy.
Warta walki
Badania statystyczne dostarczają nam całkiem solidnych dowodów na to, iż dziewczyny wychowane bez ojca mają tendencję do wcześniejszego angażowania się w relacje seksualne. Średnio decydują się na współżycie choćby 2-3 lata wcześniej.
Wiedz, iż to nie przypadek.
Pamiętasz, jak w poprzednich częściach serii opisywałem, czego chłopiec potrzebuje od ojca? Zaznaczyłem wtedy, iż w gruncie rzeczy dwóch rzeczy:
- miłości,
- potwierdzenia.
W przypadku dziewczynki jest podobnie. Z tą jedną różnicą, iż chłopiec potrzebuje potwierdzenia swojej męskości (tego, iż da radę), a dziewczynka — potwierdzenia swojej wartości (tego, iż warto o nią walczyć).
Jeśli dorastająca panienka nie zaspokoi tej potrzeby w domu, będzie bardziej podatna na pokusę szukania zadowolenia w świecie. U innych mężczyzn. A jak najprościej zainteresować sobą jakiegoś napalonego nastolatka (i przeciętnego faceta)?
No właśnie.
Inną formą tego zachowania jest szukanie uwagi w internecie. Tutaj też najprostsza droga wiedzie przez treści pornograficzne — zarówno twardsze (np. OF), jak i miękkie (np. IG). Oczywiście istnieją inne formy zdobywania zainteresowania, ale choćby wtedy każda kobieta w mniejszym lub większym stopniu zaprzęga do pomocy swoją urodę (o ile może).
Trzeba być oderwanym od rzeczywistości, żeby temu zaprzeczać.
Opisane wyżej zachowania odsłaniają przed nami — w wykrzywiony sposób, ale jednak — drugą tęsknotę żeńskiej duszy. Kobieta chce czuć się wartościowa. Chce czuć, iż jest warta tego, aby ktoś o nią walczył.
Na pierwszym etapie życia tę rolę wypełnia ojciec. Opiekuje się nią, dba o nią, walczy o nią (np. będąc obok w trudnych chwilach czy ratując z różnych dziecięcych i dziewczęcych opresji). Po prostu jest jej pierwszą miłością.
I faktycznie tak to wygląda.
Tata jest dla córki facetem testowym. Od tej relacji w dużej mierze zależy, jak kobieta będzie postrzegała mężczyzn w ogóle.
Nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, ale dziewczynki szukają u swoich ojców odpowiedzi na pytanie, czy mają urok. Moc błogosławienia i ranienia, jaką ojciec posiada, jest dla córki równie istotna, jak dla syna.
Dlatego jeżeli ojciec jest obecny, ale niespecjalnie interesuje się córką, albo siedzi pod pantoflem matki, albo zachowuje się destrukcyjnie, może wywołać efekt podobny (lub choćby gorszy) do problemów wynikających z wychowania bez ojca.
Załóżmy jednak, iż tata wywiązał się ze swojej roli na piątkę z plusem. Czy to znaczy, iż jego córka nie będzie patrzeć na innych facetów? Nie. Dziewczyna prędzej czy później i tak poczuje potrzebę stworzenia romantycznej relacji. Z tą jedną różnicą, iż ta potrzeba nie będzie wynikała z wewnętrznego głodu i niedowartościowania, tylko ze zdrowych pobudek.
Tutaj wchodzisz ty, cały na biało
Żeby jednak wejść skutecznie, musisz coś wiedzieć. Kobietę, podobnie jak mężczyznę, też nurtuje jedno istotne pytanie. Jednak nie dotyczy ono siły czy zaradności, bo to wątpliwość typowo męska.
Dla kobiety fundamentalne jest coś innego.
Z wnętrza żeńskiej duszy wydobywa się wątpliwość następującej treści: czy jestem ładna? A razem z nią nadchodzi potrzeba poczucia się niezwykłą, cudowną i wybraną.
Właśnie stąd wynikają te wszystkie kobiece pytania:
- Czy będziesz się o mnie starał?
- Czy ci się podobam?
- Czy będziesz o mnie walczył?
Jest na tym świecie wiele kobiet, które — głodne opisanej wyżej uwagi — są gotowe poniżać się i trwać w destrukcyjnych relacjach. Z boku wygląda to idiotycznie, ale musisz wiedzieć, iż dla takiej delikwentki zainteresowanie ze strony mężczyzny, choćby toksyczne (jak to się popularnie dzisiaj mówi), jest lepsze od braku zainteresowania.
