Teściowa zaproponowała wymianę mieszkań — ale pod jednym warunkiem: muszę przepisać swoje na nią.

newsempire24.com 1 dzień temu

Teściowa zaproponowała zamianę mieszkań — ale pod jednym warunkiem: muszę przepisać swoje na nią.

Nie wiem, co czują inne kobiety, ale ja wiem jedno: nie zamierzam ryzykować tym, co należy do mnie z prawa. Zwłaszcza gdy chodzi o nieruchomości. Zwłaszcza gdy w grę wchodzi rodzina mojego męża, w której od dawna czułam, iż za każdymi “dobrymi intencjami” kryje się coś podejrzanego.

Rodzina Darka to, delikatnie mówiąc, niełatwy przypadek. Jego młodszy brat od kilku lat siedzi w więzieniu. Za co — zgadnijcie sami. Zawsze był miłośnikiem ryzykownych przygód. To wciągnie kogoś w podejrzany interes, to “bierze odpowiedzialność”, a potem szuka kozłów ofiarnych. W efekcie — zapłacił pełną cenę. A jego mama, moja teściowa, za każdym razem mówiła: „No przecież to jeszcze chłopak…”.

Giedy wzięliśmy z Darkiem ślub, nie mieliśmy wyboru, gdzie mieszkać — wprowadziliśmy się do mnie. Nie nalegałam, ale miałam mieszkanie po babci. Jedynkę, ale przytulną, jasną, z wysokim sufitem. Miejsca starczało z nawiązką. Darek był schludny, domowy. choćby na początku nie zostawiał mokrej podłogi w łazience i sam prał swoje skarpety.

Minęły trzy lata. I wtedy — urodziła się nasza córka. Cicha, jasnowłosa dziewczynka, Zosia. Bałam się nieprzespanych nocy, histerii, zmęczenia. Ale Zosia okazała się aniołem. Spokojna, czuła. Wszystko z nią było proste.

Darek okazał się świetnym ojcem. Tak, chciałabym, żeby więcej zarabiał, ale kto by nie chciał? Daliśmy radę. Za to moja teściowa, zostawszy babcią, rozkwitła. To z prezentami wpadała, to dziesięć telefonów dziennie. Wszystko dla mnie — szczególnie dla mnie. Na początku myślałam, iż po prostu chce być bliżej wnuczki. Ale potem zrozumiałam — coś knuje.

Plan był prosty. Teściowa zaproponowała, żebyśmy z Darkiem przeprowadzili się do jej dwupokojowego mieszkania. A ona, “staruszka-babcia”, zamieszka w naszej jedynce. Mówiła, iż będzie nam łatwiej, dziecko potrzebuje własnego kąta, więcej przestrzeni, no i oczywiście pomoc babci pod ręką.

Słowami — idealny układ. Ale był jeden haczyk. Teściowa postawiła warunek: żebyśmy z mężem oficjalnie dokonali zamiany. Czyli — ja miałam przepisać swoje mieszkanie na nią. A to dwupokojowe, do którego mielibyśmy się wprowadzić, miało pozostać na Darka. Tylko na niego.

Na początku choćby nie zrozumiałam podstępu. A potem, gdy usiadłam i wszystko przeliczyłam… zrobiło mi się strasznie. W przypadku rozwodu zostaję z niczym: moje mieszkanie — jej, to, w którym mieszkam — jego. I wszystko zgodnie z prawem.

Nie wiem, czy to podstęp, czy dalekowzroczność, ale teściowa stoi twardo. Nalega, naciska, używa każdego argumentu. Mówi nawet, iż jeżeli teraz odmawiam, to znaczy, iż zakładam rozwód. A jeżeli zakładam — to znaczy, iż nie kocham.

Darek słucha. Jest zagubiony. Rozumie, iż to może być ryzykowne, ale przecież matka — nie poradziłaby źle, prawda? Porozmawialiśmy poważnie. Powiedziałam: „Darku, jesteś moim mężem, ojcem Zosi. Ufam tobie. Ale twojej matce — nie. Nie chcę. Nie potrafię. Mam złe przeczucie.”

Odpowiedział, iż wszystko komplikuję. Że powinnam być bardziej elastyczna, iż to tylko papiery. Że nic się nie zmieni i nikt nikogo nie zostawi. Ale ja wiem, jak to bywa. Dziś — “nikt”, a jutro — “obcy ludzie”. I zostanę z dzieckiem — bez niczego.

Zaproponowałam kompromis: zwykła zamiana — bez przepisywania, bez darowizn. jeżeli chcecie — żyjmy jak rodzina, bez tych papierowych sztuczek. Ale teściowa odmówiła. Powiedziała wprost: „Nie ufam. A jeżeli się rozstaniecie — połowa mojego mieszkania pójdzie tobie.”

Oto jak. Boi się o swoje, a żąda mojego.

Teraz każdego dnia — tylko presja. Darek narzeka, mówi, iż ma dość sporów. Teściowa dzwoni, przekonuje. Wszystko pod płaszczykiem dobroci. A ja siedzę w swojej jedynce, patrzę na śpiącą Zosię i myślę — czy jestem złą matką, skoro nie chcę oddać wszystkiego obcym ludziom?

Nie wiem, co robić. Rozwodzić się nie zamierzam. Ale oddawać mieszkania — też nie. Jestem zmęczona. To nie chciwość. Po prostu nie chcę zostać na bruku, jeżeli jutro wszystko się rozpadnie. Za dużo takich przypadków widziałam.

Co byście zrobili na moim miejscu?

Idź do oryginalnego materiału