Piękna
Ostatnio trafiłem na krótki reportaż zza granicy, który dotyczył nastolatki dotkliwie pogryzionej przez psy. Wypowiadała się w nim m.in. matka dziewczyny. Opowiadała, iż kiedy jej córka w końcu została wypisana ze szpitala i przywieźli ją do domu, pierwszym pytaniem, które zadała, było: “mamo, czy dalej jestem ładna?”
Cyniczny człowiek mógłby nazwać tę dziewczynę pustakiem myślącym tylko o swoim wyglądzie.
Jednak ty powinieneś zrozumieć, iż dla kobiety bycie piękną jest wyjątkowo ważne. Już od młodzieńczych lat każda dziewczyna zaczyna czuć tę presję. Nie tylko społeczeństwo jej ją narzuca, ale również ona sama intuicyjnie wie, iż właśnie taka ma być.
I chce być. Posiada w swojej duszy głębokie pragnienie bycia piękną i cieszenia się tym.
Nie jest przecież niczym odkrywczym stwierdzenie, iż od mężczyzn wymaga się siły i zaradności, a od kobiet — urody i powabu. Albo pisząc inaczej: mężczyzna jest reprezentacją mocy Boga, a kobieta jest reprezentacją piękna Boga.
Dlatego jeżeli jakaś panienka umyślnie niszczy swoją urodę (np. goląc się na krótko/łyso, kolczykując ponad miarę, transując…), możesz być bardziej niż pewny, iż coś z nią jest nie tak. Prawdopodobnie doznała na tyle istotnych ran, iż najlepszym rozwiązaniem wydaje jej się wyrzucenie swojej kobiecości na śmietnik.
Nie zmienia to natomiast faktu, iż większość dziewczynek pamięta, jak bawiły się w przebieranki, urządzały przedstawienia i prezentowały się na różne sposoby przed rodzicami czy szerszą rodziną. Chciały się podobać. Przede wszystkim tatusiowi.
Serce małej dziewczynki pyta: “czy mnie widzicie? I czy podoba wam się to, co widzicie?”
W dorosłym życiu każda kobieta też chce posiadać w sobie piękno, które można odsłonić. Nie chodzi tylko o piękno zewnętrzne, ale również wewnętrzne. Tym samym jej pragnienie zazębia się z męską chęcią ratowania księżniczki.
Z tym iż wielu mężczyzn kończy odkrywanie kobiecego piękna na ciele. Mało który walczy o żeńską duszę.
W ten sposób kobiety, szczególnie te bardziej urodziwe, uczą się dawać swoje ciało, ale nigdy siebie.
Dlaczego pasywna rola?
Zanim przejdziemy do podsumowania, odpowiem na pytanie, które prawdopodobnie nasunie się wielu kobietom o feministycznym zacięciu. Już słyszę uszami wyobraźni, jak pytają:
Ale Fabian, czemu uważasz, iż rola kobiety jest pasywna i tak mocno zależna od mężczyzny?
Z prostego powodu: tak zostaliśmy stworzeni. Najbardziej jaskrawym tego przykładem jest stosunek seksualny.
Jeśli kobieta chce przespać się z mężczyzną, musi mu się poddać. Przyjąć rolę słabości, która stawia ją w jak najbardziej wrażliwej pozycji, całkowicie zależnej od niego. Kobieta wystawia się na ciosy, bo musi otworzyć się przed kochankiem i wpuścić go do siebie. Nie bez powodu w polskim języku funkcjonuje sformułowanie: “ona mu się oddaje”.
Z kolei mężczyzna potrzebuje siły i odwagi, żeby stanąć na wysokości zadania, wejść w nią i zaoferować jej swoje życie. Wtedy ona może poczuć się piękna. I spełniona.
To, w jaki sposób mężczyzna obcuje z kobietą na gruncie seksualnym, jest parabolą całej relacji. jeżeli zatem mężczyzna nie ma w sobie odwagi ani siły, żeby zaoferować się swojej kobiecie, pozbawia ją życia. Z kolei gdy kobieta przez własną arogancję (lub z innego powodu) nie jest w stanie poddać się mężczyźnie, nigdy nie dojdzie do stosunku.
Ani do prawdziwego związku.
Wiem, iż kiedyś parę wariatek próbowało spopularyzować stwierdzenie, jakoby “to kobiety pieprzyły mężczyzn”, ale nowa moda niespecjalnie się przyjęła. Bo każdy normalny człowiek wie, iż jest odwrotnie. Zaklinanie rzeczywistości słowami tego nie zmieni.
Innym, prostszym przykładem jest przytulanie. Czy kobieta chce objąć mężczyznę jak matka, czy może sama woli ukryć się w jego ramionach? A mężczyzna? Woli wtulić się w kobietę jak mały chłopczyk, czy objąć ją i zakryć własnym ciałem?
Może są tacy, którzy preferują to pierwsze (szczególnie dzisiaj), ale normalny mężczyzna będzie chciał, aby wybranka schroniła się w jego ramionach. Nie odwrotnie.
Czy to oznacza, iż kobieta nigdy i pod żadnym pozorem nie może przyjmować aktywnej roli w związku? Nie. Są sytuacje, w których nie tylko może, ale choćby powinna przejmować inicjatywę (np. gdy mężczyzna zachoruje). Jednak naturalne ustawienie zawsze będzie wyglądało tak, iż on jest stroną aktywną i dominującą, zaś ona — pasywną i uległą.
Podsumowanie
Należałoby zaznaczyć, iż na kwestie opisane w artykule nakładają się również inne sprawy, których nie da się poruszyć naraz w jednym tekście. No chyba iż chciałbyś czytać wpis długości książki.
Dlatego tutaj tylko napomknę, iż zachowanie kobiet zależy także od takich czynników, jak:
- Klątwa Ewy — Kobiety, podobnie jak mężczyźni, mają swoją klątwę. Odziedziczyły po pramatce tendencję do buntu przeciwko mężczyźnie i pokusę dominacji nad nim. Może to objawiać się silniej lub słabiej, zależnie od indywidualnych doświadczeń.
Na tę przypadłość pomaga tylko i wyłącznie powrót do Boga. - Przeszłość — Kobiety “z bagażem” zwykle są trudniejsze w relacjach. Dlaczego? Przedstawię ci to w obrazowy sposób: każde negatywne doświadczenie powoduje, iż ona buduje wokół siebie mur. I tak cegła po cegle rośnie wieża, która z biegiem czasu staje się tak wysoka, iż przebicie się do uwięzionej wewnątrz księżniczki może zająć lata (a gwarancji sukcesu brak).
Nawet jeżeli twoja wybranka nie ma przeszłych doświadczeń z mężczyznami, nie oznacza to, iż jest czystą kartą, bez żadnych ran wyniesionych z domu. - Feminizm — Kobiety zostają feministkami z dwóch powodów. Albo robią to w formie odwetu za rany zadane im przez mężczyzn, albo stają się ofiarami propagandy wtłaczanej im od młodych lat do głów. Jednak zwykle mamy do czynienia z mieszanką obu przyczyn.
Poza tym feminizm skutecznie wykorzystuje na swoją korzyść opisaną wyżej klątwę Ewy.
Mógłbym wymieniać dalej, ale nie sądzę, by była taka potrzeba. Powyższa nieświęta trójca (w połączeniu z brakiem relacji z ojcem) pokrywa większość problemów dzisiejszych kobiet.
Współczesny zachodni świat również zabija żeńską duszę, wmawiając jej, iż ma być twarda, silna i niezależna. Nie da się nie odnieść wrażenia, iż ktoś tu próbuje zrobić z kobiety mężczyznę. Albo (w ostateczności) kurwę.
Co wolałabyś o sobie usłyszeć, droga kobieto? Że jesteś “silna i niezmordowana”? A może cieszyłabyś się, gdyby ktoś określił cię jako “piękną i urzekającą”?
Stawiam dolary przeciwko orzechom, iż każda kobieta odpowiadająca na to pytanie uczciwie, z głębi własnego jestestwa, wybierze drugą opcję.
Uwagami, przemyśleniami albo osobistymi doświadczeniami w tym temacie możecie podzielić się w komentarzach (albo napisać do mnie bezpośrednio). A jeżeli uznaliście tekst za interesujący i/lub pomocny, podzielcie się nim z przyjacielem, kumplem, znajomym, albo wpadnijcie na stronę facebook’ową bloga i polubcie moją twórczość.
Nic tak nie napędza do dalszej pracy, jak dobry feedback.
Dowiedz się więcej:




Zajrzyj też na:
- Facebooka (gdzie najszybciej pojawia się info odnośnie artykułów lub ich braku)
- Twittera (gdzie wrzucam luźniejsze i nieraz zabawne komentarze polityczno-społeczne)